Odszedł strażnik dziedzictwa Kresów

Dziś (20 IV) w Warszawie pożegnaliśmy Tomasza Mertę, wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz generalnego konserwatora zabytków.

Człowieka szczególnie zasłużonego w zachowywaniu polskiej obecności kulturowej na Wschodzie. Po mszy w warszawskim kościele świętego Krzyża, kondukt żałobny wyruszył w ostatnią drogę Zmarłego na cmentarz parafialny przy ulicy Poloneza. Tomek był wśród 96 ofiar katastrofy w Smoleńsku. W listopadzie tego roku skończyłby 45 lat. Zostawił żonę i osierocił trzy córki.

Dziedzictwo Kresów było wpisane w misję Tomka. Słowo “misja” w Jego przypadku oznacza jednak coś znacznie więcej niż zakres obowiązków urzędnika wysokiego szczebla. Tomek bowiem był człowiekiem idei. O pamięć historyczną, o materialne pozostałości minionych wieków troszczył się z pasją. A pasja była czymś niezbędnym w batalii, której stawką były tak trudne sprawy jak chociażby obrona grodzieńskiej starówki przed dewastacją ze strony władz białoruskich. Tomek musiał stawiać czoła nie tylko polityczno-urzędniczemu aparatowi państw, w granicach których znajdują się dziś zabytki i inne ślady przeszłości dawnej Rzeczypospolitej. Bo i w samej Polsce nierzadko brakuje determinacji do tego, by bronić dziedzictwa Kresów.

Warto jeszcze poruszyć jedną sprawę. W piątek byłem na mszy w intencji Tomka w warszawskiej archikatedrze. Po nabożeństwie głos zabrała Magda Merta, która ujawniła coś w rodzaju testamentu Męża. Marzeniem Tomka było, aby Katyń stał się dla młodzieży polskiej tym, czym dla młodzieży izraelskiej jest Auschwitz – miejscem obowiązkowych wycieczek edukacyjno-formacyjnych, miejscem kształtującym poczucie polskiej tożsamości.

Teraz od nas zależy to, co zrobimy z testamentem Tomka. Możemy spadek, który nam przekazał zmarnować nie przyjmując go lub trwoniąc w bezowocnych politycznych awanturach. Ale jest jeszcze jedna pokusa, na którą jesteśmy narażeni. To wulgaryzacja martyrologii, sprowadzanie jej do wymiaru zbiorowego kultu rozpaczy. W ostatnich dniach trudno nam wierzyć w to, że po śmierci przychodzi zmartwychwstanie. A jednak potrzebujemy tej wiary, aby wypełnić testament Tomka. On patrząc na nas stamtąd inaczej sobie tego nie wyobraża.

Cześć Jego Pamięci

Filip Memches

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply