Brygada Świętokrzyska NSZ

Największa jednostka polskiego podziemia, której udało się przedrzeć do aliantów zachodnich.

Historia tej formacji jest bardzo ciekawa i też nieco kontrowersyjna. Pojawia się pytanie czy jednostka ta dokonała zdrady. Kontrowersje obijają się o współprace Brygady z Niemcami podczas jej marszu na zachód. Faktycznie taka współpraca miała miejsce. Ale zastanówmy się, jakie były motywy tej współpracy i jak ona w ogóle wyglądała. A więc zacznijmy od początku, czyli od momentu powstania tej niezwykłej w dziejach Polski jednostki.

Brygada Świętokrzyska powstała dokładnie 11 sierpnia 1944 roku. Stanowiła połączenie wszystkich większych sił NSZ-ZJ(odłamu niescalonego z AK) z rejonu głównie dzisiejszego województwa świętokrzyskiego. Oparta była głównie o dwie duże jednostki: 204 pułk piechoty NSZ im. Ziemi Kieleckiej, jak i też 202 pułk piechoty NSZ im Ziemi Sandomierskiej, liczebnie stanowiła na początku około 850 żołnierzy(z końcem tułaczki około 1200). Jej Dowódcą został mjr Antoni Szacki „Bohun”, wcześniej szef sztabu Okręgu Kieleckiego NSZ. Po sformowaniu Brygada powoli zaczęła wycofywać się w kierunku południowo – zachodnim. W tym czasie stoczyła wiele potyczek z hitlerowcami(znana bitwa pod Cacowem), komunistami z AL i partyzantką sowiecką(Bitwa pod Rząbcem). Mimo iż nie była jednostką podległą dowództwu AK, to współpracowała między innymi z 2 Dywizją Piechoty Legionów AK pod dowództwem płk. „Liny”. Sporadycznie zdarzała się też współpraca z BCh(ale to bardzo rzadko, gdyż tamtejsze oddziały ideowo zbliżone były do władzy „ludowej”).

Jak wspomniałem Brygada zmierzała w kierunku południowo – zachodnim. W powiecie miechowskim pod koniec 1944 roku przybył do niej z inspekcją nowy dowódca NSZ-ZJ gen. Zygmunt Broniewski „Bogucki”, który odznaczył część żołnierzy. Natomiast 13 stycznia 1945 roku przyszedł rozkaz z dowództwa o natychmiastowym wymarszu na zachód wobec nasilającej się ofensywy sowieckiej. Marsz na zachód odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Panowała mroźna zima. Jeszcze tego samego dnia Brygada została zaatakowana przez wojska niemieckie. Zaraz po tej potyczce została ostrzelana przez sowiecką artylerię. Nie było wątpliwości, że Brygada jest w bardzo trudnym wręcz tragicznym położeniu. Sztab wiedział, że musi coś zrobić, aby ocalić żołnierzy od śmierci z rąk jednego i drugiego okupanta. W końcu zdecydowano się na rozmowy z Niemcami. W których cenna okazała się pomoc kpt. Huberta Jury „Toma”, człowieka skazanego na śmierć przez sąd NSZ. O tej postaci do dziś krąży wiele tajemnic. Faktycznie był kolaborantem, ale w tym krytycznym momencie cenna okazała się jego pomoc.

Początkowo Brygadzie udało się uzyskać zawieszenie broni a nawet pomoc w zaopatrzeniu za niewielkie ustępstwa. Dowódcy dość mądrze prowadzili rozmowy i kategorycznie odmawiali Niemcom propozycji wspólnej walki przeciwko sowietom pod rozkazami niemieckimi. Jednak z każdym dniem przemarszu Brygady w stronę Czech Niemcy stawiali coraz większe warunki. Jednym z takich było włączenie się Polaków do koalicji antysowieckiej, w której byli już przedstawiciele Rumunii czy Węgier. Ale uczestniczący w spotkaniu tej grupy zastępca dowódcy Władysław Marcinkowski „Jaxa” odmówił wstąpienia do tego grona. Największym ustępstwem wobec Niemców było stworzenie kilku grup spadochronowych, które zostały zrzucone w Polsce. Lecz oczywiście żadna z nich nie wykonywała poleceń niemieckich a jedynie dowództwa brygady. Były ustępstwa, ale były też sukcesy Brygady. Dzięki stosowanym zabiegom dyplomatycznym uwolniono z obozu koncentracyjnego w Neuengamme między innymi żonę premiera Mikołajczyka.

Po dotarciu na tereny czeskie Brygada nawiązała kontakty z czeskim podziemiem. Miała uczestniczyć w niedoszłym powstaniu w Pilźnie, wysłano także kuriera do gen. Andersa i do Londynu. Marsz Brygady zbliżał się do końca. Przebywając w okolicach Holiszowa dowództwo uzyskało informacje o zbliżającej się Armii amerykańskiej. W skutek tego Brygada zerwała wszelkie kontakty z Niemcami a 5 maja 1945 roku zaatakowała niemiecką załogę kobiecego obozu pod Holiszowem uwalniając przy tym około 1000 więźniarek(w tym wiele Żydówek). Kolejnego dnia Polacy spotykają oddziały amerykańskie i wraz z nimi prowadzą kilkudniowe walki przeciw niemieckiej XIII Armii. Amerykanie bardzo cenili Brygadę i dlatego też nie pozwolili na wydanie jej Sowietom, którzy wraz z polskimi komunistami prowadzili oszczerczą nagonkę wobec niej za współpracę z Niemcami, która oczywiście jak dziś wiemy była kierowana względami taktycznymi. Brygada niestety wobec tych oszczerstw została przez amerykanów rozwiązana, nie pozwolono jej dołączyć do 2 Korpusu Andersa a jej żołnierze zostali przydzieleni do Polskich Kompanii Wartowniczych, w których służyli do 1947 roku.

Podsumowując działalność Brygady moim zdaniem nie można mówić o zdradzie w przypadku, kiedy wykorzystuje się swoje umiejętności polityczne do wykorzystania przeciwnika. Tak osiąga się cele, wygrywa konflikty. Tak robił między innymi J. Piłsudski w okresie walki o niepodległość(kryzys przysięgowy). Tak zrobiła Brygada Świętokrzyska. Zagrała z Niemcami w pewną taktyczną grę, którą wygrała, bo ocaliła samą siebie, przed pewną zagładą z rąk sowietów.

„Alek”

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. wincentypol
    wincentypol :

    Jako osoba blisko związana z tym ugrupowaniem chciałbym wyjaśnić dwie nieścisłości : Po pierwsze rola Huberta Jury „Toma”,Faktycznie współpracującego z niemieckim wywiadem ale nie jest do końca wyjaśniona czy nie działał w porozumieniu z naczelnymi władzami NSZ -ZJ. Po drugie W okresie luty – kwiecień 1945 r nie było żadnej współpracy z Niemcami ale dzięki powiązaniom ,,Toma ” wykorzystano niemiecki ośrodek szkoleniowy do przeszkolenia ok 50 osób w działalności dywersyjnej i faktycznie wysłano do kraju 2 lub 3 grupy skoczków ,ale ściśle wykonujące polecenie dowództwa NSZ w znanych mi materiałach nie ma mowy o jakichkolwiek zleceniach ze strony Niemców.Dobrym opracowaniem jest książka pt ,,Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej” We wszystkich rozmowach z Niemcami dowództwo NSZ zawsze podkreślało że nie ma mowy o jakiejkolwiek współpracy i wspólnej walki z bolszewikami.