“Jeśli chodzi o nasze poglądy na temat polskiej oświaty, tożsamości polskiej w ogóle, to one całkowicie mieszczą się w naszej koncepcji ideowej. Polskie szkoły to coś najzupełniej normalnego” – mówi Alaksiej Janukiewicz, wiceprzewodniczący Białoruskiego Frontu Narodowego.

Jak obecnie wyglądają relacje Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) z władzą, dalszy ciąg represji czy jakieś zmiany na lepsze?

Ostatnio prawie dziesięciokrotnie podwyższyli nam czynsz za lokal. W niektórych biurach konfiskuje się nasze mienie. Teraz represje nie są tak widoczne, ale one nadal są. Nowa ich forma jest taka, że naszych młodych liderów zaciąga się do wojska. KGB często też przychodzi do naszych studentów, aktywistów, na uczelnię czy do pracy, rozmawiają z nimi, nakłaniają do współpracy. Wszystko to jest po prostu mniej widoczne.

Czy jacyś wasi działacze przebywają obecnie w aresztach bądź więzieniu?

Teraz jest uwięzionych trzech związanych z nami przedsiębiorców z Wołkowyska. To właśnie w tej sprawie, jak widzieliście przed chwilą, tam w lokalu grupa młodzieży prowadzi protest głodowy. Ja bym to tak ujął – jeżeli wcześniej na jakichś akcjach siły specjalne milicji biły ludzi po twarzach, otwarcie, żeby zastraszyć, to teraz oni biją po nogach, po kolanach, żeby tego nie było widać. Ten opis należy rozumieć i dosłownie, i w przenośni.

Czyli nie odczuwacie liberalizacji o której mówi się w Europie? A mówi się, że nie ma już więźniów politycznych, że można kolportować gazety opozycyjne…

Nie odczuwamy prawdziwej liberalizacji. Mamy dwie gazety i mamy formalny dostęp do państwowej, monopolistycznej sieci kolportażu. Ale co z tego jeśli oni skutecznie odstręczają czytelników, narzucając naszej prasie wielokrotnie wyższe marże niż gazetom rządowym.

Jest teraz kurs na normalizację – zawieszono sankcje ekonomiczne, zawieszono zakaz wjazdu dla Łukaszenki i jego prominentów. Do Polski dochodzą informacje, że opozycja jest w ocenie tej naszej polityki podzielona. Milinkiewicz uważa ją za dobrą, bo według niego Łukaszenko gwarantuje na razie jakąś niezależność kraju, lecz jeśli nadal będzie izolowany to będzie musiał zacieśniać związki z Rosją i to będzie najgorsze. Są jednak i tacy opozycjoniści, którzy uważają, ze to błędna polityka, że sankcji nie należy łagodzić. Co sądzisz o polityce krajów Unii Europejskiej, o polityce Polski?

Uważam, że dzisiaj jest taka sytuacja, że to nie Unia, ani Białoruś, ale sam Łukaszenko ma główne korzyści z tej polityki normalizacji. Oczywiście długofalowo wszelka współpraca z Europą to dobra rzecz. Jednak moim zdaniem ona nie może być bezwarunkowa. Tymczasem już niektórzy politycy niemieccy twierdzą, że żadne impulsy, naciski na Łukaszenkę nie są potrzebne, bo ten reżim się sam zdemokratyzuje. To prowadzi do impasu. Łukaszenko zawsze represjonował tych ludzi z administracji, którzy byli gotowi do dialogu z opozycją, bardziej nawet niż samych opozycjonistów, dlatego to niemożliwe aby wewnątrz aparatu powstała jakaś grupa skłonna działać na rzecz zmian. Sam Łukaszenko tez nie dopuszcza do siebie myśli o oddaniu władzy, on wie, że jeśli nastąpi jakaś liberalizacja, to byłoby to dla jego władzy zagrożenie. Zamiary tej nowej polityki normalizacji są dobre, ale niekoniecznie musza do czegoś dobrego doprowadzić.

Z Twoich słów wynika, że jednak pewna odwilż jest. Może jest niewielka i słabo odczuwalna. Nie uważasz, że może ona uruchomić procesy, których władza już nie opanuje? A może jest tak, że społeczeństwu, większości Białorusinów odpowiada obecna sytuacja i ten system który tu panuje. Reżim jest w stanie zaspokajać potrzeby konsumpcyjne, przynajmniej te podstawowe. W porównaniu z innymi krajami dawnego Związku Radzieckiego jest tu o wiele lepsze zabezpieczenie socjalne. Być może ludzie nie czują żadnej potrzeby buntu i czeka was wiele lat pracy u podstaw i uświadamiania ludzi, zanim poza chlebem i igrzyskami odczują potrzebę czegoś więcej? Na czym opozycja powinna się dziś, według ciebie, skoncentrować?

Oczywiście w nowych warunkach opozycji będzie bardzo ciężko. To znaczy będzie ciężko zdobywać poparcie wśród mieszkańców. To prawda, że był wzrost gospodarczy za Łukaszenki i dlatego większość społeczeństwa generalnie jest zadowolona z podnoszenia się statusu materialnego. Nie rodziło to nastrojów protestu i mamy dziś to co mamy. Były jednak tematy, w których mieliśmy przewagę nad rządem. Przede wszystkim kwestia stosunków z zachodem. W sytuacji gdy najlepszymi sojusznikami Łukaszenki byli Mahmud Ahmadineżad lub Hugo Chavez to do ludzi docierało, że to jest nienormalne. Ludzie rozumieli, że to jest jakieś odchylenie. Tymczasem dzisiaj nie mamy już tego atutu – bo przecież Łukaszenka spotyka się z panią Ferrero-Valdner, Berlusconim, papieżem… Po drugie, do tej pory mieliśmy przewagę pod względem moralnym. Mówiliśmy o Łukaszence jako o złym człowieku, ale teraz po jego spotkaniu z papieżem – choć może jest to fakt obiektywnie dobry i może Ojciec Święty faktycznie odwiedzi Białoruś – trudno nam krytykować władzę ze stanowiska moralnego. Perspektywa opozycji w warunkach kryzysu może być związana z tym, że według ekspertów na jesień tego roku nastąpi u nas kryzys sektora bankowego i nastroje protestu mogą się pojawić, gdy poziom materialny zacznie się obniżać. W tej sytuacji możemy się odnaleźć.

W Polsce, poza dychotomicznym przeciwstawieniem władza-opozycja nie ma zbyt wielkiej wiedzy o białoruskim życiu politycznym, szczególnie o opozycji, a przecież to szereg zróżnicowanych organizacji. Czy mógłbyś scharakteryzować swój ruch – Białoruski Front Narodowy – opisać go ideowo? Do jakich wartości się odwołujecie?

Białoruski Front Narodowy został założony w 1988 roku jako ruch antykomunistyczny oraz opowiadający się za odrodzeniem narodowym. Do dziś wartości narodowe są dla nas ważne i tak tez jesteśmy odbierani w społeczeństwie, jako siła, która dla tych wartości pracuje. Dla nas ważnymi tematami były i są edukacja narodowa, potrzeba jej białorutenizacji, powrót symboli narodowych, prawdziwa polityka historyczna. Z tych wartości narodowych wyrasta to, że jesteśmy po stronie wartości moralnych, żeby były one obecne. Jeśli chodzi o gospodarkę, to opowiadamy się za gospodarką rynkową, ale nie jesteśmy pryncypialnymi liberałami, bo w naszym mniemaniu te gałęzie przemysłu, które noszą charakter strategiczny, od których zależy bezpieczeństwo państwa, muszą pozostać pod jego kontrolą. Generalnie jednak jesteśmy za gospodarka rynkową, za powstaniem szerokiego sektora drobnych i średnich przedsiębiorstw, za powstaniem licznej klasy średniej.

Aleksander Milinkiewicz jest obecnie najbardziej znanym w Polsce i Europie białoruskim opozycjonistą i wydaje się, że sam do roli takiego lidera aspiruje. Jak wyglądają relacje BNF z innymi siłami opozycyjnymi?

W swoim czasie to właśnie BNF wystąpił z ideą aby Milinkiewicz stał się jedynym przedstawicielem całej opozycji, desygnował go. Potem jednak nastąpiło ochłodzenie relacji. Obecnie wewnątrz naszej partii trwa ożywiona dyskusja na kwestią relacji z Milinkiewiczem, choć oczywiście nie jest to w naszych wewnętrznych dyskusjach sprawa kluczowa. We wrześniu odbędzie się zjazd partii, na którym będzie dwóch głównych kandydatów do przywództwa: Wincuk Wiaczorka i ja. Wincuk Wiaczorka jest obecnie przeciwnikiem współpracy z Milinkiewiczem, postując, by zakazać członkom BNF działać jednocześnie w “Ruchu za Wolność”. Proponuje nawet, aby usunąć z Frontu tych działaczy, którzy jednocześnie są członkami partii Milinkiewicza. Ja natomiast uważam, że powinniśmy z nimi współpracować na gruncie wspólnych celów politycznych i nie tworzyć kolejnych podziałów wśród opozycji. Mamy wspólne forum partii opozycyjnych – Zjednoczone Siły Demokratyczne w którym jest i BFN, i wiele innych partii, nawet antyłukaszenkowscy komuniści, są również przedstawiciele Milinkiewicza. Oczekujemy, że w najbliższym okresie będzie miało miejsce przeformułowanie współpracy sił opozycyjnych w ten sposób, że być może powstanie blok centroprawicowy, odrębny od innych sił.

Czy uważasz, ze reżim Łukaszenki jest stabilny, czy dostrzegasz jakieś rysy pojawiające się na jego wewnętrznej konstrukcji? I drugie pytanie – czy uważasz, że sam system może przeżyć Łukaszenkę, bo przecież on nie jest wieczny.

Aktualnie reżim jest dosyć stabilny. Jeżeli nastąpi widoczne obniżenie sytuacji materialnej mas to reżim będzie miał mniej pewną podstawę, mogą pojawić się w społeczeństwie impulsy do szukania alternatywy. Nie sądzę, aby ten reżim mógł przeżyć swojego twórcę. Nawet jeśli on zostawi władzę w spadku dla syna, czy kogoś innego, w dość krótkim okresie czasu system się zawali. Łukaszenko jest gwoździem, który trzyma cały system w kupie, jeżeli go wyciągnąć to wtedy wszystko upadnie.

Czy odczuwasz takie zagrożenie, że Białoruś bez Łukaszenki całkowicie uzależni się od Rosji, czy jest możliwość wręcz wchłonięcia Białorusi przez Rosję gdy go zabraknie? Putin kilkukrotnie czynił takie aluzje.

Raczej nie ma takiego niebezpieczeństwa. Wiąże się to z dwoma czynnikami. Oczywiście biorąc pod uwagę, że Rosja nadal pozostaje imperium i chyba chciałaby wchłonięcia Białorusi, to jednak kryzys, który obecnie mamy, uderzył w Rosję silniej niż w inne kraje. Uważam, iż w tej sytuacji Rosja nie ma wystarczających zasobów by inwestować je w rozmaite scenariusze włączania Białorusi. Po drugie, gdy Łukaszenko tworzył swoją pionową hierarchię i system totalnej kontroli – dość uważnie wyczyścił KGB, armię i inne instytucje z agentów Rosji. Ograniczył nawet zasięg rosyjskich kanałów telewizyjnych. Jeżeli z jakiejkolwiek przyczyny Aleksander Łukaszenko przestanie stać na czele państwa białoruskiego, przy minimalnym wsparciu ze strony Zachodu tutejsze siły prodemokratyczne i prozachodnie mają szanse by dojść do władzy. Oczywiście jeśli nie będziemy mieli żadnego wsparcia wtedy jednak istnieje niebezpieczeństwo ingerencji rosyjskiej i wtedy może udać się Moskwie postawić kogoś swojego na czele, kto rozpocznie proces zacieśniania związków z Rosją. Jednak w tym kontekście chciałbym przypomnieć lata 1996-1997, gdy Łukaszenko podpisywał wszystkie te umowy z Rosją o zjednoczeniu – natychmiast zaczęły się duże protesty uliczne, które nieomal nie doprowadziły do odsunięcia go od władzy. Takich protestów, z takim rozmachem, nie było nawet w sprawie impeachmentu Łukaszenki, która miała miejsce trochę wcześniej. Gdy powstało realne zagrożenie dla niepodległości, naród wyszedł na ulicę. Z naszych kontaktów jakie mamy z przedstawicielami sił milicyjnych na niższym szczeblu, także z szeregowymi funkcjonariuszami, można wyciągnąć taki wniosek, że oni też są przeciw wchłonięciu Białorusi przez Rosję. Takie są wśród nich nastroje. Łukaszenko rzecz jasna niszczył tożsamość narodową, odcinał ją od korzeni, niszczył jej zewnętrzne przejawy, ale nie zaryzykował nigdy podważaniem wyobrażenia o Białorusinach jako narodzie z własną państwowością, a nawet w pewnym sensie ją umacniał.

Na koniec pytanie ważne szczególne dla nas Polaków. My możemy wam dobrze życzyć, ale mamy na uwadze zawsze to, że przyjście demokracji i odrodzenie narodowe w krajach na wschód od Polski nierzadko łączyło się z nacjonalizmem o antypolskim ostrzu. Przede wszystkim widzimy to na Litwie, w mniejszym stopniu na Ukrainie, gdzie jest on obecny głównie w sferze symbolicznej, w polityce historycznej władz ukraińskich. Wiemy dobrze, iż tu historia była całkiem odmienna. Na Białorusi nigdy nie było takich rzeczy jakie wydarzyły się w czasie II wojny światowej na Ukrainie i Litwie. Jednak czy tutejsi Polscy nie muszą się obawiać żadnych antypolskich tendencji wśród opozycji?

Absolutnie nie ma takich tendencji w ogóle. Moja partia – Białoruski Front Narodowy – jest silniejsza na zachodzie kraju niż na wschodzie, najsilniejsza chyba w obwodzie grodzieńskim. I istnieje tam bezpośrednia współpraca naszych przedstawicieli z przedstawicielami Związku Polaków. Jeśli chodzi o nasze poglądy na temat polskiej oświaty, tożsamości polskiej w ogóle, to one całkowicie mieszczą się w naszej koncepcji ideowej. Polskie szkoły to coś najzupełniej normalnego. Co do szkół rosyjskojęzycznych, stanowisko jest inne ze względu na to, że ich liczba w łukaszenkowskiej Białorusi jest całkowicie nieproporcjonalna do liczby ludności deklarującej się jako Rosjanie. Mogę szczerze powiedzieć, że do Polaków nie mamy żadnych zastrzeżeń.

(wywiad przeprowadzony w maju 2009 r. w Mińsku)

Rozmawiali: Karol Kaźmierczak (“Myśl.pl”) i Tomasz Rola (Kresy.pl)

————————————————–

Alaksiej Janukiewiczurodził się 30 czerwca 1976 r. w dzielnicy Czyżówka w Mińsku. W 1997 ukończył studia na Wydziale Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie Ekonomicznym. W Białoruskim Froncie Narodowym od 1996 roku. Od 2003 r. pełnił obowiązki wiceprzewodniczącego. Podczas wyborów prezydenckich 2006 blisko współpracował z kandydatem Zjednoczonych Sił Opozycyjnych Alaksandrem Milinkiewiczem. 5 września 2009 r. wybrany nowym przewodniczącym BNF. Jest rzymskim katolikiem.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply