Sarmacki manifest feministyczny

Oto przedpole czasów barskich w Polsce, rok 1767, czyli totalna degrengolada. Moskale na każdym kroku czynią Polakom “afronta i cherchele”, Polacy zaś “zależeli pole, zgnuśnieli” i dlatego wszystkie te bezczelności cierpliwie znoszą.

I jakoś zupełnie nie wygląda na to, iżby mieli coś bohaterskiego przedsięwziąć. Sam Repnin na buńczuczne słowa starego Józefa Pułaskiego: “naród wolny krew przeleje!” odpowiedział złośliwie, że owszem, każdy inny naród dawno by już się bił, ale nie Polacy. Wobec tego Polacy zaczęli machać szabelką (nie mylić z szablą) – to jest ostro wzięli się do pióra. Nie tylko zresztą Polacy; także Polki.

W Bibliotece Kórnickiej, w jednej z wielu teczek pełnych listów, pamfletów, poematów i dokumentów z czasów konfederacji barskiej tkwi karta z niezwykłym tekstem, zatytułowanym: “Konfederacya dam polskich 1767”. Wydawałoby się, że jest to jedyny w swoim rodzaju manifest pra-feministyczny, który dowodzi, iż tak, jak demokracja szlachecka była Wielką Matką demokracji europejskiej, podobnie sarmackie damy okazały się Wielkimi Matkami współczesnego feminizmu.

Na wspomnianej karcie czytamy, że skoro Polacy “odwagi zayrzyć w oczy nieprzyiacielowi niemaią”, przez co damy polskie wystawione są na nieprzyjemności cierpiane od “kozaków” i “grubey Moskwy”, to w takim razie one, pozbawione wsparcia brzydszej połowy narodu, same się skonfederują. W aktach konfederacji damy powołują się na przykład, dany przez “Spartańskie i insze greckie Matrony”, zapowiadając odmowę “zalotów, pieszczot, naymniejszych uzmizgów” wobec “Kawalerów, Młodzian, Gachów, Galantów”, tak długo, “puki iednostaynym węzłem odwagę Męszczyzn za wiarę i wolność nie spoimy”. Mało tego: damy zapowiadają wykluczenie ze swojego grona tych pań, które nie uznają powyższych zasad; dalej, przeciwko mężczyznom, którzy na Moskwę nie ruszą, “komedyie” będą wystawiać. Na koniec manifest zapowiada matriarchat: w przyszłości powstanie nowy sejm, złożony wyłącznie z niewiast, który na urzędy wojskowe i cywilne też powoła same damy.

Wszystko tu jest, jak trzeba: prawo czynnego i biernego udziału kobiet w wyborach, propagandowa literatura feministyczna, wreszcie teza, że kobiety równie dobrze a nawet lepiej będą sprawować publiczne urzędy, a nawet walczyć niż panowie, dla których nie przewiduje się żadnej taryfy ulgowej – byłby nią na przykład jakiś męski parytet w sfeminizowanym sejmie, ale ani mowy o tym nie ma.

Oczywiście należałoby natychmiast sparować powyższy akapit stwierdzeniem, że to wszystko nie takie proste. Rzekoma konfederacja polskich dam została bowiem spisana prawdopodobnie rękami mężczyzn, nie po to, aby uwypuklić rolę kobiet w sprawach publicznych, lecz jako utwór “kabaretowy”, powstały w celu zawstydzenia przeciwników akcji zbrojnej i oskarżenia ich o zniewieściałość; zawstydziwszy ich, miał zarazem zmusić do działania. A zatem nie jest to propaganda na rzecz dowartościowania kobiet, lecz na odwrót, wykwit seksistowskich stereotypów; krytyka cech kobiecych, które są czymś “gorszym” i stawiają kobiety poniżej mężczyzn, a wykazane u mężczyzn, czynią z nich obywateli drugiej kategorii.

Ów tekst ma jednak jeszcze inne, drugie dno. Otóż damy polskie tamtej epoki rzeczywiście mieszały się do polityki i to niezwykle skutecznie. Król Pruski mawiał nawet, że u nas tylko Polki uprawiają politykę, podczas gdy ich mężowie są stale pijani (chodziło oczywiście o damy z wysokich sfer). Historycy przyznają tej złośliwej uwadze wiele racji, a klasyk naszej historiografii, Władysław Konopczyński, popełnił nawet książkę zatytułowaną “Kiedy nami rządziły kobiety”.

W tym świetle wyda się niewykluczone, a nawet baaaardzo prawdopodobne, że “Konfederacja dam polskich 1767” nie została wymyślona przez mężczyzn, lecz przez kilka baaaardzo złośliwych dam, które postanowiły brzydszą połowę narodu zmobilizować do działania. Oczywiście, że nie zawiązały rzeczywistej konfederacji, ale wymyśliły ją na papierze jako zabawną political fiction. I swój cel osiągnęły. Tego zdania był w każdym razie ruski ambasador Repnin, który twierdził, że w Polsce tak naprawdę “siedem czy osiem niewiast wciągnęło do agitacji konfederackiej swych mężów, kochanków, krewniaków, spowiedników, i stąd rozpaliła się cała ta nieszczęsna barska awantura”.

Biorąc pode uwagę fakt, że dzisiejsze feministki raczej nie mają szansy na pobudzenie prawdziwych facetów do działania – niezłe to były czasy.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply