“Wyklęte życiorysy”

“Wyklęte życiorysy” wydane przez Dom Wydawniczy Rebis uczą przede wszystkim myślenia i zachęcają do innego spojrzenia na nasze dzieje ojczyste, wśród których roi się od rozmaitych mitów, tworzonych być może w dobrej wierze, ale nie mających nic wspólnego z realną rzeczywistością.

„Wyklęte życiorysy” pióra Jolanty Dużyńskiej i Stanisława M. Jankowskiego to książka niezwykła. Posiada niejako dwie warstwy. Opowiada ona o ludziach, których życiorysy przez wiele lat były „wyklęte”, a ich nazwiska i miejsca śmierci skazane na zapomnienie, skreślone przez cenzorów, plugawione pomówieniami i oskarżeniami. Książka ta mówi także o kobietach, żonach, córkach i wnuczkach bohaterów szkiców, które przez dziesiątki lat , wbrew całemu komunistycznemu systemowi starały się zdobyć jak najwięcej dowodów na to, że ich bliscy nie byli „zdrajcami ojczyzny”, ale bohaterami, którzy swe życie poświęcili chwale „Najjaśniejszej Rzeczypospolitej”. Ich losy były oczywiście różne. Nie wszyscy zginęli od strzałów w tył głowy. Inne losy były kapitana Franciszka Dąbrowskiego, a inne podpułkownika Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza”, który pod Surkontami na Ziemi Lidzkiej stoczył swą ostatnią bitwę z batalionem NKWD. Na innych frontach o interesy Polski walczyli Józef Hieronim Retinger i podpułkownik Narodowych Sił Zbrojnych Stanisław Kasznica.

Książkę tę powinni przeczytać przede wszystkim młodzi. I to nie tylko dlatego, ze książka ta pokazuje fakty przemilczane dotychczas przez historyków, choć i tego aspektu nie można pominąć. Praca ta uczy przede wszystkim myślenia i zachęca do innego spojrzenia na nasze dzieje ojczyste, wśród których roi się od rozmaitych mitów, tworzonych być może w dobrej wierze, ale nie mających nic wspólnego z realną rzeczywistością. Historia zaś, jeżeli ma być „nauczycielką życia”, musi być wolna od patriotycznych mitów, tworzonych na użytek kolejnych tzw. „polityk historycznych”. Z tego punktu widzenia szczególnie istotny jest tekst zatytułowany „Trzynasta Łyżeczka Kapitana Dąbrowskiego”. Prostuje ona szereg błędów, jakie narosły wokół heroicznej obrony Westerplatte, a które produkowały dziesiątki, jeżeli nie setki historyków i dziennikarzy. Prawda, jak obrona przebiegała i kto nią naprawdę dowodził była już znana co najmniej od 1958 r., ale nie mogła się przebić. Znany krakowski dziennikarz i reporter Janusz Roszko nie mógł jej ujawnić nie tylko ze względów cenzuralnych, ale i oporów kapitana Dąbrowskiego, który zobowiązał go do zachowania tajemnicy. Wiedział, że gdy ujawni on tajemnicę, rozpęta się piekło. I piekło rozpętało się, gdy Roszko w 1993 r. ujawnił treść rozmowy z kapitanem Dąbrowskim. Zaatakowano Roszkę za naruszanie świętości, oskarżono o lekceważenie bohaterów, o chęć zdyskredytowania majora Sucharskiego. Zarzucono mu „jątrzenie opinii społecznej”. W nagonce na Roszkę szukano sojuszników wśród Westerplatczyków. „Dziennik Bałtycki” waląc do Roszki z „grubej rury”, odmawiał mu jednocześnie drukowania polemiki z atakującymi do tekstami. Autorzy tekstu o kapitanie Dąbrowskim przypominają, że zamieszanie wokół Westerplatte trwa nadal i prawda o jego obronie jest wciąż mitologiczna.

Miłośników „Kresów” szczególnie zainteresuje zapewne szkic zatytułowany „Ostatnia Bitwa Majora Kalenkiewicza”. Co by bowiem o bohaterze tego szkicu nie powiedzieć, czy nie napisać stwierdzić trzeba, że jest to człowiek wywodzący się z kresowej rodziny. Jego przodkowie mieszkali na Kresach przez 400 lat w Pobojowie k/ Wołkowyska. Rodzice majora czyli Helena z Zawadzkich i Jan Kalenkiewicz gospodarowali natomiast w Trokiennikach położonych 80 km na północny wschód od Wilna. Ich syn jest bez wątpienia kresowym bohaterem, który za polskość ojczystej ziemi zapłacił cenę najwyższą. Wszelkie szczegóły życia „Kotwicza”, bo taki pseudonim nosił Jan Kalenkiewicz, zakończonego pod Surkontami w boju z NKWD, czytelnik znajdzie oczywiście w książce. Liczy on prawie sto stron i należy mieć tylko nadzieję, że autorzy pokuszą się o jego rozbudowanie do samodzielnej publikacji. Podpułkownik dyplomowany Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” z pewnością na to zasługuje. Na razie miłośnicy Kresów mają do dyspozycji tylko szkic zamieszczony w publikacji.

Cała książka „Wyklęte życiorysy” zasługuje oczywiście na uwagę. Tym bardziej, ze jest ona wydana na najwyższym edytorskim poziomie, co w Domu Wydawniczym Rebis jest normalnością.

Marek A. Koprowski

Jolanta Dużyńska, Stanisław M. Jankowski, Wyklęte życiorysy, Dom Wydawniczy Rbis, Poznań 2011, s. 487,c. 45,90 zł.

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. hetmanski
    hetmanski :

    Nie bardzo rozumiem umieszczenie w tym opracowaniu niejakiego Józef Hieronim Retinger ,Żyda z Krakowa, Jego obecność w pobliżu osoby Sikorskiego jest co najmniej dwuznaczna -prawdopodobnie działał na korzyść Angielskiego wywiadu ,jeden z założycieli podejrzanej grupy o nazwie ,,Blomberg” nieoficjalnie działającej od 1946 lub 7 r mającej olbrzymie wpływy na gospodarkę światową Moim zdaniem postać na pewno nie mająca nic wspólnego z pojęciem Polskiego patriotyzmu.