Nie jest to, jakby się wydawało, zwykła nalewka, jedna z wielu. Pełniła ona bowiem niezwykłą funkcję, będąc czymś w rodzaju ogłoszenia matrymonialnego.

Przygotowywano ją w domach, gdzie mieszkały panny, gotowe wyjść za mąż i wystawiano na widok publiczny w oknie od frontu. Ukuty w nawiązaniu do tego wierszyk był rodzajem westchnienia pełnego nadziei, że “Nim dojrzeje ta nalewka, za mąż pójdzie nasza Ewka”.


Głównymi składnikami owej nalewki-swatki, zwanej popularnie żenichą, były: owoce dzikiej róży (1 kg), spirytus (3/4 l.), czysta 40 % wódka (1/2 l. ), miód (1/2 l.), łyżeczka rumianku suszonego, łyżeczka mięty oraz 5-6 goździków.

Owoce róży, zebrane po pierwszym przymrozku, głęboko nakłuwano, i – po dodaniu rumianku, mięty i goździków – zalewano spirytusem. Szczelnie zamknięty słój ustawiano w ciepłym miejscu. Po 5 tygodniach płyn odcedzano, uzupełniano wyciśniętym z owoców sokiem, wódką oraz miodem zagotowanym z 1/2 l. wody, po czym przelewano do butelek i ustawiano na kilka dni do sklarowania. Po odlaniu czystej, sklarowanej już nalewki osad z dna filtrowano przez lejek z watą, wlewając go na powrót do butelek.

Po trzech, czterech miesiącach żenicha była gotowa do spożycia i do… weselnej uczty.

oprac. Zuzanna Śliwa

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply