W Rosji z powodzeniem dokonano próby perspektywicznego bojowego bloku, przeznaczonego do przenoszenia rakiety „Sarmat”, która także znajduje się w fazie eksperymentów. Według rosyjskich źródeł blok jest w stanie rozwijać prędkość 7 tys. km na godzinę i manewrować w czasie lotu. Rosyjscy eksperci twierdzą też, że rakieta ta bez trudu poradzi sobie ze współczesnym systemem obrony przeciwrakietowej USA. Sugerują również, że jest ona bronią na zapas. Do przebicia obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych, ich zdaniem, wystarczą Rosji już te rakiety, którymi obecnie dysponuje.
Była to już druga próba tego bloku. Została ona wykonana z rejonu stacjonowania 13 rakietowej dywizji wojsk Rakietowych Strategicznego Przeznaczenia, stacjonującej w pasiołku Dombarowskim w obwodzie orenburskim. W prasie rosyjskiej nowy blok jest określany kryptonimem „obiekt 4202”.
ZOBACZ TAKŻE: Zamaskowany Diabeł
Prace nad nowym blokiem dla nowej Międzykontynentalnej Rakiety Balistycznej zaczęły się nie później niż w 2009 r. Wtedy, przynajmniej, po raz pierwszy blok rakiety pojawił się w dokumentach wytwórni maszyn w Reutowie pod Moskwą. Od 18 marca 2011 r. pieczę nad nim przejął główny konstruktor i zastępca dyrektora generalnego fabryki Paweł Aleksandrowicz Sudjukow. W 2012 r. zakład został poddany rekonstrukcji, w ramach której wymieniono w nim oprzyrządowanie produkcyjne i badawcze, by umożliwić seryjną produkcję bloku nośnego dla nowej rakiety. Jakiś czas później ogłoszono, że bloki te będą służyć rakiecie „Sarmat”. Ma być ona uzbrojona w 16 głowic bojowych i być zdolną do pokonania 17 tysięcy kilometrów.
ZOBACZ TAKŻE: Rosyjski generał: jesteśmy w stanie przebić Tarczę
Do zakładu mającego wytwarzać bloki został włączony Uralski Naukowo-Badawczy Instytut Materiałów Kompozytowych. W jego gestii znajduje się również własna wytwórnia materiałów niemetalowych, przeznaczonych do budowy konstrukcji wytrzymujących obciążenie wysokich temperatur w ponaddźwiękowych rakietach.
Według rosyjskich źródeł rakiety „Sarmat” wyposażone w blok, nad którym są prowadzone doświadczenia, będą w stanie, lecąc z szybkością ponaddźwiękową, wykonywać manewry zarówno w pionie, jak i w poziomie. Dzięki temu będą w stanie przebić każdy perspektywiczny system przeciwrakietowy konstruowany dopiero w USA. Tak twierdzi naczelnik sztabu Wojsk Rakietowo-Kosmicznej Obrony generał lejtnant Anatolij Skołotjanyj. Według jego słów każda przeciwna rakieta leci bowiem w określony punkt na trajektorii lotu, w którym ma się spotkać z rakietą balistyczną. Punkt ten bardzo łatwo obecnie obliczyć , używając do tego cyfrowych „narzędzi”. Antyrakieta jest skuteczna, jeżeli w wyznaczonym punkcie uderzy w rakietę. Jeżeli się z nią nie spotka, ta leci dalej i uderza w przeciwnika. Rosyjski generał przypomina też, że cały system obrony przeciwrakietowej jest oparty na hipotezie o równomiernym ruchu celu po balistycznej trajektorii. Jeżeli jednak bojowy blok leci na hiperdźwiękowej szybkości i wykonuje manewry na trajektorii lotu, to jest on celem trudnym dla obrony przeciwrakietowej, a w większości przypadków niemożliwym do zestrzelenia. Odnosi się to zwłaszcza do przypadków , w których przeciwrakiety będą chciały przechwycić cel poza atmosferą.
ZOBACZ TAKŻE: Nie możemy usunąć Iskanderów z Kaliningradu z powodu tarczy antyrakietowej
Według generała Skołotjanego użycie bloków manewrujących może też zakłócać nawet działalność klasycznego systemu ostrzegania o zbliżającym się rakietowym jądrowym uderzeniu. Obecnie działający na podstawie dwóch namierzeń celów oblicza trasę lotu rakiety jej cel i czas, w którym go osiągnie. Jeżeli jednak rakiety zaczną manewrować w czasie lotu, przewidzenie ich trajektorii i celu ataku będzie o wiele trudniejsze.
Z przecieków, do których dotarły rosyjskie media wynika, że idea stworzenia manewrujących bloków powstała jeszcze w czasach sowieckich, gdy w USA lansowano koncepcję „wojen gwiezdnych”. Zrealizowano ją dopiero teraz przy pomocy „wysokich technologii”, odpowiadając na amerykańską „tarczę przeciwrakietową”.
Obecnie zdaniem rosyjskich wojskowych władze kraju muszą tylko wybrać, ile rakiet nowego typu ma stawać na wyrzutniach. Według nich nie musi być ich wiele. Wystarczy 10-15 sztuk. Twierdzą, że rakiety te są na razie Rosji niepotrzebne z dwóch powodów. Po pierwsze USA nie mają w kosmosie żadnego systemu przeciwrakietowego i w dającej się realnie przewidzieć perspektywie go nie stworzą. Po drugie rakiety, które są i wchodzą w skład uzbrojenia rosyjskiej armii są w stanie przebić tworzoną przez USA obronę przeciwrakietową.
ZOBACZ TAKŻE: Śmierć frajerom
Dla Rosjan nowe rakiety będą elementem przetargowym w rozmowach z nową waszyngtońską administracją. Wiedzą też, że nie tylko oni pracują nad tego rodzaju bronią. W Stanach Zjednoczonych też trwają prace nad nowymi rodzajami broni, które w ewentualnej przyszłej wojnie mają służyć realizacji koncepcji „szybkiego globalnego uderzenia”. Pracują nad nią nie tylko instytucje wojskowe, ale także NASA. Z nieoficjalnych przecieków wiadomo, że prowadzą prace nie tylko nad rakietami, ale także latającymi aparatami i samolotami wypełniającymi polowe zadania. Rakiety mają się pojawiać w latach 2017- 2020. Samoloty 10 lat później.
Także Chiny według zachodnich analityków prowadzą prace nad blokami do nowych rakiet. Miały przeprowadzić już 6 prób z blokiem WU-14. Według źródeł w Pentagonie rozwijały one prędkość 5 machów. Są więc wolniejsze o 1 mach od rosyjskich.
ZOBACZ TAKŻE: Kreml nie boi się chińskich rakiet
Marek A. Koprowski
Dlatego Polska powinna posiadać pod kontrolą pociski balistyczne zdolne dosięgnąć celu znajdującego się w odległości 10000 km. Wtedy każde uderzenie rosyjskiej rakiety w nasze terytorium będzie skutkowało kontruderzeniem.
Jednakże Polska nie potrafi wyprodukować rakiety manewrującej o zasięgu 500 km, a kupowanie obcych rakiet nie ma sensu. Zamiast marnować pieniądze na wojsko amerykańskie, okręty podwodne itp. bzdety, powinno się inwestować we własny przemysł rakietowy z zapleczem naukowo-technicznym. Zacznijmy od rakiet manewrujących średniego zasięgu 500-1000 km.