Pepesza niejedno ma imię

Biorę sobie za punkt honoru walczyć w szeregach PPSZ przeciwko reżimowi komunistycznemu, o niepodległość Ojczyzny, tak abym mógł żyć i umierać jako prawy żołnierz Polski. Tak mi dopomóż Bóg i przenajświętsza męka Syna jego.

Prezes Oddziału Ogólnokrajowego Związku Byłych Żołnierzy Konspiracyjnego Wojska Polskiego w Piotrkowie Trybunalskim mjr Ryszard Jabłoński urodził się w Piotrkowie w 1930 r. Choć nie był członkiem KWP, należy do związku, bo jego statut zezwala na przyjmowanie do niego członków innych niepodległościowych organizacji, które walczyły o to samo. Tak zaś się losy Ryszarda Jabłońskiego ułożyły, że był członkiem Polskich Powstańczych Sił Zbrojnych, popularnie zwanych „Pepesza”.

Zbombardowany Sulejów

– Gdy wybuchała II wojna światowa, miałem 9 lat – wspomina. – Mimo to pierwsze dni wojny zapamiętałem na całe życie. Nasza rodzina znalazła się pod bombami i mama Jadwiga z Godlewskich została dwukrotnie ranna. Z całą rodziną i jeszcze krewnymi z Warszawy, łącznie ze dwadzieścia pięć osób, uciekaliśmy z Piotrkowa do Sulejowa. Wszyscy mówili, że ta miejscowość z pewnością nie będzie przez Niemców bombardowana. Gdy dotarliśmy do Sulejowa, drewniany most na Warcie był już spalony. Musieliśmy przechodzić na drugą stronę rzeki przez mostek kolejki wąskotorowej. Saperzy go już co prawda minowali, ale ponieważ mój ojciec Józef pracujący na kolei należał też do ochotniczej straży kolejowej, to jeszcze naszą grupę przepuścili. W Sulejowie dostaliśmy się pod straszny nalot, który obrócił naszą miejscowość w perzynę. Z naszej grupy ranna została nie tylko mama, ale także dziadek i mamy siostra. Kolumna Żydów została zaś całkowicie zdziesiątkowana. Wkrótce ogarnęli nas Niemcy. Wróciliśmy do Piotrkowa ale dom, w którym mieszkaliśmy, zastaliśmy zbombardowany. Nie nadawał się już do zamieszkania. Najpierw przygarnął nas brat ojca , który miał pokoik z kuchenką. Dopiero później udało mu się załatwić własne mieszkanie. Ja chodziłem z rówieśnikami do szkoły podstawowej, którą trzeba było ukończyć. Przerzucono nas z budynku do budynku, bo szkoły zajmował na swoje potrzeby Wehrmacht. W 1944 r. ukończyłem naukę.

Byłem za młody

– Nie mogłem wstąpić do żadnej organizacji, bo byłem za młody. Pośrednio jednak kontakt z podziemiem utrzymywałem przez kolegę brata. Był on ode mnie starszy o kilka lat i należał do AK. Zebrał on grupę moich rówieśników, liczącą w sumie kilkunastu chłopaków i używał nas do różnych zadań. Ja bardzo często wraz z innymi stałem na warcie przed lokalem konspiracyjnym AK w Piotrkowie, znajdującym się obok siedziby Arbeitsamtu. Panował tam duży ruch i trzeba było uważać, czy nie idą żandarmi itp. Formalnie nie byliśmy zaprzysiężeni, ale stale byliśmy w orbicie AK. Tak było aż do wyjazdu lidera naszej grupy Romana Czajki do Przemyśla. Było to już oczywiście kilka lat po wyzwoleniu. Wyjechał on do Przemyśla, ponieważ siostra jego wyszła za mąż za oficera Wojska Polskiego, który dostał przydział na Przemyśl, gdzie objął funkcję komendanta szkoły podoficerskiej. Wraz z Romanem do Przemyśla wyjechała też jego matka. Praktycznie rzecz biorąc cała jego rodzina przeniosła się do tego miasta. Tam związał się z Polskimi Powstańczymi Siłami Zbrojnymi, utworzonymi przez Romana Kisiela. Wciągnął go do niej Wieszław Woszczak, mój rówieśnik, także pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego. Był młodszy od Kisiela o 14 lat. Mimo młodego wieku miał on już pewne doświadczenie w pracy konspiracyjnej. Po wojnie agitował w wyborach za Mikołajczykiem. Za tą działalność wielokrotnie go aresztowano i przesłuchiwano. W 1947 r. utworzył nielegalną młodzieżową organizację „Młodzież walczy”, której był dowódcą o pseudonimie „Zosia”. Po dekonspiracji w obawie przed aresztowaniem wyjechał do Przemyśla. Tu, mieszkając u Kazimierza Zakrzewskiego, poznał Romana Kisiela. Ten wciągnął go do PPSZ i szybko awansował. Kisiel mianował go komendantem okręgu rzeszowskiego. Woszczak stał się szybko prawa ręką Kisiela. Był to człowiek bardzo oryginalny, ogromnej postury, urodzony w 1916 r. w Bytrowicach k/ Jarosławia w rodzinie chłopskiej. Przed wojna pełnił funkcję prezesa Zarządu Powiatowego Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”. W kampanii wrześniowej dowodził plutonem w szwadronie kawalerii. Do niewoli nie poszedł, tylko wrócił w rodzinne strony, gdzie założył rodzinę. Samorzutnie z młodzieżą wiciową przystąpił do organizowania walki z okupantem.

