Bałtyckie neopogaństwo

– Jestem Dievturi odkąd skończyłem 16 lat – mówi 50-letni Andrejs Pinka z Ogre. – Dievturiba jest prastarą religią mojego narodu, która daje odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące życia.

Ryga – W życiu religijnym Łotyszy mieszkających za granicą, o czym nieczęsto się wspomina, występują inne tendencje niż wśród ich rodaków pozostałych w kraju. Oprócz tego, odrodzone dawne kulty oraz ruchy neopogańskie mają swoje centra raczej USA i Kanadzie niż w krajach, z których wzięły swój początek.

Ruta, 86 lat, przybyła do Minnesoty w 1950 r. z niemieckiego obozu dla uchodźców wojennych finansowanego przez kościół luterański. Jej historia jest podobna do losów tysięcy innych uchodźców z państw bałtyckich próbujących po zakończeniu II Wojny Światowej rozpocząć nowe życie za granicą. Ruta wyjaśnia, czym jest dla niej religia:

– Wszystkie ważne wydarzenia odbywają się w kościele. Jest on tutaj naszym łotewskim centrum. Gdyby nie było kościoła, nie zawiązałaby się pewnie nasza wspólnota. Młodzi ludzie nadal są chrzczeni i przyjmowani do kościoła luterańskiego, w przeciwieństwie do tego, co, jak słyszałam, dzieje sie obecnie na Łotwie, gdzie wiele osób nie dba już o te sprawy – mówi Ruta.

To prawdopodobnie kościelne finansowanie oraz wolność religijna panująca w Kanadzie, Australii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych wytworzyła silniejszą więź pomiędzy łotewskimi emigrantami a kościołem. Nie będąc narażonymi na szykany stosowane przez Sowietów wobec religii, łotewscy luteranie na emigracji rośli w siłę, podczas gdy wiara ich rodaków w kraju mogła osłabnąć.

W statystykach Światowej Federacji Luteran Łotewski Kościół Ewangelicko–Luterański za Granicą figuruje w dziale „Niemcy” i nie jest uwzględniany w statystykach dotyczących luteran na Łotwie. Aso Rudzitis, prawnik pracujący w centrum Rygi wyjaśnia, że religia wciąż odgrywa na Łotwie pewną rolę, lecz już nie taką jak kiedyś.

– Religia wciąż odgrywa równie ważną rolę jak łotewska polityka. Niemniej jednak, gdybym miał określić przekonania przeciętnego Łotysza i stosunek do wiary ogółu społeczeństwa, to powiedziałbym, że ludzie są obecnie mniej religijni niż dawniej. Widać to choćby po tym, że coraz więcej młodych ludzi wyznaje bądź interesuje się religiami Wschodu, takimi jak buddyzm, hinduizm, itp. Chcąc natomiast odpowiedzieć na pytanie jaki jest stosunek do wiary większości społeczeństwa, powiedziałbym, że większość to agnostycy – mówi Rudzitis.

NEO-POGAŃSTWO

Tradycyjne, dobrze zakorzenione w społeczeństwie religie stanowią jednak tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Ruchy ewangelikańskie i neopogańskie działające na Łotwie i za granicą mogą być jedynie zapowiedzią czegoś większego. Przyjrzyjmy się zatem teraz zjawisku odradzania się dawnych kultów. Używanie w tym wypadku terminu „odrodzenie” jest cokolwiek mylące, jako że ruchy neopogańskie nie wskrzeszają wierzeń, które były niegdyś rzeczywiście praktykowane na tych ziemiach. Mamy tu raczej do czynienia, jak w przypadku łotewskiego ruchu Dievturiba (dosł. „mający boga”), z tworzeniem nowej religii na podstawie dawnych praktyk.

Ruch Dievturiba jest szczególnie interesującym przypadkiem, jako że kult ten stworzono opierając się jedynie na łotewskich Dainach, dawnych czterowersowych wierszach/pieśniach opisujących dawne życie i zwyczaje, których ogólną liczbę ocenia się na przeszło milion. Podobnie jak i inne popularne w krajach nadbałtyckich ruchy pogańskie, Dievturiba została utworzona w pierwszym okresie niepodległości Łotwy i reaktywowana po ponownym odzyskaniu przez kraj niezależności. Zakaz praktyk religijnych obowiązujący w czasach Związku Radzieckiego, nie powstrzymał oczywiście wyznawców od kultywowania swej wiary.

– Jestem Dievturi odkąd skończyłem 16 lat – mówi 50-letni Andrejs Pinka z Ogre. – Dievturiba jest prastarą religią mojego narodu, która daje odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące życia. Mówi o miejscu i roli każdego człowieka w świecie i o tym jaką drogą należy iść przez życie.

Chociaż centrum kultu Dievturiba, podobnie jak litewskiego ruchu Romuva, znajduje się w Stanach Zjednoczonych (odpowiednio w Wisconsin i Indianie), to liczba wyznawców w krajach ich pochodzenia jest nadal duża.

Gunta Saule, wyznawczyni Dievturiby mieszkająca na Łotwie, twierdzi, że członkowie ruchu są bardzo zaangażowani w praktyki religijne, naukę i pisanie o ruchu. – Zgromadzenie Dievturi na Łotwie jest aktywnym organizatorem wykładów, zebrań i dyskusji, na których omawiane są zagadnienia dotyczące naszej wiary.

Jak to zazwyczaj bywa, ruch jest bardziej popularny na prowincji. – W regionach poza Rygą, zwłaszcza w Jeglawie, Windawie i Wolmarze, mieszkają najaktywniejsi członkowie ruchu – mówi Saule. – Każdy, niezależnie od wyznawanej wiary i poglądów, jest mile widziany na naszych imprezach i nocnych spotkaniach, na których można uzyskać odpowiedzi na istotne życiowe pytania udzielane z perspektywy Dievturi – dodaje.

Saule zajmowała się zawodowo folklorem, była członkinią chórów ludowych i brała udział w obchodach tradycyjnych świąt. Z Diewturibą związana jest jednak od niedawna. – Jestem Dievturi zaledwie do kilku lat, ale tak naprawdę, ten sposób patrzenia na świat i styl życia był mi bliski od bardzo dawna – mowi Saule. Wyjaśnia też, jak ważne są Dainy dla łotewskiej tożsamości narodowej, a także dla jej wiary. – Można właściwie powiedzieć, że Dainy to nasze święte teksty, ponieważ mówią one czym jest nasz bóg, życie i przeżywanie. Dainy zawierają wiele ukrytych znaczeń i symboliki, ale nie wszystko co jest w nich napisane należy traktować dosłownie – tłumaczy Saule.

– Ważne jest, aby pamiętać, że współcześni Dievturi nie są członkami jakiegoś nowopowstałego kultu. Jest on bowiem nowy tylko w tym sensie, że niedawno utworzono formalnie ruch. Natomiast podstawy, na których się on opiera, są równie stare jak język praindoeuropejski i sięgają czasów osiedlenia się na tych ziemiach pierwszych Bałtów – mówi Saule.

Gdy rozmawia się z wyznawcami tych neopogańskich kultów, wszyscy oni zwracają uwagę, że ich wierzenia nie są „religią” w potocznym rozumieniu tego słowa – są raczej naturalnym stylem życia.

W Estonii istnieją dwa podobne ruchy: Maausk i Taaralased. Jak wyjaśnia członek ruchu – Maausk jest czymś więcej niż religią. To nasza mowa, nasze pieśni, nasze zwyczaje i wierzenia, nasze archetypy i kultura. Maausk to licząca tysiące lat tradycja, która wiąże nas z nasza ziemią.

Podczas gdy często żartuje się z języka estońskiego, mówiąc, że jest „bezpłciowy i bez przyszłości” (w języku tym nie występują rodzaje gramatyczne ani czas przyszły), Ahto Kaasik pisze, iż „Ideologia Maausk znajduje swoje odzwierciedlenie w języku estońskim, w którym nie występuje rozróżnienie rodzajów ani czas przyszły. Tak więc Maausk nie uznaje istnienia absolutnych przeciwieństw ani absolutnego dobra i zła.”

Specyfiką estońskiego ruchu pogańskiego jest to, że jego centrum znajduje się w Estonii. Centrum kultu Taaralased znajduje się w Tartu (Taaralased jest ruchem luźno nawiązującym do kultu boga Taarapita, który urodził się na wzgórzu Ebavere i uciekł na wyspę Sarema).

Litewską wersją ruchu wyznawców religii naturalnej jest Romuva, która może być uznana za reaktywację dawnego kultu, jako że do 1387 r. była to oficjalna religia państwowa. Podobnie jak Dievturiba, Romuva jest praktykowana zarówno w USA i Kanadzie, jak i na Litwie, gdzie jest też odtwarzana na podstawie znalezisk archeologicznych i folkloru.

Romuva utożsamia ideę religii Bałtów – sposobu patrzenia na świat i na życie w nim charakterystycznego dla Bałtów i obecnego w kulturze Litwinów, Łotyszy, Prusów, Jadźwingów, Kurów, Zemgalów i Łatgalów od tysięcy lat. Wiara opiera się na poszukiwaniu harmonii (darny) z pomocą przeszło stu bóstw.

Wszystkie trzy ruchy pogańskie występujące w państwach bałtyckich charakteryzują się wiarą w istnienie wielu bóstw i panteizmem, gdzie poszczególne bóstwa utożsamiane są z elementami przyrody (np. boginie pszczół, lasów, leszczyny, słońca i porannej rosy – Austeja, Medeine, Lazdona, Saule i Rasa). Ponieważ ziemie te uległy chrystianizacji jako ostatnie, logicznym wydaje się, że wiele dawnych wierzeń jest wciąż obecnych w życiu codziennym, zwłaszcza w czasie świąt.

Koniec jesieni i początek zimy to czas, który na Łotwie i w innych krajach nadbałtyckich znany jest jako „Velu Laiks” lub „czas duchów”, zasadniczo rozpoczynający się w dniu Św. Michała i kończący w dniu Św. Marcina. Okres ten, który czasami może trwać aż do Bożego Narodzenia, to czas, w którym, jak się mówi, duchy wędrują po ziemi. Podobne tradycje znane są tez w innych kulturach, gdzie obchodzi się Hallowen, Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny. Dla Łotyszy jest to czas rozwiązywania łamigłówek symbolizujących odrodzenie się światła, które położy kres długiej, ciemnej zimie. Jest to także czas ucztowania, które jest formą świętowania przyszłorocznego urodzaju oraz uczczenia duchów, które zapewniły urodzaj w minionym roku.

Będąc na Litwie, warto udać się 1 listopada na cmentarz, aby podziwiać zapierającą dech w piersiach morze płomieni z niezliczonych zniczy zapalonych przez rodziny czczące swoich zmarłych. Na Litwie i w Estonii jest to czas powagi i zadumy, w którym unika się żartów i śmiechu, oraz zachowuje tradycyjny post.

BalticTimes/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply