Wydarzenia tygodnia

Amerykańsko-rosyjski skandal szpiegowski oraz wejście w życie unii celnej pomiędzy Rosją a Kazachstanem to, według naszych komentatorów, najważniejsze wydarzenia ubiegłego tygodnia.

Maria Przełomiec (TVP):

W mijającym tygodniu trzeba zwrócić uwagę na zatrzymanie w USA 11 rosyjskich szpiegów. To się stało tuż po wizycie prezydenta Rosji w Ameryce – wizycie, w trakcie której Miedwiediew i Obama demonstrowali publicznie gesty przyjaźni. Afera szpiegowska narobiła wiele zamieszania, chociaż samych stosunków amerykańsko-rosyjskich nie popsuła, bowiem i Białemu Domowi, i Kremlowi, zależy na nich. Media rosyjskie najpierw wyraziły zdziwienie, a potem uznały całe wydarzenie za rezultat prowokacji amerykańskich służb specjalnych, które rzekomo nie lubią Obamy, więc chciały zrobić jemu na złość. Wygląda na to, iż rzeczywiście tych 11 “nielegałów” – a więc szpiegów na tyle zakonspirowanych, że nie mających kontaktu z ambasadą kraju, na rzecz którego oni pracowali – potwierdza teorię o potężnej infiltracji krajów zachodnich przez Rosję. Takiego zdania jest chociażby Siergiej Tretiakow, do tej pory chyba najwyższy rangą szpieg rosyjski, który poprosił o azyl na Zachodzie. Otóż według niego, Zachód żywi bardzo naiwną wiarę w to, że po upadku ZSRR, Rosja zmienia się na lepsze. Jednocześnie trudno przypuszczać, że aresztowania świeżo po wizycie Miedwiediewa były przypadkowe. Tak więc prawdopodobnie USA również chciały zademonstrować Rosji to, iż wiedzą, co się u nich dzieje.

Inne ważne wydarzenie to wizyta ministra obrony Rosji Anatolija Serdiukowa na Ukrainie i rosyjskie zapowiedzi wzmocnienia Floty Czarnomorskiej. Taki scenariusz wydaje się niepokojący. Wzmocnienie Floty Czarnomorskiej, która skądinąd jest dość przestarzała, oznacza, że Rosja zaczyna odgrywać kluczową rolę na Morzu Czarnym i kontrolować Krym. Następuje zacieśnienie rosyjsko-ukraińskiej współpracy wojskowej. Świadczy o tym chociażby zaproszenie ukraińskiego ministra obrony do obserwowania największych od rozpadu ZSRR rosyjskich manewrów “Wschód 2010”. Są one kontynuacją zeszłorocznych manewrów “Zachód 2009”, które zostały przez kraje zachodnie, w tym przez Polskę uznane za wrogie państwom NATO.

I jeszcze jedno wydarzenie. Na Ukrainie wzrasta kontrola państwa nad mediami. Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Walerij Horoszkowski wprowadził kolejnych swoich ludzi do czegoś w rodzaju ukraińskiej rady radiofonii i telewizji. W tej chwili ma on w niej większość. Tym, co zasługuje na uwagę jest fakt, że Horoszkowski oprócz szefowania SBU stoi na czele rady nadzorczej największej ukraińskiej telewizji prywatnej.

Jerzy Haszczyński (Rzeczpospolita):

Pierwsze wydarzenie to incydent ukraińsko-niemiecki. Chodzi o długie przetrzymywanie na lotnisku w Kijowie Nico Langego, kierownika ukraińskiego biura Fundacji Adenauera. Jak się wydaje, było to na zlecenie ukraińskich służb, a być może nawet samego ich szefa, Walerija Horoszkowskiego, który podobno nie lubi Langego. Horoszkowski jest nie tylko szefem SBU, ale i magnatem medialnym, co stanowi chyba jedyny taki przypadek na świecie. W ten sposób Ukraina pod prezydenturą Wiktora Janukowycza pokazała, że do organizacji pozarządowych – chociaż trudno Fundację Adenauera jednoznacznie tak określić ze względu na jej związki z CDU – ma taki sam stosunek, co Rosja: podejrzliwy i wrogi. Tym samym Kijów pogorszył sobie stosunki z Berlinem. I to jest paradoks: jeśli Ukraina rezygnuje z członkostwa NATO, wówczas chyba powinna stawiać na dobre stosunki właśnie z Niemcami jako ważnym partnerem Rosji. Po incydencie na kijowskim lotnisku Janukowycz może być jednak w Berlinie niemile widzianym gościem.

Drugie wydarzenie to amerykańsko-rosyjski skandal szpiegowski. Rosja wyjątkowo łagodnie zareagowała na aresztowanie swoich 11 szpiegów (czy ściślej rzecz biorąc 10, bo jeden uciekł). Media rosyjskie spekulowały, że to było przeciw Obamie, że Obama nic nie wiedział. Tymczasem Obama o tej sprawie wiedział. Tak więc z jednej strony wydaje się, że Rosja nie chce na razie powrotu do ostrej retoryki wobec Ameryki, a z drugiej – Ameryka zasygnalizowała, być może na pokaz, że nie zamierza tolerować wszystkiego, co wyprawia Rosja.

Andrzej Talaga (Dziennik Gazeta Prawna)

Najważniejszą rzeczą w mijającym tygodniu było wejście w życie od 1 lipca unii celnej pomiędzy Rosją a Kazachstanem. To jest twór, który był pomyślany jako środek integracji w przyszłości wszystkich krajów postsowieckich – integracji na bazie handlu i gospodarki. Na razie w unii są tylko dwa wspomniane państwa. Być może dołączy do nich też Białoruś. To pokazuje, że cały ten projekt jest bardzo trudny w realizacji, ponieważ kraje postsowieckie nie mają już interesu, aby tworzyć wspólnie z Rosją strefę wolnego handlu na wzór NAFTA czy początków Unii Europejskiej. Dzieje się tak z tego prostego powodu, że robią coraz mniej interesów z Rosją. Jeśli spojrzeć na wymianę handlową Ukrainy czy Mołdawii, to okaże się, że jest ona większa z Unią Europejską. Dlatego kraje te są zainteresowane bardziej umową stowarzyszeniową z Unią. Tak więc niewypałami na obszarze postsowieckim są nie tylko integracyjne projekty polityczne czy militarne (co widać w przypadku niemożności przeciwdziałania kryzysowi w Kirgistanie), ale również ekonomiczne.

Not. FM

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply