Unia Europejska powinna albo “zaakceptować zbrodnie” reżimu Łukaszenki i spróbować ocalić Białoruś od ruiny finansowej, albo poszerzyć sankcje i aktywnie wesprzeć inne siły polityczne. To, na co nie można sobie pozwolić to wahanie się pomiędzy tymi dwoma wyborami – twierdzi David Marples piszący dla “Eurasia Daily Monitor”.

Dwóch mężczyzn skazanych za zamach przeprowadzony w mińskim metrze zostało już straconych. Sprawa ta, która według krytyków była pułapką wywołała burzliwą reakcję ze strony Zachodu. Wydarzenie to jest kolejną porażką dla i tak pogarszających się stopniowo od ubiegłego roku stosunków między Białorusią a Zachodem. Eksperci twierdzą, że brutalny reżim Aleksandra Łukaszenki rozzłościł Zachód, ale zaznaczają oni również, iż możliwy rozłam w Unii Europejskiej dotyczący zakresu sankcji wobec poradzieckiej republiki może ograniczyć skuteczność odpowiedzi Zachodu.

18 marca białoruska agencja prasowa BelTA doniosła, że Uładzisłau Kawaliou oraz Dźmitryj Kanawałau zostali straceni. W listopadzie 2011 zostali oni skazani za przeprowadzenie zamachu na zatłoczonej stacji metra w Mińsku. W wyniku zamachu zginęło 15 osób a setki zostało rannych. Kanawałau przyznał się do winy, natomiast Kawaliou przyznał się tylko do do niepoinformowania władz o przestępstwie.

Aktywiści Praw Człowieka od początku potępiali tę sprawę, twierdząc, iż ułomnie przeprowadzone śledztwo oraz wątpliwe dowody wpłynęły negatywnie na dochodzenie sądowe w sprawie 26-letnich robotników. Skrytykowali oni również pośpiech, z jakim egzekucje zostały przeprowadzone. Analitycy spekulują także, że, jedyny w Europie reżim zezwalający na karę śmierci obawiał się, iż obaj mężczyźni wypowiedzą się otwarcie na temat niejasnych szczegółów śledztwa.

Po ogłoszeniu wyroku skazującego, rodziny obu mężczyzn prosiły prezydenta Łukaszenkę o spotkanie, co pod koniec ubiegłego roku uznano za mało prawdopodobne. Mimo tego Łukaszenko, nazywany „ostatnim dyktatorem Europy” stanowczo odrzucił zarówno apel rodziny jak i ten ze strony Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, które w ostatniej chwili, w dniu 15 marca błagały o ułaskawienie skazanych. Matka Kawalioua, Lubow wypowiadała się również otwarcie o sprawie, pogłębiając spekulacje, iż jej syn został zabity pomimo apeli ze strony Komitetu Praw Człowieka ONZ.

Członkowie nękanej kłopotami białoruskiej opozycji twierdzą, że skazanie Kanawałaua i Kawalioua było umotywowane względami politycznymi. „jak inaczej można wyjaśnić działania władz: manipulacje kamer monitorujących, niszczenie dowodów rzeczowych w trakcie i po zakończeniu śledztwa oraz pośpiech w przeprowadzeniu egzekucji”, powiedział 19 marca rozgłośni radiowej Kommersant aktywista Vyacheslav Dianov. Przedstawiciele Zachodu zareagowali natychmiast, potwierdzając w rosyjskich mediach, że ich odpowiedź będzie „bardzo stanowcza”. Szef Urzędu Kanclerza Niemiec – Angeli Merkel powiedział, „znacznie osłabione relacje miedzy Białorusią a Europą będą teraz jeszcze trudniejsze”. Szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton za pośrednictwem swojego przedstawiciela prasowego powiedziała, że obaj mężczyźni zostali pozbawieni prawa do rzetelnego procesu.

Sprawa egzekucji jest jedną z najnowszych przeszkód w pogarszających się nieustannie od czasu niepozbawionych uchybień wyborów prezydenckich z roku 2010 relacjach pomiędzy Białorusią a Zachodem. Podczas wyborów ponad 700 osób zostało aresztowanych za zgłoszenie protestu przeciwko wynikom wyborów. W odpowiedzi na ogłoszoną przez UE pod koniec ubiegłego miesiąca „czarną listę” dla przedstawicieli Białorusi za łamanie praw człowieka, reżim Łukaszenki wydalił ambasadorów państw unijnych, w tym Polski z Białorusi. W następstwie tego ogłoszenia UE potwierdziła, że wycofa wszystkich białoruskich dyplomatów z UE. Ponadto, reżim Łukaszenki jest poirytowany zainteresowaniem Unii Europejskiej spotkaniem z białoruskimi działaczami pro demokratycznymi.

W chwili obecnej Unia rozważa zastosowanie znacznie poważniejszych sankcji wobec Białorusi, które miałyby na celu główne białoruskie przedsiębiorstwa, w tym Belneftekhim, państwową firmę branży chemicznej jak również największe banki [sankcje te zostały wprowadzone 23 marca 2012 – przyp. KRESY.PL]. Pomimo, zgodnych wydawałoby się unijnych apeli przeciwko brutalnej dyktaturze Łukaszenki, eksperci twierdzą, że niektóre państwa, takie jak Słowenia i Łotwa, mogą nie poprzeć surowszych sankcji wobec Białorusi.

Jana Kobzovaz ośrodka ECFR (European Council on Foreign Relations) wskazała na kilka państw członkowskich, takich jak Słowenia – która, ze względu na ważne słoweńskie inwestycje w Mińsku, pozostaje niechętna wobec nałożenia sankcji ekonomicznych na Białoruś i nalega na nie wciąganie znaczącego popierającego Łukaszenkę białoruskiego oligarchę na „czarną listę”. Powiedziała ona także: „Unia była jednomyślna do chwili dyskusji na temat sankcji ekonomicznych i do momentu, gdy dyskusja ta dotknęła nerwu interesów biznesowych różnych państw”.

„Zakaz wydawania wiz to jedno, ale czym innym jest wprowadzanie zakazu dla osób mających interesy biznesowe w Europie.” Inni eksperci twierdzą, że Unia waha się między dwoma formami interakcji z Białorusią, co ogranicza próby konstruktywnej współpracy z raczkującą dyktaturą w obliczu zbliżającego się upadku gospodarczego. Piszący dla „Eurasia Daily Monitor” ekspert do spraw Białorusi – David Marpleszaznaczył, że UE powinna albo „zaakceptować zbrodnie” reżimu Łukaszenki i spróbować ocalić go od ruiny finansowej, albo poszerzyć sankcje i aktywnie dążyć do wprowadzenia innych sił politycznych. „To, na co nie nie mogą sobie pozwolić ani UE ani Stany Zjednoczone to wahać się pomiędzy tymi dwoma wyborami” – powiedział. Oba wybory mają wrodzone i poważne wady, ale którykolwiek z nich jest lepszy dla przyszłości niezależnej Białorusi niż utrzymywanie status quo.”

Dan Peleschuk

„Russia Profile”, 19.03.2012 // russiaprofile.org

Tłumaczenie: Małgorzata Sagar, redakcja: twg

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply