przemo @przemo
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Bardzo ciekawy artykul. Ja zawsze myslalem, ze Buczacz jest wlasciwie calkowicie nieosiagalny dla turystow. Otoz, gdy bylem we Lwowie w latach dziewiedziesiatych juz samo dotarcie do Lwowa bylo niejako wyprawa na Ksiezyc. Najpierw jechalo sie pociagiem do Przemysla. W Przemyslu wsiadalo sie w autobus, ktory potrzebowal wiele godzin by dotrzec do Lwowa. Samo juz czekanie na odprawe graniczna, czekanie w skwarze, trwalo pare godzin. Po przybyciu do Lwowa czlowiek byl juz tak wykonczony ze pomysl o jakichkolwiek dalszych wojazach byl niedorzeczny..;-). Pozatym wspomnienia samego Lwowa byly wrecz zatrwazajace. Kobiety radzieckie sprzedajace kwas, trojelbus jadacy po kocich lbach i trzesacy sie tak ze sie mialo wrazenie ze sie zaraz caly rozleci, w koncu hotel we Lwowie za pobyt w ktorym trzeba bylo zaplacic miliony hrywien, hotel w ktorym znajdowal sie jedynie jeden prysznic na pietrze o klucz do ktorego trzeba bylo prosic pokojowa.
Ja mam pytanie w jaki sposob dociera sie ze Lwowa do Buczacza. Pociagiem chyba nie, bo wiem ze w tamtejszych kolejach funkcjonuja mafie ktore wykupuja bilety i sprzedja je kilka razy drozej podroznym z zagranicy. Inaczej mowiac, jak nalezy kupic bilet — czy trzeba isc do kasy i wystac sie sie pare godzin poczym wydukac pytanie o bilet po rosyjsku, czy tez isc od razu do konika ?
pozdrawiam