Próby zwolnienia dyrektora, którego w kręgach urzędniczych nazywano “szalonym” (bo jedynie taki “nie bierze” gdy może) podejmowane były już nie raz. Jednak póki co nie zakończyły się zwolnieniem – aż do tego momentu… dyrektor powiedział: “Przyczyną mojego zwolnienia jest mój stanowczy sprzeciw dla podejmowania bezprawnych działań”.

18 lipca naczelnik wydziały kultury Kijowskiej Państwowej Administracji Miejskiej (KPAM) Switłana Zorina podpisała decyzję o zwolnieniu Wiaczesława Kulinicza z funkcji dyrektora historyczno-architektonicznego Muzeum „Kijowska Twierdza”. Wśród ludzi zatroskanych o spuściznę kulturową Kijowa zawrzało. Próby zwolnienia dyrektora, którego w kręgach urzędniczych nazywano „szalonym” (bo jedynie taki „nie bierze” gdy może) podejmowane były już nie raz. Jednak póki co nie zakończyły się zwolnieniem – aż do tego momentu. Teraz rodzą się trwożliwe pytania: czy zatem to już koniec? Czy teraz skarby muzeum dostaną się do rąk „właściwego” człowieka, który zgodzi się na wszystko, podpisze co potrzeba i odda co zechcą?

Kulinicz nie chciał niczego oddawać, ale na odwrót – chciał zebrać dla Muzeum jak najwięcej. Jednak w korupcyjnej, chciwej, urzędniczej logice nie mieści się to, jak można coś zbierać … nie dla siebie! Bo każdy ocenia wg swoich norm. Kuliniczowi za to udało się nawet przekonać administrację by w lata boomu budowlanego w Kijowie przekazać słynną kijowską Łysą Górę dla Muzeum a nie pod zabudowę.

Na oficjalnym spotkaniu z pracownikami Muzeum, na które przyszło im czekać 3 godziny, Pani Zorina usiłowała przedstawić dyrektora jako człowieka, który się zbuntował i nie uznaje jej władzy i autorytetu. Tylko na czym ma się ten autorytet opierać?. W ciągu całego okresu jej „panowania” nie doczekaliśmy się nawet nowego pomieszczenia dla Muzeum Historii Kijowa (bo te butiki koło metro Teatralna, to czystej wody populizm), nie powstało żadne nowe muzeum. Dla porównania w ciągu ostatnich kilku lat stworzono w Kijowie kilkadziesiąt obiektów i obszarów ochrony przyrody, wśród nich nawet park narodowy „Hołosiwski”. A co tymczasem dzieje się w sferze ochrony dóbr kulturowych? Bałagan, rozdawanie pozwoleń na burzenie zabytkowych obiektów, próby likwidacji muzeów.

Na konferencji prasowej, którą dobrzy ludzie pomogli zorganizować Wiaczesławowi Kuliniczowi w prestiżowym centrum prasowym UNIAN, dyrektor powiedział: „Przyczyną mojego zwolnienia jest mój stanowczy sprzeciw dla podejmowania bezprawnych działań”. Tak, przyczyn wzajemnej „miłości” z KPAM zebrałoby się wiele, ale jej apogeum było przekazanie czwartej baszty Kijowskiej Fortecy w długoterminową dzierżawę prywatnemu muzeum „Platar”. Kolekcja zawierająca naczynia kultury trypolskiej oraz zabytki z innych okresów, stworzona w oparciu o prywatne zbiory miała być udostępniona w tej baszcie dla ogółu zwiedzających. Zresztą sam Kulinicz pomagał przy jej organizowaniu i zaproponował ten obiekt dla jej umieszczenia. Jednak w czasie rozmów o tym miejscu z przedstawicielami prywatnego muzeum okazało się, że ma ono w swym statucie zapisanych wiele innych rodzajów działalności, zupełnie nie związanych z muzealnictwem (np. prowadzenie salonów masażu). Poza tym jego przedstawiciele, prócz możliwości rozmieszczenia w 4 baszcie ekspozycji domagali się oddanie obiektu w dzierżawę na 49 lat. Oznaczałoby to, że faktycznie mogą z nią robić co zechcą. Na spotkaniu z pracownikami Pani Zorina wspomniała, że istotnie w trakcie rozmów o tym projekcie, wtrąciła się do całego procesu dla tego by był bardziej „konstruktywny”. Zaś zdaniem dyrektora polegało to na tym, że został od całej sprawy brutalnie odsunięty. Jednak choć „Platar” rozmieścił ekspozycję w baszcie to nie udało mu się osiągnąć swego celu – uzyskać prawa do dzierżawy obiektu i terenu pod nim. Wówczas wbrew komisji eksperckiej Rady Miejskiej Kijowa, została przygotowana decyzja o przekazaniu „Platarowi” baszty. Do jej wykonania Pani Zorina zobligowała dyrektora Kulinicza. Spotkała się ze stanowczym sprzeciwem z jego strony, prócz tego podał sprawę do sądu. W „odpowiedzi” p. Zorina pragnie szybko zwolnić dyrektora ze stanowiska, przed rozstrzygnięciem sprawy sądowej. Kiedy to stanowisko zajmie „właściwy” człowiek, wówczas łatwiej będzie przekonać sąd, że wszelkie wymagania stawiane „Platarowi” ze strony Muzeum są pozbawione podstaw.

„Cóż jeszcze mogę zrobić z waszym dyrektorem? – zapytała pracowników Muzeum p. Zorina – powinien odejść, żaden z jego projektów nie udał się a on cały czas o czymś marzy”. I mówi tak po tym, kiedy staraniem dyrektora podniesiono z ruin Bastion Szpitalny, po tym jak wygrał dziesiątki procesów sądowych o ochronę obiektów Kijowskiej Twierdzy. Po tym jak stał się jednym z najbardziej nieustępliwych dyrektorów kijowskich muzeów powinien odejść?!. Pani Zorina haniebnie zwolniła tego człowieka na podstawie artykułu „za naruszenie dyscypliny pracy i niewykonanie moich poleceń.” Przy tym wszystko zostało zrobione w pośpiechu i bezprawnie: podczas przebywania dyrektora na zwolnieniu lekarskim (ciągła walka wpłynęła na stan jego zdrowia) i po tym jak nagle „wciśnięto” mu naganę. Czemu zatem do tej pory do Muzeum cały czas płynęły jedynie pochwały i premie?. Prócz tego p. Zorina „alarmowała” także, że dyrektor przez tyle lat nie opracował rozporządzenia o muzeum narodowym, przez co pozbawił swoich pracowników większych zarobków, bo w muzeach narodowych więcej płacą. Apelując do naszej chciwości i zapominając o tym, że ci, którzy chcą zarabiać duże pieniądze u nas w muzeach nie pracują, zapomniała dodać, że stworzenie muzeum narodowego nie przewiduje wyłączenia go z własności komunalnej. A to pozwala Radzie Miejskiej Kijowa na dysponowanie jego obiektami i terenami w dowolny sposób. A tych terenów jest ponad 140 ha. Jest nad czym się zastanowić ….

Na konferencji prasowej Kulinicz pokazał decyzję obecnego Prezydenta o przekazaniu muzeum pomników kompleksu twierdzy, której to decyzji administracja Popowa (mer Kijowa) nie zamierza wykonywać. Zapytał zatem obecnych czyje zarządzenie ma wykonywać: Prezydenta, czy działających według własnego uznania urzędników KPAM?

Dyrektor Kulinicz nie poddaje się i ma zamiar podać do sądu decyzję Zoriny, a poza tym zaskarżył ją także do organów naczelnych i domaga się przywrócenia mu utraconej funkcji. W czym wspierają go nie tylko pracownicy Muzeum ale także wielu sojuszników i sympatyków, których pozyskał sobie swą długą bezkompromisową walką o spuściznę kulturową Serca Rusi.

Iwan Parnikoza

Tłumaczenie: Krzysztof Wojciechowski

Całość artykułu dostępna na stronie: [link=http://h.ua/story/360009/#ixzz2165yJlrY]

Komentarz tłumacza:

Twierdza Kijowska to miejsce związane także z historią Polaków na Kijowszczyźnie. Studenci i gimnazjaliści Kijowa zorganizowali trzy oddziały powstańcze podczas powstania styczniowego. Oddziały te liczyły ponad 600 osób. Po zdławieniu powstania na tych ziemiach w twierdzy uwięziono ok. 1200 powstańców. Pięciu dowódców oddziałów powstańczych rozstrzelano w Twierdzy (Adam Zieliński, Władysław Tadeusz Rakowski, Płaton Krzyżanowski, Romuald Olszański, Adam Drużbacki). Na murze, przy którym ich rozstrzelano w twierdzy umieszczony jest krzyż oraz pamiątkowe tablice w języku polskim i ukraińskim. W fortecznych kazamatach znajduje się cela gdzie trzymano Polaków również doskonale zagospodarowana i wyeksponowana. Zobaczymy tam także gablotę z ekspozycją nt. powstania, wizerunkami dowódców, wycinkami prasowymi z tamtego czasu a także sztandary z napisami po polsku i rosyjsku: „W Imię Boga za naszą i waszą wolność”.

***

Agresywna i niepohamowana presja urbanistyczna widoczna jest na terenie Kijowa niemal na każdym kroku. Skandaliczna sprawa (związana z osobą najbogatszego Ukraińca, Rinata Achmetowa), wyburzenia przez kilku zabytkowych kamienic przy tzw. Andrijiwskim Uzwizie, komentowana szeroko przez prasę nie tylko ukraińską, by jednym z jaskrawszych przykładów tego bezprawia jakie się w stolicy Ukrainy dzieje. Nowoczesna zabudowa ze szkła, betonu i metalu wpycha się wszędzie, czy to na zielony malowniczy brzeg Dniepru w postaci drapacza chmur, czy też wprost w najstarsze części miasta, kosztem rzecz jasna starej, nierzadko zabytkowej zabudowy. Częstym jest widok starej kamienicy, za którą pnie się wzwyż olbrzymi biurowiec o lustrzanych ścianach. Zabudowywane są także tereny zielone. Z drugiej zaś strony widać brak troski o wiele ważnych, wręcz kluczowych dla historii Ukrainy miejsc i obiektów. Na Zamkowej Górze trwają bezowocne, od wielu lat, próby odbudowy pierwszej na ziemiach Rusi świątyni chrześcijańskiej, tzw. Cerkwi Dziesięcinnej, wybudowanej przez Włodzimierza Wielkiego jako wotum za chrzest jego ludu. Póki co na górze „straszą” mało estetyczne drewniane ogrodzenia. Niektóre miejsca związane z formowaniem się Ukraińskiej Republiki Ludowej również zasłonięte są jakimiś parkanami, reklamami itp. Ma się zatem wrażenie, że nie ma nad tym wszystkim żadnej kontroli służb konserwatorskich czy urbanistycznych. W takiej sytuacji oddani, uczciwi i pełni pasji urzędnicy, tacy jak dyrektor Kulinicz to osoby „na wagę złota”, które należy motywować i wszelkimi sposobami wspierać w ich działalności – a nie zwalniać z zajmowanych stanowisk.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply