Dum ukraińskich nie było!

…były tylko dumy staropolskie!

Tak, nie pomyliłem się: d u m ukraińskich nie było. Jednakże, Boże broń! niczego do góry nogami nie odwracam, Braci Ukraińskiej z niczego nie wyzuwam, ani nie odejmuję zasługi tworzenia pieśni, które dziś zwane są ukraińskimi dumami.

Chcę tylko “odpowiednie dać rzeczy słowo” i przywrócić (przynajmniej czytelnikom tej strony) właściwe rozumienie słowa d u m a, tudzież powrócić do tradycji, wedle ktorej ukraińskie dumy nie były niegdyś przez Kozaków nazywane dumami (a przynajmniej nie w języku ruskim).

Żeby było jasne: nie prowadzę studiów, nie głoszę nowych, własnych hipotez, domysłów, karkołomnych przypuszczeń. Opieram się na badaniach cudzych i sprawdzonych, które jedynie streszczam.

Niemcewiczowskie impresje

Bo, Szanowni Czytelnicy, termin “duma” w znaczeniu: “ruska pieśń epicka” pojawił się w ukraińszczyźnie i ruszczyźnie pod wpływem – uwaga! – poezji polskiej tudzież pewnego nieporozumienia. Na dodatek pojawił się późno, dopiero w epoce romantycznej.

Wszystkiemu winna inwencja rosyjskiego poety Kondratija Fiodorowicza Rylejewa (skadinąd dekabrysty straconego w 1826 roku). Tenże zachwycił się “Śpiewami historycznymi” naszego Juliana Ursyna Niemcewicza; wsród jego “Śpiewów historycznych” znalazł “Dumę o Michale Glińskim” i przełożył ją na rosyjski, dodając piękną dedykację dla autora; a potem zastanawiać się począł nad słowem “duma”. W polskiej poezji tego czasu “dumą” nazywano zasadniczo to, co dziś określamy terminem “ballada” (gatunek “Ballad i romansów” Mickiewicza).

Wynalazek Rylejewa

Poszperawszy w polskich tekstach dotyczących dum, znalazł Rylejew wypowiedź Stanisława Sarnickiego, zawartą w jego łacińskich “Rocznikach” wydanych w roku 1587, wedle której po bohaterskiej śmierci braci Strusów, poległych u początku tamrtego stulecia z rąk Wołochów, śpiewano o nich pieśni, “quas <> Russi vocant” – czyli: pieśni, “które Rusini zwą dumami”. Na tej podstawie Rylejew doszedł do wniosku, że dawne pieśni ruskie nazywano “dumami” i zaraz sam napisał tom poezji zatytułowany “Dumy”, no i odtąd poszło w szeroki świat, że dawne pienia epickie Rusi tudzież Ukrainy, to d u m y, potem dopiero naśladowane przez Polaków.

Propaganda i kłótnia polsko-ruska

Powoli uwierzyli w tę tezę ludowi ukraińscy śpiewacy, którzy aż dotąd nie mieli zielonego pojęcia, że wykonują jakieś tam “dumy”. Ale siła literackiej i śpiewanej propagandy rosyjskiej okazała się w Europie przemożna – i tak już zostało. Naturalnie, odbyto potem na temat dum długą naukową dysputę polsko-rusko-ukraińską. W tej dyspucie zwyciężyła nie tyle prawda, ile stworzona ad hoc nowa tradycja – pienia ruskie i ukraińskie, skoro zaczęto je powszechnie nazywać dumami, to już tak zostało; a że piękne są, i że bronią się i przekazują same, niezależnie od tego, jak je nazwać – to i nazwa ich upowszechniła się szerzej. Zaś polskie dumy i ich historia pozostały na zapleczu.

Sarnicki

Tymczasem nazwa “duma” była ściśle polska i z polszczyzną historycznie związana. Bo przecież owi “Russi” wspomniani przez Sarnickiego – to nawet nie wiadomo, jakiej byli narodowości; “Rusinami” nazywano także Polaków-mieszkańców Kresów. Ale przyjmijmy, proszę bardzo (bo to prawdopodobne), iż w wypowiedzi Sarnickiego chodziło rzeczywiście o pieśni ruskie. Opisuje on sposób ich wykonywania, arcyciekawy, ze współuczestnictwem tłumu słuchaczy, którzy przygrywali głównemu wykonawcy na piszczałkach i kołysali się w takt muzyki. Wynikałoby z tegoż opisu, że mamy do czynienia z rodzajem starodawnej, słowiańskiej pieśni żałobnej, nie zaś ściśle rzecz biorąc epickiej, rycerskiej.

Dumy są polskie i basta

Ale poza tą jedną wzmianką u Sarnickiego, termin “duma” był powszechnie używany w języku polskim w stuleciach XVI-XVIII, podczas gdy w językach ruskich pojawiał się szczątkowo, sporadycznie i to, jak się zdaje, najczęściej w postaci zapożyczenia z polszczyzny. Sarmaci bowiem każdą pieśń, piosnkę, chętnie określali jako “dumę”. Słowo “duma” w tym szerokim znaczeniu pojawia się w staropolskiej literaturze nieustannie. Przeważnie jednak określa ono utwór smutny, lamentacyjny: “Zda mi się, że Amintas kochanej Testyli | Dumy tysiącoletnie na swej kobzie kwili”; “Nie tak żałosną dumę przy kominie | Kwiliła Progne w zachmurzonym dymie…” Znamy też liczne staropolskie wiersze, które są “dumami” z tytułu – i wprawdzie widzimy pomiędzy nimi “dumy kozackie” (na co się Ukraińcy w dyskusji o dumach powoływali), ale jest i “Duma człowieka rycerskiego” i “Duma mazowiecka”, i “pomorska”, i “niewolnicza”, i inne.

Co poza tym? To, co w nastepnym “dumowym” odcinku tego tekstu; temu już towarzyszyć będzie muzyka. Nagrana oryginalnie i specjalnie dla “Kresów” poczyniona.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – –

PS. Dla chętnych – POLECAM studium leciwe lecz jare: Ludwika Szczerbicka-Ślęk, “Duma staropolska. Z dziejów poezji melicznej”, Wrocław 1964

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply