AndrzejMiernik @AndrzejMiernik
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Obraz o którym jest mowa nie jest obrazem oryginalnym !!!
Anna Sobieszczańska wniosła ten obraz do rodziny mojej matki – Gołębiowskich. Pozostawał on w rękach rodziny aż do 1944 roku. Być może iż został on uprzednio zrabowany, ale wszystko wskazuje raczej na to, iż spłonął on w czasie powstania warszawskiego.
Oryginalny obraz był przeszło dwa razy mniejszy od wystawionego na ołtarzu w kościele na krakowskim Kleparzu. Oprawiony był w grubą kutą ze srebra ramę. Tył obrazu stanowiła płyta z brązu na której wyryta była po łacinie historia tego obrazu. Za tą że przykręcaną śrubami płytą umieszczony był zeszyt, w którym była przetłumaczona w końcu XIX wieku przez dyrektora biblioteki UJ Karola Estreichera na język polski, ta historia.
Szalenie istotnym szczegółem oryginału było to, że na dole obrazu za podwójnym owalnym szkłem umieszczona była relikwia z krzyża świętego.
Obraz był relatywnie mały i najprawdopodobniej na potrzeby pielgrzymkowe, do umieszczenia na głównym ołtarzu przygotowano istotnie większą kopię. Mogły też za ty przemawiać również i względy psychologiczne. Rodzina, która doznała tylu łask nie za bardzo byłaby skłonna do pozbywania się takiego skarbu. Wykorzystywanie kopii cudownych obrazów jest powszechnie praktykowane w kościele. Nie ma w Polsce chyba ani jednego kościoła w którym nie byłoby kopii obrazu jasnogórskiego, do którego wierni modlą się z taką samą żarliwością i również doznają łask.
Andrzej Miernik