Bitwa nad Żółtymi Wodami, stoczona w dniach 29 kwietnia–16 maja 1648 roku, była pierwszym starciem militarnym powstania Chmielnickiego i zarazem początkiem długiego okresu katastrof Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Klęska wojsk koronnych w tej bitwie otworzyła drogę do serii nieszczęść, które wypełniły niemal całe panowanie króla Jana Kazimierza: wojny z Rosją, potopu szwedzkiego, aż po rokosz Lubomirskiego.
Czytaj też: Powstanie Chmielnickiego
Powstanie kozackie, które ogarnęło Ukrainę wiosną 1648 roku, wyróżniało się na tle wcześniejszych buntów. Tym razem przywódcą był utalentowany dowódca i ambitny polityk – Bohdan Chmielnicki, który wzmocnił swoje początkowo nieliczne oddziały poprzez zaskakujący sojusz z Tatarami.
Na wieść o powstaniu Chmielnickiego hetmani koronni – Mikołaj Potocki i Marcin Kalinowski – ruszyli na Ukrainę. Nieświadomi zawartego sojuszu kozacko-tatarskiego, rozdzielili siły na trzy części. Najbardziej wysunięta ku stepom grupa, pod dowództwem 24-letniego Stefana Potockiego, syna hetmana wielkiego, miała za zadanie zablokować drogę rebeliantom. To właśnie ta część wojsk dotarła 29 kwietnia 1648 roku do uroczyska Żółte Wody.
Młody Potocki miał pod swoją komendą 3 tys. żołnierzy, w tym Kozaków rejestrowych, natomiast nieprzyjaciel przyprowadził wojska co najmniej dwukrotnie liczniejsze, ale gorzej uzbrojone. Koronnego dowódcę wspierał ponadto radą doświadczony wódz Stefan Czarniecki. Dysproporcja pomiędzy stronami istniała, ale początkowo sytuacja nie była beznadziejna.
Czytaj też: Chmielnicki na kolanach
Na miejscu zatoczono obronny tabor i wystawiono posterunki. Jeszcze tego samego dnia Tatarzy, dowodzeni przez Tuhaj-beja, przypuścili atak na Polaków, zmuszając wojska polskie do wycofania się pod osłonę taboru. Odtąd trwało oblężenie. Pomimo wielokrotnych szturmów, obrońcy dzielnie odpierali kolejne natarcia, a także wysłali wiadomość do hetmanów, którzy jednak zwlekali z pomocą. Młody Potocki liczył również na wsparcie posiłków płynących Dnieprem.
Posiłki rzeczywiście dotarły w rejon Żółtych Wód, lecz nie na pomoc Potockiemu – byli to Kozacy rejestrowi, którzy pod wpływem Chmielnickiego zdradzili i przeszli na stronę powstańców (9 maja). – O losach bitwy przesądziła zdrada sześciu tysięcy Kozaków rejestrowych, będących na żołdzie Rzeczypospolitej. To były najlepsze oddziały kozackie, które w momencie rozpoczęcia wojny przeszły na stronę Chmielnickiego, znacząco wzmacniając jego siły, a osłabiając wojska koronne. Przypomnijmy, że korpus Stefana Potockiego liczył trzy tysiące ludzi – mówił w wywiadzie dla Muzeum Historii Polski dr Piotr Kroll.
Młodego Potockiego opuścili również ci Kozacy, którzy byli z nim od początku, oraz ruscy dragoni. To przesądziło o wyniku starcia – w oblężonym obozie pozostało zaledwie około tysiąca żołnierzy, stawiających czoła ponad dziesięciotysięcznej armii przeciwnika. Dysproporcja pomiędzy siłami koronnymi i powstańczymi zwiększała się z każdym dniem, ponieważ do buntu dołączali okoliczni chłopi.
14 maja rozpoczęto negocjacje z przeciwnikiem. W zamian za oddanie armat Polakom obiecano wolny odwrót. Kozacy jednak złamali słowo. Następnego dnia większość wojsk koronnych zginęła lub dostała się do niewoli, a 16 maja śmiertelnie ranny został Stefan Potocki. Zmarł trzy dni później w tatarskiej niewoli, w ramionach Stefana Czarnieckiego.
Wojska kozacko-tatarskie poszły za ciosem. 26 maja 1648 roku dogoniły oddziały hetmanów koronnych pod Korsuniem i także je rozgromiły.
Bitwa nad Żółtymi Wodami została opisana w eposie Samuela Twardowskiego „Wojna domowa”, jako zwiastun tragedii, jaka miała spotkać Rzeczpospolitą. W tej bitwie nie tylko wojsko, ale i cały mit niepokonanej Rzeczypospolitej poniósł bolesną porażkę.
Kresy.pl / Polskie Radio / MuzHP
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!