Dni Kresowe w Poznaniu

Od piątku do niedzieli w Poznaniu, jak co roku, odbywały się Dni Kresowe.

Podczas kilkudniowej imprezy przybliżającej historię i kulturę terenów dawnej Rzeczpospolitej odbyło się wiele ciekawych imprez z kulminacją na Poznańskim Starym Rynku – Piknikiem Lwowskim połączonym z występami zespołów kresowych.

Tegoroczne dni kresowe odbyły się pod honorowym patronatem Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka oraz Marszałka Województwa Wielkopolskiego Marka Woźniaka.

Sponsorem głównym był PKO Bank Polski i Zakład Poligraficzny Jean Marc

Program Uroczystości przebiegał następująco:

W piątek nastąpiło zamknięcie wystawy pt. „Kresowo-galicyjskie korzenie sportu polskiego” prezentowanej w hollu Urzędu Wojewódzkiego. Wystawa prezentowała m.in. fotografie pierwszego polskiego klubu piłkarskiego, który powstał w Lwowie.

W sobotę o godzinie 14.30, w Domu Polonii na Starym Rynku w Poznaniu, prelekcję pt. „Kresowo-galicyjskie korzenie sportu polskiego” Wygłosił dla zaproszonych gości Pan Andrzej Kuczyński.

O godzinie 17.00 W CK Zamek w Sali Wielkiej nastąpiła uroczysta inauguracja Dni Lwowa i Kresów. Podczas Inauguracji wręczono statuetkę Lwa „Semper Fidelis” Panu Szczepanowi Siekierce, członkowi AK podczas wojny, Prezesowi Zarządu wrocławskiego Stowarzyszenia Upamiętniania Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów.

Udało mi się odbyć krótką rozmowę z Panem Siekierką, podczas której, wracając do tych strasznych czasów opowiedział o niektórych wydarzenia. Mając zaledwie 16 lat jako listonosz rozwoził pocztę, przy okazji przewożąc różnego rodzaju przesyłki kurierskie i rozkazy oddziałom AK. W późniejszym okresie był świadkiem (grudzień 1944) bestialskich mordów dokonanych przez bandytów z OUN-UPA w Toustobabach. W prywatnej rozmowie ze mną opowiadał o kaźni dzieci polskich, opisując jak sam własnymi rękami (w wieku siedemnastu lat) ściągał nabite na sztachety od płotu martwe niemowlęta.

Pan Siekierka nie ustaje w wysiłkach, stojąc na czele Stowarzyszenia, robi wszystko, aby pamięć o tych okrutnych zbrodniach nie zaginęła w świadomości polskiego społeczeństwa. Jest autorem i współautorem wielu książek i katalogów (np. „Ludobójstwo Dokonane na Duchownych Obrządku Łacińskiego przez OUN-UPA…”), Stowarzyszenie obecnie, poza wydawaniem pisma „Na Rubieży” dokumentującego relacje świadków zbrodni ukraińskich nacjonalistów, uruchomiło wystawę ukazującą martyrologię Polaków na Kresach, ofiar okrutnych ludobójczych mordów dokonanych przez banderowców. Wystawa nosi tytuł: ”Ludobójstwo Dokonane na Polakach przez OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich II RP 1939-1947”. Jego wkład w przybliżanie tej prawdy historycznej jest bezsprzeczny.

Dalszym ciągiem Imprezy w CK Zamek był występ artystyczny dwóch zespołów: „6 złotych” (ze Lwowa) i „Chawira” (Kraków), które z wielkim temperamentem zaprezentowały kresowy repertuar artystyczny. Niedzielne obchody rozpoczęły się Mszą świętą w Kolegiacie Farnej, odprawionej za zmarłych i pomordowanych na dawnych polskich Kresach południowo-wschodnich, oraz za członków Poznańskiego Oddziału TML i KPW. We mszy uczestniczył poczet sztandarowy gimnazjum im. Orląt Lwowskich w Poznaniu, z którym to gimnazjum Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich ściśle współpracuje.

O godz. 10.30 nastąpiło otwarcie wystawy fotograficznej pt. „Cmentarze katyńskie w fotografii prof. Krzysztofa Hejke” w muzeum literackim Henryka Sienkiewicza na Starym Rynku. Współpraca Towarzystwa z muzeum układa się bardzo dobrze od wielu lat. Wystarczy wspomnieć, że w zeszłym roku podczas dni kresowych zaprezentowano wystawę malarską urodzonego 11 lutego 1917 roku we Lwowie Andrzeja Alexiewicza wybitnego matematyka i wykładowcy, dyrektora wydziału matematyki, prorektora (z wyboru przez środowisko kolegów, nie z nominacji) UAM-u. Prof. Alexiewicz swoje hobby, pasję malarską, wykorzystał do utrwalenia na płótnach między innymi piękna Lwowa.

Wystawa poświęcona cmentarzom katyńskim, otwarta tego roku, nosi w sobie jakąś wielką zadumę nad losem ludzkim, nie ma na niej, znanych chyba wszystkim, zdjęć wykopanych zwłok, pomordowanych przez NKWD, oficerów i kwiatu polskiej inteligencji. Wybrane zdjęcia przedstawiają krzyże, drzewa rosnące już w tej chwili na mogiłach zamordowanych, fragmenty wyposażenia, szczoteczki do zębów, guziki, strzępy mundurów, przedstawione w dużym zbliżeniu koncentrują się na przedmiocie,

Wydobywają z tego przedmiotu coś więcej niż nim w rzeczywistości jest. Ustawiają te przedmioty codziennego użytku w pozycji niemego świadka mordu. I tak też było przez kilkadziesiąt lat.

Nadszedł jednak moment niemego krzyku tych świadków – dowodów zbrodni.

Czy można dopuścić, aby pamięć o pomordowanych w innej kresowej zbrodni, o pomordowanych na Wołyniu, zaginęła bezpowrotnie? Tamci mieli chociaż te guziki z orzełkiem, a ci drudzy, też Polacy, z Wołynia, Tarnopolskiego, Lwowskiego, Stanisławowskiego? Chłopi, spaleni w swoich domostwach, ograbieni z dokumentów, które tak potem przydawały się ich katom, zakopani bez śladu krzyża, bez śladu mogiły, Co pozostaje? Kto o nich się upomni? Zostaje tylko nasza pamięć.

Tak można byłoby zakończyć naszą zadumę nad polskimi losami kresowymi. Jednak nie tak kończyły się dni Lwowa i Kresów w Poznaniu.

Pomimo psującej się pogody, deszczu, który zaczął padać odbył się jak zwykle Piknik lwowski przed Restauracją Kresową na Starym Rynku. Serwowano zwyczajowe kresowe potrawy, bez barszczu z uszkami się nie obyło, kapele grały muzykę skoczną i radosną, a i czasami pełną zadumy i tęsknoty, muzykę jedyną w swoim rodzaju – muzykę przeminionych lat i czasów, świadectwo, które zostało nam w sercach pięknych równin, lasów pełnych zwierza, czystych rzek, wspaniałych gór,

Coś, do czego warto wracać pamięcią nawet tylko raz do roku. Lub też tworzyć na podstawie wyobrażeń wizję tamtych stron – obserwując tych otwartych bezpośrednich, ludzi, można wiele się nauczyć.

Podczas pikniku sprzedawano książkę „Czekoladowy Las” autorstwa Zbigniewa Maurycego Kowalskiego. Całkowity dochód był przeznaczony dla Dzieci z Kresów, zaś zawartością były wierszowane bajki.

Autorzy poszli jednak dalej, w specjalnej wkładce podane są trzy adresy z terenów Białorusi, Litwy i Kazachstanu. Kupujący proszony jest o przesłanie tej pozycji, po przeczytaniu jej ze swoim dzieckiem, za wschodnią granicę, dla spragnionych polskiej lektury dzieci. Mogą dzięki temu powstać prawdziwe rówieśnicze sympatie, wystarczy tylko umieścić adres zwrotny darczyńcy. Na pewno się odezwą z podzięką na papierze i w sercu.

W ten sposób buduje się coś więcej niż tylko znajomość.

Piotr Szelągowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply