Tu i teraz: kakofonia staropolskiej radości, chlejstwa i, nolens volens, teologicznej słuszności.
***
Folkloryści znają liczne takie pieśni, w których występują opisy kapel, a w tychże opisach mnożą się przywołania coraz to nowych instrumentów muzycznych.
***
Co do mnie, znam taki opis z trzynastowiecznej, prowansalskiej, rymowanej powieści o pannie (potem damie) imieniem Flamenka. Tam co prawda nie tyle kapela była przedmiotem opisu, co grono rozmaitych żonglerów (grajków, kuglarzy i skoczków), występujących na weselu głównej bohaterki: ten śpiewał to, ten tamto, ten grał na czymś coś, tamten na owamtym niecoś. W tłumaczeniowej parafrazie (mej) i w dziesięciokrotnym skrócie brzmi to tak:
„…Wszyscy tam siedzieli zgodnie,
Każdy mógł usiąść, jak pragnął wygodnie.
Potem podnieśli się wkrąg żonglerowie:
Każdy chciał, by go słuchali panowie.
Gdybyście mogli usłyszeć te dźwięki,
Tak różne! Kto z nich znał nowe piosenki,
Deskorty, czy o miłości, czy wiośnie –
Pragnął, by właśnie on zabrzmiał najgłośniej…
Skacze po ziemi ten, tamten kozłuje,
A marionetki tamten pokazuje…
A kto zapragnął słuchać tych powieści,
Co mają królów, książąt, hrabiów w cześci –
Mógł ile wola ich wszystkich posłuchać
I nikt zapewne nie zamykał ucha…”
***
Gdyby rzeczywiście kuglarze, żonglerzy i grajkowie tak grali i śpiewali, zapanowałby zgiełk, uniemożliwiający wysłuchanie czegokolwiek. Jednak niektórzy historycy usiłowali wykorzystać ówże opis do zrekonstruowania sytuacji rzeczywistej. I w gruncie rzeczy trudno przypuszczać, by opis ten zawieszony był w powietrzu zupełnie. Jego fantastyczna kompozycja przekształca rzeczywistość, ale rzeczywistość ta istnieje w nim jako punkt wyjścia. Każda fantazja, choćby najbardziej fantastyczna, rodzi się wszak w umyśle zakorzenionym w konkretnym miejscu i czasie, czyli w rzeczywistości.
***
Tak samo jest w przypadku niebywałej kakofonii, jaką można sobie wyobrazić, czytając, albo śpiewając kolędę (no, pastorałkę raczej) zapisaną w osiemnastowiecznym zbiorze kantyczek karmelitańskich: „Kapela generalna, omnis generis musicorum tak wokalistów iako y instrumentalistów, przez pastuszków bethlemskich praktykowana. Regent tey kapeli, Tomasz Iozef Stefanowicz, Anno Domini 1721”.
***
W tejże „pasterzęta niebożęta” – którymi są „Rusnaczkowie śpiewaczkowie” (a zatem Łemkowie) – przyszedłszy do żłóbka i „Dzieciąteczko oglądawszy” –
Postawili sobie szyki,
Wnet się wezmą do muzyki:
Wach na lirze łebsko gmyrze,
Jacek Krupa w drumlę chrupa;
Fiedor Jantor, pierwszy kantor,
Haurył hoży, podkantorzy;
Petr z Banasem kwiczą basem,
Dymitr Warga w uszy targa;
Kontra-alty i tenory
Podzielili na dwa chory,
I trębaczów na partyje,
Ów nad tego lepiej wyje.
***
Nie do końca to poważne, a raczej niepoważne całkowicie, acz poważnie umotywowane. „Rusnaczkowie” zapili i kiedy się przed Józefem ukazali – to coponiektórzy zrezygnować musieli z oddawania Dzieciątku czci:
Nie każdy się Panu kłaniał,
Bo ich Józef powyganiał.
***
Co do śpiewania, mielibyśmy trudności z zaśpiewaniem całości (choć rzecz nie jest niemożliwa), bo utwór liczy sobie jakieś pięćdziesiąt zwrotek, krótkich wprawdzie, lecz przedzielonych sześciokrotnym „Hey, hey, hey” – męczącym gardło kapeli. Czyli zatem każda zwrotka wygląda tak:
Hey, hey, hey | Postawili sobie szyki | Hey, hey, hey, | Hey, hey, hey.
***
To powtarzanie „hey, hey, hey” zmęczyło siostrę–karmelitankę-kopistkę (rękopis znajdujący się dziś w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu, pochodzi z krakowskiego klasztoru karmelitanek) na tyle, że poszła „na skróty” w skryptorskiej pracy, ujmując klamrą całość zwrotek na stronie i dopisując w linii ustawionej pod kątem prostym w stosunku do pozostałych linijek – jedno tylko „hey, hey, hey” – wspólne dla zwrotek wszystkich.
***
Ta pastorałeczka nadawała się doskonale do chodzenia po kolędzie. Nieskomplikowana, za to długa, a w ogóle łatwa do wydłużania w nieskończonośc (podczas gdy chór wyje „hey”, solista lub soliści mogli sobie w myśli dokomponowywać kolejne linijeczki, w nieskończoność). Ale punkt wyjścia:
Weselmy się, radujmy się
Pokazał się, narodził się
Synek Boży na rogoży;
O tej dobie leży w żłobie.
– i punkt docelowy:
Na to Boże Narodzenie
Wesel sie wszystko stworzenie;
I my się dzisiaj weselmy,
Wypijmy po szklance pełnej.
zawsze musiały być podobne. No to wypijmy.
Jacek Kowalski
– – – – – – – – –
W załączeniu skrócona empetrójka kolędy „Kapela generalna” z naszej płyty „Kolędowanie staropolskie”. Całość kolędy do posłuchania TU: [link=http://www.jacekkowalski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=159&Itemid=87]
– – – – – – – – –
Od przedwczora wieczora kolędy i pastorałki. Autor śpiewa staropolskawo, zapodając jako pomoc płytkę swą, której można posłuchać we fragmentach [link=http://www.jacekkowalski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=159&Itemid=87] którą można zakupić [link=http://www.jacekkowalski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=128&Itemid=79] albo samemu pośpiewać ze śpiewnika staropolskawego, darmowo do wzięcia w pdf-ie [link=http://www.jacekkowalski.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=49&Itemid=73]
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!