Kajzerwald i jego strażnik

Zwiedzając piękne miasto Lwów, podziwiając jego słynne i bliskie sercu zabytki, nieraz nawet nie uświadamiamy sobie, że najbliższe polskiemu sercu kresowe miasto posiada też inne cenności. A o jego pięknie decydują nie tylko wytwory ludzkich rąk i umysłu, ale także to co sam Pan Bóg stworzył – piękny krajobraz i cała ożywiona przyroda.

Któż nie był we Lwowie? Miasto to mimo, że obecnie za granicą jest niemal organicznie związane z Polską i jej historią, a z naszym regionem w szczególności. Zapewne wielu z czytających te słowa stają przed oczyma piękne lwowskie zabytki: opera, katedra łacińska, ormiańska, ratusz, cerkiew wołoska, dawny kościół dominikanów. Pamięć niektórych sięgnie jeszcze dalej i wyżej – na Wysoki Zamek i dawny kopiec Unii Lubelskiej. I tam właśnie, za ulicą Krzywonosa (dawną Teatyńską) rozpoczyna się unikalny w skali Ukrainy obiekt chroniony – Regionalny Park Krajobrazowy „Zniesienie”.

Nazwa tego miejsca wywodzi się od wioski Zniesienie. Mimo, że już w 1930 roku włączono ją w granice Lwowa, to jednak miejscowi czując swoją odrębność do dziś jeszcze mówią, że „idą do Lwowa”, kiedy np. wybierają się na zakupy do centrum, mimo, że Lwowem są otoczeni i sami nim są. Sama zaś nazwa „zniesienie” według jednych pochodzi od tego, iż tutaj właśnie w 1675 roku król Jan III Sobieski przy pomocy szczupłego oddziału wojska „zniósł” silny zagon tatarski ciągnący na Lwów. A według innych, i zdaje się, że to jest bardziej wiarygodne tłumaczenie, nazwa pochodzi od cerkwi Wozniesieńskiej (Wniebowstąpienia), która już w XV wieku tu istniała, zaś i obecnie na miejscu starej wznosi się piękna murowana z przełomu XIX i XX wieku. Jej soczystozielona kopuła widoczna jest z daleka, a wnętrze kryje obraz Bogarodzicy z 1701 roku. Kopuła cerkwi stała się symbolem Fundacji „Zniesienie” założonej dla ratowania cennego przyrodniczo-historycznego krajobrazu Lwowa. Staraniem tej fundacji ocalono zabytkowy cmentarz na tzw. Starym Zniesieniu oraz powołano Regionalny Park Krajobrazowy „Zniesienie”. Jego powierzchnia to 312 ha a otulina dalszych 473. Zda się, że to niewielki skrawek terenu, ale czegóż tu nie ma. Jest i skansen, i kilka cerkwi, wiele zabytkowych budowli i oryginalny wiadukt kolejowy. Na uwagę zasługuje zwłaszcza skansen czyli Muzeum Architektury Ludowej i Kultury Materialnej Wsi. Jego zalążki sięgają lat 30-tych XX wieku, kiedy sprowadzono tutaj pierwszą cerkiew drewnianą z okolic Turki. Dziś Muzeum zajmuje ok. 50 ha i podzielone jest wg regionów etnograficznych zachodniej Ukrainy na: Polesie, Wołyń, Ziemię Lwowską, Podole, Pokucie, Bukowinę, Huculszczyznę, Bojkowszczyznę, Łemkowszczyznę i Zakarpacie. W każdym z sektorów turysta może zobaczyć charakterystyczną zabudowę regionu – obiekty sakralne, mieszkalne i gospodarcze. A wszystko to, podobnie jak i inne budowle w parku, zatopione jest w zieleni. Znaleźć tutaj można i fragmenty dawnego Kajzerwaldu (lasu nazwanego tak dla upamiętnienia wizyty cesarza Józefa II w 1790 roku), plątaninę malowniczych wąwozów – również pokrytych lasem, wysokie wzgórza odsłaniające swe skalne fundamenty (jak Piaskowa Góra) a nawet … jezioro naturalnego pochodzenia zasilane wodami ze źródeł bijących w jego dnie. Osobliwym obiektem jest Góra Chomiec z unikalną florą „stepową” oraz fauną bezkręgowców, która wzbudzała żywe zainteresowanie naukowców już w okresie międzywojennym – dziś istnieje tam 2,5 – hektarowy pomnik przyrody „Góra Baba”.

Nie trudno się domyśleć, że taki obszar, położony w kilkusettysięcznym mieście podlega wielu zagrożeniom i presjom. Od tak prozaicznych jak zaśmiecanie po bardzo groźne – chęć zabudowy. Bez wahania można powiedzieć, że istnienie parku, jego rozwój i to, że jeszcze opiera się przed zakusami lobby deweloperskiego (a warto wspomnieć, że cena gruntu w centrum Lwowa liczy się już w milionach dolarów) to zasługa dyrektora. Aleksander Zawadowycz (dla przyjaciół – Oleś) to człowiek-instytucja, który nie przeoczy żadnej okazji, spotkania, projektu, programu, jeśli tylko będzie on służył ochronie tego cennego fragmentu zieleni we Lwowie. Potrafi dotrzeć do Lublina, Sanoka ale i do … Wiednia. Stara się gromadzić wokół siebie ludzi przychylnych idei ochrony parku. W 2008 roku studenci i pracownicy architektury krajobrazu KUL (pod kierunkiem mgra inż. Jana Kamińskiego) opracowali, z inspiracji dyrektora, plan zagospodarowania tzw. wojennej zony – fragmentu parku, który wcześniej należał do wojska. Zdaniem lwowskich radnych najlepiej teren ten zabudować (jego wartość to ok. 1,5 mln dolarów) zdaniem dyrektora, studentów a też wielu wrażliwych lwowian – powinny tam powstać ścieżki edukacyjne, place zabaw i miejsca do odpoczynku. Projekt takiego właśnie zagospodarowania zaprezentowali w grudniu 2008 roku goście z Polski. Co zwycięży? Trudno dziś rozsadzić. Jednak bezwzględnie warto chronić też zieloną tkankę jednego z najpiękniejszych europejskich miast. Bo o jego walorach nie decyduje tylko historia i zabytki, ale też piękne położenie i cenna przyroda. Jest to tym bardziej ważne, że Lwów ma to coś (duże zielone przestrzenie), co w innych miastach na zachodzie Europy przywracane jest znacznym kosztem (poprzez wyburzenia części zabudowy lub wykup terenów zielonych). I ochrona tego jest nie mniej ważna niż zachowanie unikalnych lwowskich zabytków.

Warto będąc we Lwowie nie tylko wędrować „brzemiennymi polską historią” uliczkami i placami Starego Miasta, zwiedzać przepiękne zabytki, przyklęknąć na chwilę zadumy i modlitwy w którejś z licznych lwowskich świątyń. Warto zadać sobie trud wdrapania się na „Zniesienie”. A być może spotkasz tam, Czytelniku, szczupłą brodatą postać w wielkich okularach – to Oleś, który z pewnością opowie Ci o tym miejscu piękną, poprawną polszczyzną bez cienia „akcentu”.

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply