Dlaczego ,,Pan Tadeusz”

„Pan Tadeusz” wielkim dziełem, czyli arcydziełem jest. Z „Pana Tadeusza” spływają na czytelnika tysiące wzruszeń i szczęście, tak ważkie, jak nieważkie, wzniosłe, jak i przyziemne. Oczywiście, te wzruszenia spływają tylko wtedy, kiedy się chce.

A chce się wtedy, kiedy się chcieć może, zaś może się wówczas, kiedy się wie, że warto. Czy dzisiejsze młode pokolenie będzie miało tę świadomość, że warto? Starsze pokolenie ma, nawet jeśli “Pana Tadeusza” nie lubi, bo szczególnym błogosławieństwem programu szkoły podstawowej (błogosławieństwem rodem pośrednio z PRL-u, o dziwo) była przymusowa lektura narodowego eposu. Mimo, że dzieciaki nie mogły tego tekstu poprawnie pojąć, a znaczna część nauczycieli po prostu go w ogóle, tak naprawdę, nie rozumiała.

“Pan Tadeusz” jak Kościół

Bo to jest trochę tak, jak za młodu z nauką religii i przymusowym chodzeniem do kościoła (do tego kościoła z małej litery – czyli budynku). Powiemy: iluż ludzi od Kościoła (z dużej litery) odpadło przez zniechęcenie szkolną religią i przymusem niedzielnej Mszy Świętej! Ale też ilu do Kościoła po latach powróciło! – odkrywając, że jest On czymś więcej, niż tylko lekcją religii i budynkiem, do którego się uczęszcza. Tyle że nie mając wcześniej lekcji religii i nie chodząc do kościoła (tego z małej litery) – małe mieliby szanse powrotu do Kościoła (z litery dużej), bo nie mieliby punktu odniesienia. Tak jak znikomą mają szansę powrotu na łono Kościoła masy narodów Europy Zachodniej, dogłębnie zdechrystianizowane i pozbawione punktu odniesienia w swojej religijnej wędrówce (oczywiście w tej dziedzinie zawsze możliwa jest Boża interwencja, w którą contra spem spero).

Tak samo może w Polsce zaniknąć umiłowanie i zrozumienie “Pana Tadeusza” u kolejnych pokoleń. Dlaczego?

Siedem powodów nieaktualności “Pana Tadeusza”

Po pierwsze dlatego, że z programu szkoły podstawowej dzieło to w zasadzie definitywnie już wykreślono. Nie będzie więc do czego powracać.

Po wtóre dlatego, że pokoleniowe więzi z Kresami będą w Polsce coraz słabsze, a nie coraz mocniejsze – przez co trudniej będzie “Pana Tadeusza” pojąć.

Po trzecie dlatego, że dziś nie ma już tak patriarchalnych środowisk, jak dwór Soplicowski (“dwór” w znaczeniu pewnej wspólnoty ludzkiej) i nie praktykuje się tak skomplikowanych zwyczajów towarzyskich, więc komu mają takie opowieści służyć?

Po czwarte dlatego, że na ogół przestaje się tak ceremonialnie wychodzić za mąż i żenić się, więc i prowadzące do małżeństwa romanse Zosi, Tadeusza, Hrabiego i Telimeny – jako osnowy akcji – przestają być zrozumiałe.

Po piąte dlatego, że nadużywane w romantyzmie słowa “dziewica” i “kochanka” powoli tracą jakikolwiek sens, zwłaszcza wobec faktu, iż lekkie prowadzenie się (à la Telimena) przestaje być rzeczą naganną czy śmieszną, a zaczyna stanowić pozytywną, nie tylko praktykowaną, ale powszechnie głoszoną normę.

Po szóste dlatego, że patriotyzm ukazywany w “Panu Tadeuszu” może się zdawać młodemu pokoleniu szablonowym, schematycznym i abstrakcyjnym – jako ograniczony do walki z Moskalami i zachowania tradycyjnego zachowania.

Po siódme nareszcie dlatego, że język Mickiewiczowski staje się tak odległym od współczesnego narzecza Polaków, że już niezrozumiałym; więc jego subtelności, humor, podwójne gry słowne umykają nawet prymusom. I tym bardziej będzie niezrozumiały, im mniej go będzie w szkolnym programie – tu patrz powód pierwszy et caetera, da capo al fine.

Siedem powodów aktualności tegoż

Na tym tle można by zapytać, po cóż w takim razie pielęgnować nieaktualny poemat, skoro przestaje on być zrozumiały, skoro głoszone przezeń ideje są nieaktualne i skoro nawet w nieaktualny sposób są przezeń głoszone?

Otóż, po pierwsze dlatego, że program szkolny języka polskiego nie jest od tego, aby był łatwy, lecz od tego, aby dawał więź z językiem i z jego użytkownikami, a “Pan Tadeusz” jest idealnym narzędziem dla zadzierzgania takiejż więzi, trwającej ku świadomości tego, czym jest wspólnota nazywająca się Narodem.

Po wtóre dlatego, że – jak uczy doświadczenie licznych osób i całych pokoleń – znajomość “Pan Tadeusza”, przechodząca często w panatadeuszomanię, zapewnia obok więzi wewnątrznarodowej (patrz powód pierwszy) i rozwoju intelektu wynikającego z wgłębiania się w meandry myśli Mickiewiczowej, także trwałą więź z Kresami.

Po trzecie dlatego, że głoszone w “Panu Tadeuszu” zwyczaje, rzekomo przebrzmiałe, wciąż są – właśnie! – aktualnym punktem odniesienia, podobnie jak w wymiarze poważniejszym jest tym punktem odniesienia Dekalog. A że się im przeczy, że się je neguje – to tylko dowód na to, że owym punktem odniesienia wciąż jeszcze są. Jak się przestanie im zaprzeczać i przestanie się je uważać za przestarzałe, a potraktuje się je jak powietrze – to pewnie właśnie wtedy będzie wiadomo, że zanikły naprawdę i w ogóle.

Po czwarte dlatego, że po trzecie, czyli dlatego, że winniśmy zadbać o trwanie zjawisk nazywanych małżeństwem, jak i po piąte – o trwanie pojęć “dziewica”, “kochanka” (tudzież “kokieta”), “rycerz” i “bohater”, nie dając sobie narzucać norm nieprzyjmowalnych.

Po szóste dlatego, że patriotyzm “Pana Tadeusza”, jak i on cały, jak i jego nauki moralne i towarzyskie – nie są szablonowe, schematyczne i abstrakcyjne. Owszem, można nasz epos czytać jak powieść Walter-Scottowską, “przygodowo-jednowymiarową”, i to jest to typowa lektura na poziomie szkoły podstawowej: na poziomie prościutkiej dość akcji. Ale jak się zagłębić w tym arcydziele, to się okaże, iż akcja jest pretekstem, a z każdym wersem odkryjemy coś nowego. Dziesięć kolejnych odsłon, mrugnięć, prawd zabawnych i kłujących oraz dowcipów doskonale aktualnych. Mickiewicz kpi z Narodu, powstań, kochanków, patriotów, ich niestałości, zgnilizny i kolaboracji et caetera, a czyni to – wbrew pozorom – ponad historycznymi realiami, ponadczasowo po prostu. I ponad czasem też, świadom małości powszedniej i powszechnej (w tym i własnej, ludzkiej małości, którą był mocno dotknięty), wzywa i przekonuje do patriotyzmu na przekór: ergo, trzyma się zarówno rzeczywistości niskiej, jak wysokiej.

No i po siódme dlatego, że nieaktualność języka jest pozorna. Zza języka wychyla się genialność Pana Tadeusza, która przekracza wszystkie powyższe nieaktualności: genialność arcydzielna, która działa jakoś ponad akcją poematu i deklaracjami, które tenże ma wpisane w skali 1:1; jest w nim bowiem wiele innych skal. Toteż język jego nie ogranicza się do słów i sformułowań, które zdają się przestarzałe. Poza słowami jest tu bowiem pyszny acz prosty język intelektu, wart zrozumienia. Ale nawet w tej najprostszej warstwie, warstwie stylistycznej – Naród winien mieć jakiś modelowy język, który bierze się z arcydzieł w nim wykutych. I nie musi to być – nie powinien nawet – język arcydzieł tworzonych dziś (bo ich arcydzielności nie jesteśmy jeszcze w stanie zweryfikować), lecz tych, które łączą pokolenia. Dla Greków modelem i spoiwem były wersy Homera, dla Rzymian – strofy Wergiliuszowej “Eneidy”. Dla nas jest to język Mickiewiczowskiego eposu. Im więcej go w szkolnym programie – tym lepiej będziemy się rozumieć.

Dowody dodatkowe

Nie zdołam tu pokrótce wszystkiego powyższego udowodnić, zatem w miejsce dowodu podam tylko dwa przykłady anegdotyczne.

Dowód A. Nasz bliski znajomy deklaruje, że nie ma przywiązania do idei typu “Bóg, Naród, Ojczyzna”, jest niewierzący, a wojna 1812 roku napawa go odczuciami dwuznacznymi. Zarazem jednak twierdzi, że nieodmiennie i cholernie wzrusza się za każdym razem, gdy czyta: “O roku ów…” – i jednak co jakiś czas czyta. Dzieło to działa więc nań nie deklaracjami, ale ładunkiem artyzmu, który przekazuje niekłamane emocje. Niezależnie od tego, czy ktoś Napoleona lubi, czy też nie.

Dowód B. Moja kilkuletnia córeczka słuchała sobie wielokrotnie różnych fragmentów “Pana Tadeusza”, bośmy go głośno sobie czytywali. Potem kiedyś z jakiejś okazji użyła słowa “Ojczyzna”. Zapytałem ją, co to takiego? Z metra otrzymałem odpowiedź: “Ojczyzna?… to Litwa” (patrz: księga pierwsza, wers pierwszy).

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu:

Piosenka JK “Dlaczego Pan Tadeusz”. Śpiewa autor, gra zespół Monogramista JK, aranżacja Wiesia Wolnika. Dziewięć tysięcy wersów ma się odnosić do tyluż tysięcy wersów (jak ktoś policzył) opisu tzw. przyrody w “PT”.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply