Pracowali zawsze miejscowi nauczyciele

Jedną z miejscowości Bukowiny zamieszkałą w znacznej większości przez Polaków jest Nowy Sołoniec. Funkcjonuje tam szkoła, w której wszystkie dzieci uczą się języka polskiego i poznają polską kulturę. O jej działalności opowiedziały portalowi Kresy.pl kierowniczka placówki i nauczycielka nauczania początkowego Eugenia Ostrowska oraz nauczycielka języka polskiego w starszych klasach Maria Ostrowska, pracujące także w szkole w Kaczyce.

Karol Kaźmierczak: Ilu uczniów uczęszcza do szkoły w Nowym Sołońcu?

Eugenia Ostrowska: W klasach V-VIII jest mało – 28 uczniów. Natomiast w zerówce i klasach I-IV, klasach nauczania początkowego, które uczy jeden nauczyciel, jest 40 dzieci. Ja jestem nauczycielem nauczania początkowego. Skończyłam polonistykę w Nowym Sączu. Cała szkoła uczy się języka polskiego. Trzy godziny lekcji polskiego w zerówce. W klasach I-IV – cztery lekcje tygodniowo. Tak samo w klasach V-VIII. To dosyć dużo. Uczą się go nawet dzieci z rodzin rumuńskich, choć jest takich niewiele. W klasach starszych jest dwoje rumuńskich dzieci.

Czyli w procesie nauczania trzeba uwzględnić różnicę między dziećmi, które mają przyswojony język polski ze środowiska rodzinnego i tymi, które w ogóle nie mówią po polsku?

E.O.: Tak. Większość naszych uczniów ma przyswojony język, choć jest to gwara góralska. Ale oczywiście łatwo rozumieją też literacki język polski.

Maria Ostrowska: To dotyczy rodzin mieszanych. W rodzinach, w których jeden rodzic jest Rumunem zwykle mówi się po rumuńsku. Są także dzieci z rodzin ukraińsko-rumuńskich, również one nie mówią po polsku. Teraz mało jest takich dzieci, kiedy było ich więcej. uczyły się w naszej szkole języka ukraińskiego jako ojczystego. Mieli tutejszego nauczyciela, choć była to osoba po prostu znająca język, bez wykształcenia w tym kierunku.

Czy inni nauczyciele pracujący w szkole też skończyli uczelnie w Polsce?

E.O.: Także pani Marysia skończyła polonistykę w Polsce. Więcej nauczycieli po studiach w Polsce obecnie nie ma. Natomiast w przeszłości przyjeżdżali nauczyciele z Polski przysyłani przez ORPEG, by prowadzić szkolenia metodyczne z języka polskiego. Praktycznie co rok, dwa razy w roku nawet – jesienią i wiosną. Oczywiście pandemia spowodowała przerwę. Natomiast w szkole w Nowym Sołońcu pracowali zawsze miejscowi nauczyciele.

Czy język polski był nauczany w Nowym Sołońcu także w czasach komunizmu?

E.O.: Tak. Od zawsze. Choć mogło być okresowo mniej godzin języka polskiego. W tamtych czasach uczono języka polskiego także w Pojanie Mikuli i Pleszy.

Czyli utrzymała się we wsi ciągłość szkolnego nauczania języka polskiego?

E.O.: Tak. Moi rodzice uczyli się jeszcze tylko po polsku. Nie było w ogóle języka rumuńskiego. Wszystkie przedmioty był w języku polskim. Ale to było dawno, mama ma już 80 lat.

Czyli język polski jest nauczany w formule języka ojczystego?

M.O.: Nauczamy języka polskiego jako ojczystego. Jest przedmiotem dodatkowym. Starsze klasy mają jeszcze przedmiot „Historia mniejszości”. Ale to tylko klasa VI i VII. Natomiast wszystkie klasy V-VIII mają przedmiot, który nazywa się „Muzyka w języku ojczystym”. Powinna być lekcja dla każdej klasy, ale mamy za mało uczniów i wszyscy odbywają ją razem. Uczymy się na tym przedmiocie i naszego folkloru i o polskich muzykach, na przykład o Chopinie. To przedmiot wprowadzony niedawno, którego także uczę ja.

Czego naucza się w ramach przedmiotu „Historia mniejszości”? To jest historia tutejszej polskiej mniejszości, czy są też elementy historii Polski i całego narodu polskiego?

M.O.: To jest i historia tutejszej mniejszości polskiej, i najważniejsze elementy historii Polski. Ja pracowałam nad programem nauczania tego przedmiotu. Zaczynamy informacjami o tym skąd wzięli się Polacy na Bukowinie. Ale jest też o Słowianach, o tym skąd się wzięła Polska, uczymy o chrzcie Polski. O historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczymy o rozbiorach, czasach, gdy nie było Polski na mapie. Zawsze robimy coś przy okazji rocznic ważnych wydarzeń z historii Polski. Na tych lekcjach uczymy jednak także polskich zwyczajów: związanych z chrztem, weselem, pogrzebem, obchodzeniem Nowego Roku. To głównie w VI klasie. W klasie VII mówimy o kościołach i szkołach na Bukowinie, także o rewolucji 1989 roku oraz działalności Polaków po niej. W tych klasach jest ten przedmiot. Jest we wszystkich szkołach gdzie są mniejszości.

Jak finansowany jest system edukacji w Rumunii?

Infrastrukturę utrzymują gminy, natomiast pensje nauczycieli płaci ministerstwo. Nasza placówka ma nad sobą szkołę koordynującą, którą jest dla nas szkoła w Pârteștii de Sus. Podlega jej szkoła w Nowym Sołońcu i szkoła w Kaczyce. Jesteśmy jakby filią. Pieniądze idą za uczniem, ale dla mniejszości te pieniądze są trochę większe.

Czy ocena uzyskana z języka polskiego uczy się przy rekrutacji do szkół średnich?

M.O.: Ocena z języka polskiego liczy się do średniej tak jak ocena z każdego innego przedmiotu. W szkole średniej w Gura Humorului uczniowie mogą nadal uczyć się języka polskiego. W liceum tym jest wiele klas profilowanych. Jest klasa, która jest klasą polską. Żeby dostać się do takiej klasy po klasie VIII w szkole podstawowej trzeba zdać test z języka ojczystego. W Rumunii najliczniejsza jest mniejszość węgierska i oni mają egzamin maturalny ze swojego języka ojczystego. W naszym przypadku nie ma.

Jak już zostało powiedziane dzieci, które przychodzą do szkoły zwykle mówią gwarą. Czy zatem jest dużo dodatkowej pracy w oswajaniu uczniów z literackim językiem polskim?

M.O.: Dzieci go rozumieją. Jednak w przypadku trudniejszych wyrazów korzystają ze słownika.

Czy podręczniki i inne materiały są sprowadzane z Polski, czy są zapewniane przez państwo rumuńskie?

M.O.: Jakieś podręczniki do języka polskiego były w Rumunii wydawane, ale nie korzystamy z tych podręczników. Mamy materiały z Polski. Jednak musimy odnowić ich zasoby. Zapewnią je ORPEG i Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, za pośrednictwem Ambasady RP w Bukareszcie. Są dobrze dostosowane do naszych potrzeb. Rozmawialiśmy już z panem konsulem na temat dostawy nowych.

E.O.: Dzieci jest już mniej, więc potrzebujemy już teraz mniej podręczników niż kiedyś. Jest ich tak mało, że w nauczaniu początkowym mamy złączoną klasę I i II. Bo skompletowanie jednej klasy wymaga 12 uczniów. W szkołach starszych też nie ma jednej klasy. W tym roku nie mamy VI.

Szkoła jest zatem małą jednostką. Czy macie jakieś potrzeby infrastrukturalne, sprzętowe?

E.O.: Nie mamy kopiarki. Złożyliśmy już wniosek i ją dostaniemy. Przydałyby się także laptopy dla każdej klasy. Obecnie mamy jeden na całą szkołę. Każdy nauczyciel przynosi więc laptop z domu. W sali informatycznej mam stare komputery stacjonarne. Nie mamy klasycznej sali gimnastycznej. Do ćwiczeń przystosowaliśmy zwykła salę lekcyjną. Nie jest ona całkowicie wyposażona. Nie mamy nawet piłek, ale mamy materace i drabinki. Gmina Kaczyka dzieli pieniądze na trzy szkoły, a każdy ciągnie do siebie.

Jak wielu uczniów kończących waszą szkołę trafia do liceum w Gura Humorului, gdzie nauczany jest język polski?

M.O.: Kiedyś szło tam wielu uczniów. Teraz mniej. Jednak nawet jeśli idą do szkoły średniej w Suczawie to mają możliwość kontynuowania nauki języka ojczystego na kursie w tamtejszym Domu Polskim. Jednak więcej idzie do Gura Humorului ponieważ tam zorganizowany jest dowóz uczniów specjalnym autobusem, ale płatny, zorganizowany przez rodziców, nie szkołę. Kiedyś był darmowy autobus do Gura Humorului, a teraz jest płatny. Nie jest to łatwe, bowiem autobus wraca do nas dopiero około godziny 5 po południu więc uczniowie czekają.

Czy macie szkoły partnerskie w Polsce?

M.O.: Mamy szkołę partnerską w Łodzi. Szkoła Podstawowa im. Leopolda Staffa w Łodzi. Oni przyjeżdżają do nas już od 10 lat. Też do nich jeździliśmy co roku początkowo, a teraz co dwa lata. Wybierałam się w zeszłym roku, ale pandemia przeszkodziła. Są to wymiany uczniów.

E.O: Goście mieszkali w Domu Polskim. A my raz internacie, a potem w kempingach. Mieliśmy też wymianę z Polakami mieszkającymi w Turcji.

Czy dzieci traktują naukę języka polskiego jako coś naturalnego, czy raczej jako przedmiot dodatkowy lub dodatkowy ciężar?

M.O.: Myślę, że traktują to jako coś naturalnego. Weszłam na zajęcia plastyki. I dzieci mówią do mnie po polsku – „proszę pani” i tak dalej.

Czy kadrę w szkole stanowią lokalni mieszkańcy?

E.O.: Czterech nauczycieli jest z Nowego Sołońca, trzech dojeżdża z nieodległych miejscowości. Katecheza jest także prowadzona po polsku.

Czy Polska jako kraj jest dla tutejszych uczniów ciekawa i atrakcyjna? Szukają wiedzy o ojczyźnie przodków?

M.O.: Są zainteresowani. Większość z nich jeździła już do Polski na kolonie bądź z zespołem pieśni i tańca. Jeżdżą cały czas. Niektórzy wyjeżdżają na studia do Polski. Wiedzą, że Polska tu dużo pomaga. Przecież droga została u nas zrobiona przez Polskę.

W jaki sposób w szkole podtrzymywane są polskie zwyczaje czy pamięć historyczna?

M.O.: Co roku obchodzimy święto 11 listopada. Organizujemy jasełka. Obchodzimy po polsku Dzień Matki i Dzień Babci, a także zabawy andrzejkowe. Dzieci mają to w domu.

A co można by poprawić w funkcjonowaniu szkoły, gdyby miało to zależeć od wsparcia instytucji z Polski?

M.O.: Być może jakieś stypendia. Polska już daje dofinansowania, ale tylko osobom uczącym się języka polskiego na poziomie liceum. Kiedyś dostawali tylko ci, co się najlepiej uczyli, ale w zeszłym roku, w czasie pandemii, dostali już wszyscy. Były to środki od Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Być może przydałyby się dla wszystkich uczniów.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Karol Kaźmierczak (Kresy.pl)

Zadanie realizowane z dotacji Stowarzyszenia Odra-Niemen pochodzącej ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w ramach programu Pomoc Polonii i Polakom za granicą w 2021 roku.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply