OUN i UPA muszą zostać potępione

Poglądy Żurawskiego vel Grajewskiego należy ocenić jako skrajny cynizm i odrzucenie moralności w polityce. Według niego Sejm powinien przyjmować tylko takie uchwały, które są opłacalne politycznie. Idąc tym tropem i puszczając wodze fantazji można wyobrazić sobie Sejm np. popierający eutanazję, „małżeństwa” gejowskie albo przerabianie ludzi na mydło, o ile będzie to „korzystne politycznie”. Aż dziw, że Żurawski vel Grajewski jeszcze nie obsztorcował w Gazecie Polskiej Codziennie własnego naczelnego oraz Jarosława Kaczyńskiego za uporczywe wracanie do sprawy Smoleńska.

Gdybyśmy ustalili fakty i doszli do wniosku […], że sprawcami tych zbrodni są władze radzieckie, czy rzeczywiście jest to potrzebne dla nas, dla naszych stosunków?

(Władysław Gomułka o Katyniu)

***

Zabieram głos w toczącej się dyskusji czy i jaką uchwałę z okazji 70 rocznicy ludobójstwa OUN-UPA powinien uchwalić Sejm.

Najpierw odniosę się do tych głosów, które mówią, że Sejm w ogóle nie powinien odnosić się do tej sprawy. Poglądy takie reprezentuje ostatnio szczególnie aktywnie Przemysław Żurawski vel Grajewski z GPC (artykuły „Rabacja wołyńsko-galicyjska” oraz „Trzeba mówić o Wołyniu”). Według tego publicysty Polska nie ma żadnego interesu politycznego w podejmowaniu rocznicowej uchwały:

W wymiarze zagranicznym ostra uchwała doprowadzi do komplikacji w stosunkach z Ukrainą. Będzie poparciem dla Partii Regionów Wiktora Janukowycza, reprezentującej sowiecką wizję historii II wojny światowej. Zapewne wywoła „kontruchwałę” Rady Najwyższej Ukrainy…

Nietrudno zauważyć, że Żurawski vel Grajewski sam sobie zaprzecza. Jeśli uchwała Sejmu będzie poparciem dla rządzącej Ukrainą Partii Regionów, to stosunki z oficjalnym Kijowem powinny się polepszyć a nie pogorszyć, czyż nie? Jest zupełnie niezrozumiałym, dlaczego Partia Regionów miałaby przyjmować „kontruchwałę” sprzeczną z własnymi poglądami. Żurawski vel Grajewski zapewne obawia się o stosunki z silnymi na zachodzie Ukrainy neobanderowcami, ale oni nie są na tyle mocni, by wpływać na oficjalną politykę Kijowa. Przypomnę, że uchwałę przyjętą przez Sejm 4 lata temu, nazywającą rzeź wołyńsko-małopolską „czystką etniczną o znamionach ludobójstwa” , również blokowano z użyciem argumentu, że popsuje stosunki z Ukrainą (co było bardziej prawdopodobne, bo wówczas rządzili „pomarańczowi”). Po przyjęciu uchwały (pod naciskiem Kresowian po rozdzierających scenach w Lublinie) jej oddźwięk na Ukrainie okazał się znikomy. Zwyczajnie osobom pokroju Żurawskiego vel Grajewskiego wydaje się, że skoro dla Polski Ukraina jest oczkiem w głowie, to musi też tak być odwrotnie. Niestety nie – Polska dla Ukraińców jest po prostu jednym z wielu sąsiadów i wcale nie najważniejszym. Naprawdę, nie ma co przywiązywać nadmiernej wagi do komunikatów podrzędnych urzędników ukraińskiego MSZ, panie Żurawski vel Grajewski! (w tym zakresie polecam artykuł jak zawsze dobrze zorientowanego „Kuriera Galicyjskiego” [link=http://kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/dajmy-spokoj-ukrainie] ).

Poglądy Żurawskiego vel Grajewskiego należy ocenić jako skrajny cynizm i odrzucenie moralności w polityce. Według niego Sejm powinien przyjmować tylko takie uchwały, które są opłacalne politycznie. Idąc tym tropem i puszczając wodze fantazji można wyobrazić sobie Sejm np. popierający eutanazję, „małżeństwa” gejowskie albo przerabianie ludzi na mydło, o ile będzie to „korzystne politycznie”. Aż dziw, że Żurawski vel Grajewski jeszcze nie obsztorcował w GPC własnego naczelnego oraz Jarosława Kaczyńskiego za uporczywe wracanie do sprawy Smoleńska.

Żurawski vel Grajewski krytykuje ks. Isakowicza-Zaleskiego za nazywanie Wołynia Katyniem III RP. Uważa, że jest to porównanie krzywdzące, bo w PRL nie można było o Katyniu dyskutować a o Wołyniu w III RP można. Jak pokazuje motto mojego artykułu, jednak można było o Katyniu w PRL mówić, tylko że w sposób jedynie słuszny, mianowicie „korzystny politycznie”. Jeśli ktoś chciał mówić prawdę, musiał to czynić w gronie prywatnym albo w drugim obiegu, czyli praktycznie tak jak teraz proponuje Kresowianom Żurawski vel Grajewski. Pan Żurawski vel Grajewski chyba nie zdaje sobie sprawy, że pojawianie się tematu Wołynia (i to tylko od czasu do czasu) w polskiej debacie publicznej zostało wywalczone tylko i wyłącznie przez Kresowian – rodziny ofiar – wbrew polskim elitom, historykom, intelektualistom, ekspertom, politykom, dyplomatom, wreszcie dziennikarzom… Pan Żurawski vel Grajewski nie słyszał, albo udaje, że nie słyszał o pomnikach, wystawach czy prelekcjach o zbrodniach UPA, sabotowanych i atakowanych przez takich jak on polskich sympatyków ukraińskiego nacjonalizmu… Przykłady takich działań można znaleźć nawet w ostatnim czasie. Trafnie opisał to akowiec Andrzej Żupański (znany jako organizator seminariów Polska-Ukraina) w swojej ulotce pt. „Dziwne państwo”(trafiła do moich rąk w ubiegłym roku; sam fakt rozprowadzania takiej ulotki prywatnymi kanałami przywołuje skojarzenia „katyńskie” z okresu PRL):

…świadomość o (…) tragicznym losie Polaków [ofiar OUN-UPA], dotycząca południowo-wschodnich kresów II Rzeczypospolitej jest w zupełnie złej sytuacji. Państwo polskie do dnia dzisiejszego nie wykorzystuje żadnego uniwersytetu ani PAN w tej sprawie. Niezbędne badania przeprowadziły w tej sprawie wyłącznie organizacje pozarządowe i indywidualni wolontariusze (za jednym wyjątkiem) (…) Nie ma chyba takiego drugiego państwa cywilizowanego na świecie, które by przez ponad 50 lat nie potrafiło uzgodnić wśród swoich władz i ustalić wspólnego stanowiska w sprawie ponad 100 tysięcy okrutnie zamordowanych swoich rodaków. Ten zupełnie dziwaczny stan jest akceptowany i nie oprotestowywany. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w miarę upływu czasu obojętność w tej sprawie wśród władz i ludności polskiej ulegnie zmianie (…). Wówczas przed politykami stanie konieczność politycznego rozliczenia zbrodni ukraińskich nacjonalistów z państwem ukraińskim i Ukraińcami, z którymi cały czas dążymy do zbliżenia. (…) Należy mieć nadzieję, że rozwijająca się działalność wielu organizacji kresowych , młodszych od nas, doprowadzi do zmiany stanowiska naszych władz, czego nam się zrobić nie udało.

Żurawski vel Grajewski, któremu nie podoba się katyńska analogia z PRL używana przez ks. Isakowicza-Zaleskiego, sam używa daleko dalej idących historycznych analogii, przy okazji wpadając we własne sidła. Uważa, że w przypadku Wołynia Sejm powinien milczeć jak Pius XII wobec zbrodni niemieckich nazistów. Czyżby p. Żurawski vel Grajewski chciał dać nam do zrozumienia, że za Bugiem czają się naziści (w tym wypadku ukraińscy), na których istnienie najlepiej przymknąć oczy, bo inaczej nam pokażą, gdzie raki zimują? Liczne marsze z pochodniami, koncerty ku czci SS-Galizien i pomniki OUN-UPA na zachodniej Ukrainie potwierdzałyby tę teorię, przy czym ja jestem skłonny do innej historycznej analogii: oto p. Żurawski vel Grajewski proponuje nam coś na kształt układu monachijskiego – obłaskawiajmy rosnących w siłę ukraińskich „nazistów”, a zostawią nas w spokoju, ostrze swego fanatyzmu kierując przeciw komuś innemu. Oby nie było tak, że mając do wyboru hańbę i wojnę, Żurawski vel Grajewski wybrał hańbę a wojnę będzie miał i tak.

Tu chyba dochodzimy do sedna sprawy: pogląd, iż polska polityka musi milczeć w sprawie Wołynia bo to jest jakoby gwarantem dobrych stosunków w Ukrainą, może dowodzić jedynie tego, jak kruchy i iluzoryczny jest ten mniemany sojusz z południowo-wschodnim sąsiadem. Tak upokarzające stosunki – a inaczej nie można nazwać milczenia Polski wobec śmierci grubo ponad 100 tys. jej obywateli – mogłyby być tylko możliwe między z jednej strony mocarstwem, a z drugiej ze słabym wasalem. Można odnieść wrażenie, że do takiej relacji chce się sprowadzić stosunki polsko-ukraińskie, a przecież nie ma ku temu podstaw. Oba państwa mają prawo oczekiwać od partnera wzajemnego uznania swoich słusznych racji. Polska ma prawo i obowiązek upomnieć się o ofiary rzezi wołyńsko-małopolskiej i potępić OUN-UPA. Ma taki obowiązek jako państwo prawa broniące swoich obywateli i karzące sprawców ich zabójstw. Śledztwa w sprawie ludobójstwa OUN-UPA prowadzone przez IPN znajdujące się w martwym punkcie – pomimo ogromnego zebranego materiału dowodowego nie ma szansy na skazanie sprawców, bo praktycznie wszyscy organizatorzy zbrodni nie żyją – muszą zostać zakończone w sposób nadzwyczajny (nie wyobrażam sobie zwykłego ich umorzenia). Skoro prawo krajowe i międzynarodowe nie pozwala na osądzenie OUN-UPA jako całości, powinien dokonać tego symbolicznie – przynajmniej w drodze uchwały – najwyższy prawodawca, czyli Sejm RP (a gdyby okazało się, że są ku temu jakieś przeszkody konstytucyjne – specjalny trybunał powołany przez Sejm na tę okazję). Podkreślam – uważam to za obowiązek państwa polskiego. W przeciwnym wypadku oznaczałoby to, że Polska godzi się na bezkarność ludobójstwa jej obywateli w imię ulotnych „dobrych stosunków” z państwem, które uznała za spadkobiercę ludobójców.

Byłoby absurdem, gdyby Ukraina, rzekomo wiążąca swoją przyszłość z Zachodem, a więc i z Polską, zaprzepaściła tę przyszłość obrażając się w obronie przegranej, lokalnej, skrajnie radykalnej, ludobójczej organizacji z przeszłości. Gdyby jednak tak się stało (w co wątpię), znaczyłoby to, że rzeczywiście jest godna miana spadkobiercy ludobójców a dotychczasowe „dobre stosunki” z nią nie były warte funta kłaków. Czy rzeczywiście łączy nas coś np. z radą miasta Łucka, która ostatnio w odpowiedzi na zaledwie projekty (!) uchwały sejmowej oskarżyła Polskę o kolonizowanie Ukrainy i przeprowadzanie na niej czystek etnicznych? Z tą samą radą miasta Łucka, która nie potrzebowała pretekstu w postaci żadnej uchwały Sejmu, by postawić pomnik ludobójcy Kłaczkiwskiego oraz corocznie organizować banderowski festiwal „Bandersztat”?

Być może z ukraińskimi nacjonalistami coś łączy Żurawskiego vel Grajewskiego, lecz nie mnie. Osobiście nie życzę sobie, by moje państwo wchodziło w alianse (czy to w ramach UE czy jakiegokolwiek innego projektu) z partnerami o tak wątpliwej proweniencji. Ukraina banderowska – czy to na poziomie lokalnym czy ogólnopaństwowym (o ile pojawiłaby się taka) – powinna być izolowana.

Ukraińcy muszą dowiedzieć się od Polski, że OUN i UPA były organizacjami zbrodniczymi. To podetnie skrzydła banderowskim propagandzistom niemal bez przeszkód panoszącym się dziś na Ukrainie i pomoże ukraińskim demokratom budować umiarkowane w poglądach społeczeństwo obywatelskie. Dopóki to nie nastąpi, rana Wołynia będzie się jątrzyć. Dopiero po przecięciu tego wrzodu można budować poprawne stosunki między naszymi społeczeństwami i państwami.

Aby uchwała sejmowa spełniła swoje zadanie i zamknęła temat raz na zawsze, powinna poruszać odpowiednie kwestie, natomiast innych powinna się wystrzegać:

– oddając hołd zabitym powinna uznać rzezie OUN-UPA za ludobójstwo

– powinna potępić OUN i UPA jako organizacje zbrodnicze

– powinna wyrazić wdzięczność Ukraińcom ratującym Polaków przed ludobójstwem

– powinna podkreślić, że zbrodnie te nie obciążają narodu ukraińskiego

– w związku z powyższym niedopuszczalne jest domaganie się jakichkolwiek przeprosin od władz ukraińskich ani tym bardziej od narodu ukraińskiego

– powinna wyrazić ubolewanie z powodu zabójstw cywilnych Ukraińców dokonywanych w odwecie przez żołnierzy polskich formacji zbrojnych /ten punkt powinien być tak zredagowany, by nie zrelatywizować ludobójstwa i wykazać różnice pomiędzy działaniami OUN-UPA a działaniami polskimich formacji, jednocześnie oddając hołd ofiarom ukraińskim). Brak tego punktu spowoduje uznanie tej uchwały na Ukrainie za jednostronną.

– powinien wyrazić współczucie ludności cywilnej, polskiej i ukraińskiej, która w latach 1943-1947 została zmuszona do opuszczenia na zawsze swoich stron rodzinnych /brzmienie tego punktu także musiałoby być szczególnie starannie zredagowane/.

Dopiero taka uchwała pozwoli zamknąć temat polsko-ukraińskich rozliczeń raz na zawsze. Wszelkie rozwiązania połowiczne będą powodować, że sprawa będzie rokrocznie wracała. Projekty takie jak projekt PO (nie wspominający ani o ludobójstwie ani nawet o narodowości ofiar), gdyby zostały przyjęte przez większość sejmową, zamiast pomóc będą tylko jątrzyć i lepiej byłoby w ogóle żadnej uchwały nie przyjmować. Pozostaje po raz kolejny przywołać słowa wybitnego filozofa o. prof. Mieczysława Krąpca pochodzącego z wymordowanej przez UPA Berezowicy Małej:

W dyskusjach polsko-ukraińskich i planach pojednania między naszymi narodami nie widać znaczących postępów właśnie ze względu na istnienie tych trzech form zakłamania w odsłanianiunaszej tragicznej przeszłości: negacji faktów, manipulowania nimi, a także ustawiania ich w niewłaściwym kontekście.

___________

PS. Zapomniałem dodać, że Sejm powinien wystrzegać się podawania zarówno zaniżonych jak i zawyżonych liczb ofiar (co ma miejsce w przypadku projektów PO oraz PSL). Zawyżone szacunki zostaną wykorzystane do pokazania uchwały w negatywnym świetle i odwrócą uwagę od jej przesłania.

Mohort

[link=http://65-lat-temu.salon24.pl/]

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mohort1772
    mohort1772 :

    Jest w tym wszystkim pewna sprzeczność Oun -Upa dzałała od 1929 r i pierwsze zbrodnie miały miejsce już w okresie międzywojennym oraz ich systematyczne nasilenie nastąpiło w okresie 1939 r do 1947 więc stwierdzenie o 250 000 tysiącach ofiar ludobójstwa nie jest przesadzoną liczbą.Ponadto zawężenie okresu zbrodniczej działalności skutkuje zapomnieniem o wcześniejszych ofiarach i niepotrzebnym pomniejszaniem zbrodni.

    • oles
      oles :

      Oczywiście, ludzie vbystvo – musi być potępiony. Ale czego można oczekiwać od ludzi, którzy cierpieli prześladowania zaniedbania, prześladowanie, ich języka wieków na swojej ziemi! Ale nie jest tajemnicą, że nauka języka ukraińskiego została ograniczona w Lwowie, na Wołyniu Ukraiński Stanisława niemożliwej do podjęcia wszelkich stanowisk kierowniczych – i to w każdym wieku – jest to ludobójstwo! Czy ktoś z was o tym myślał?