Walczył z Niemcami i UPA

– Pod pretekstem ćwiczeń strażackich, na które miał pozwolenie władz niemieckich, organizował ćwiczenia wojskowe. Od kwietnia 1940 r. pełnił funkcje przewodniczącego Konspiracyjnego ruchu ludowego „Roch” w powiecie przemyskim i dobromilskim. Później został komendantem Batalionów Chłopskich w powiecie przemyskim i dobromilskim. Przez cały okres okupacji Kisiel walczył z Niemcami i bronił jednocześnie ludności polskiej przed atakami band UPA, dążących do depolonizacji tamtych terenów. Pod koniec lipca 1944 r. ujawnił się wraz z 2300 żołnierzami BCh z obwodu przemyskiego. Od sierpnia do grudnia 1944 r. był komendantem powiatowym Milicji Obywatelskiej, zajmując się przede wszystkim zwalczaniem band UPA, zagrażającym ludności polskiej, w czym wykorzystywał swoje doświadczenie z lat okupacji. Na początku 1945 r. Kisiel został jednak zwolniony i przez kilka miesięcy przebywał w areszcie. W 1947 r. wyjechał do Wrocławia, gdzie pracował w pionie spółdzielczym. Włączył się w kampanię wyborczą Stanisława Mikołajczyka. Podczas pobytu we Wrocławiu nawiązał kontakty z oficerami przedwojennymi, służącymi w Wojsku Polskim. We Wrocławiu zaczął organizować zalążki swojej organizacji i przyjął do niej pierwszych członków.

Inwigilowany przez UB

– Mając świadomość, że jest inwigilowany przez UB, Kisiel wrócił w przemyskie i zaczął ukrywać się i rozbudowywać swoją organizację. Roman Czajka ściągnął całą naszą piotrkowską grupę, która stanowiła rodzaj jego gwardii przybocznej. Jak się zorientowałem, organizację swą chciał budować na gruncie chłopskim, gdyż jak twierdził, przed wojną rządziła sanacja, po II wojnie światowej rządzą robotnicy, a po III wojnie, o wybuchu której pogłoski szerzył, powinni rządzić chłopi. Podstawę PPSZ mieli tworzyć byli żołnierze Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej. Do czasu wybuchu III wojny światowej PPSZ miała rozbudować swoje struktury, które uaktywnić się miały dopiero podczas wojny. Kisiel nie przewidywał natomiast żadnych akcji zbrojnych z użyciem broni palnej. Posiadana broń miała służyć wyłącznie do szkolenia. Na szkolenie Kisiel kładł szczególny nacisk. Przywiązywał wagę do wyrobienia wśród członków PPSZ nawyków konspiracyjnych i bezwzględną konieczność przestrzegania tajemnicy organizacyjnej. Każdy z nas składał przysięgę ułożoną przez Kisiela, po złożeniu której otrzymywał pseudonim. Brzmiała ona następująco:” Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu i ziemi broczącej w krwi, narodowi polskiemu uciemiężonemu w jarzmie dyktatury bolszewickiej, że nie skalam imienia Polaka, że będę wiernie służył w szeregach Polskich Powstańczych Sił Zbrojnych…”

Szybko i sumiennie

“…Rozkazy swych przełożonych i dowódców będę wykonywał szybko i sumiennie. Będę walczyć i mścić się tak, aby pomścić śmierć i krzywdy najlepszych synów i córek Ojczyzny pomordowanych w więzieniach i kaźniach UB i NKWD.

Tajemnic organizacyjnych i o PPSZ nie zdradzę tak do osób znajomych jak i krewnych, a w razie zdrady odpowiadam życiem własnym. Biorę sobie za punkt honoru walczyć w szeregach PPSZ przeciwko reżimowi komunistycznemu, o niepodległość Ojczyzny, tak abym mógł żyć i umierać jako prawy żołnierz Polski.

Tak mi dopomóż Bóg i przenajświętsza męka Syna jego”.

Ja otrzymałem po przysiędze pseudonim „Czarny”. Podkreślić trzeba, że od podwładnych Kisiel wymagał twardo w kontaktach z nim zachowania się według regulaminów wojskowych. Cieszył się znacznym autorytetem i potrafił utrzymać dyscyplinę w swoim otoczeniu. Do ochraniania i przerzucania był przywódcą kłopotliwym. Bardzo często, niemal codziennie, zmieniał meliny. Uważał, że tylko w ten sposób uda mu się uniknąć wpadki i namierzenia przez UB.
Cdn.
Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply