Wydarzenia tygodnia

Czy Janukowycz zawłaszcza ukraińskie media? Czy USA wesprą Azerów w sporze o Górski Karabach? Maria Przełomiec, Krystyna Kurczab-Redlich oraz Jerzy Haszczyński komentują najważniejsze wydarzenia ubiegłego tygodnia.

Maria Przełomiec(TVP):

Z Ukrainy docierają bardzo niepokojące sygnały o tym, że ugrupowanie Wiktora Janukowycza Partia Regionów chce zabrać wszystko. Szczególnym przejawem tego jest zwiększająca się kontrola nad mediami. We wtorek, 8 czerwca, sąd zdecydował o odebraniu Kanałowi 5 częstotliwości, jaką zyskał on w styczniu bieżącego roku. Ta sprawa ma wyraźnie charakter polityczny, dlatego że stroną w całym tym sporze jest szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, będący jednocześnie dużym medialnym biznesmenem Walerij Choroszkowski. Wyrok na razie nie jest prawomocny. Tym niemniej zniknąć może ostatnia, naprawdę niezależna stacja telewizyjna.

Takie wydarzenia świadczą o tym, że ugrupowanie rządzące walczy w ten sposób z ostatnimi zdobyczami pomarańczowej rewolucji. Równie niepokojący jest dla mnie fakt, że Zachód wyraża zgodę na tego rodzaju działania. Ale taka postawa państw zachodnich, które chcą mieć na Ukrainie po prostu święty spokój, może się źle skończyć. Do tego dochodzi także kompletna bezradność opozycji.

W upływającym tygodniu warto też zwrócić uwagę na wystąpienie prezesa Gazpromu Aleksieja Millera podczas czwartkowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Cannes. Aleksiej Miller przekonywał, że gaz łupkowy, o którym tyle się w Polsce mówi, to na razie legenda – że surowiec ten nigdy nie zastąpi gazu tradycyjnego, że jest mało wydajny, że jego wydobycie niesie wysokie koszty, że również skroplony gaz nie będzie w stanie sprostać konkurencji gazu ziemnego. Miller stwierdził również, iż nieprawdą jest, że gaz rosyjski stał się mniej konkurencyjny z powodu niskich cen spotowych w Europie (w tej sprawie wręcz nakrzyczał na kraje europejskie), i że za rok, dwa różnice zostaną zniwelowane, więc Gazprom będzie potentatem europejskim, a wtedy zyskają te państwa, które zawarły z Gazpromem długoterminowe kontrakty. Eksperci oceniają to wystąpienie jako kolejną rozpaczliwą próbę obrony opinii rosyjskiej firmy, która przeżywa problemy, co świadczy o jej bezsilności. A nad referatem Millera powinni się zastanowić polscy politycy zanim podpiszą długoterminową umowę z Gazpromem.

Krystyna Kurczab-Redlich(wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji):

Główny kanał rosyjskiej telewizji pokazał w czwartek przedziwny materiał, z którego trudno było cokolwiek pojąć. Półtora tysiąca milicjantów poluje w północno-wschodniej Rosji, w Kraju Primorskim, na kilku czy kilkunastu (nie bardzo wiadomo ilu), bandytów.

Weszłam na różne portale rosyjskie, które również podawały, że jacyś bandyci od pewnego czasu atakują milicjantów i są szczególnie groźni. I prawdę powiedziawszy, niczego bym nie zrozumiała, gdyby nie artykuł zwykłego polskiego korespondenta, Wacława Radziwinowicza, w polskiej gazecie, czyli w „Gazecie Wyborczej”. O co chodzi? Chodzi o to, że owi bandyci to w większości niewinni młodzi ludzie, którzy byli doprowadzani na posterunki milicyjne i zmuszani torturami do przyznawania się do winy. Na przykład 18-letni Paweł Sawczenko oskarżony został o grabież domku letniskowego, którego na oczy nie widział.

Może nie warto byłoby o tym mówić gdyby nie to, że bardzo często dla uzupełnienia statystyki milicyjnej, to znaczy sprawności milicji, funkcjonariusze biorą pierwszych lepszych napotkanych młodych ludzi, których zmuszają do przyznawania się do winy. Jest to nagminne od wielu lat.

Narastanie stosowania tortur na posterunkach milicyjnych jest nieprawdopodobne. Bardzo duży wpływ miała na to wojna czeczeńska. Uczestniczących w niej żołnierzy rosyjskich uczono torturowania pod wpływem narkotyków i alkoholu, co niestety weszło im w krew. Wrócili oni z wojny i w większości zatrudniani są w milicji lub w jakichś innych służbach. W tej chwili tortury są powszedniością Rosji. I o tym się w ogóle nie mówi. Mówi się u nas o Guantanamo, cały świat głośno krzyczał. Ale milczy się o obozach filtracyjnych w Czeczenii, w których stosowane były potworne tortury. Czasami udawało się przeżyć, lecz bardzo często się od nich umierało.

Państwa demokratyczne, takie jak Francja czy Niemcy, w rozmowach z Rosją zupełnie te sprawy pomijają. I jak się wydaje nasz kraj też idzie w tym kierunku – żeby nie wymagać od demokratyzującej się, modernizującej się, według Miedwiediewa, Rosji przestrzegania podstawowych praw człowieka.

Jerzy Haszczyński(Rzeczpospolita):

W mijającym tygodniu Amerykanom udało się przekonać Rosjan – którzy mają prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – do tego, aby poparli nałożenie sankcji na Iran. Sankcje te są szczątkowe, prawdopodobnie nic nie zmienią. A są przedstawiane jako wielki sukces USA, którym się udało do ich inicjatywy przekonać sojuszników Teheranu.

Tymczasem następnego dnia po nałożeniu sankcji przez Radę Bezpieczeństwa dowiadujemy się, iż Rosja uważa, że nie obejmują one dostaw specjalistycznej broni dla Iranu, a w szczególności systemu obrony przeciwrakietowej S-300. Jednocześnie Władimir Putin podczas spotkania z Nicolasem Sarkozy’ym zapewnił, że sprzedaż tej broni zostanie zamrożona. Tak więc Rosja wysyła sprzeczne sygnały w sprawie zakresu sankcji. Być może chce jeszcze coś ugrać od USA i państw zachodnich. Tak czy owak, cena, jaką zapłacił Barack Obama za wsparcie Rosji w sprawie Iranu, jest duża. Efekt tego wsparcia wydaje się bardzo niepewny, ponieważ jeśli nawet sprzedaż S-300 zostanie zamrożona, to zawsze można ją pod byle pretekstem odmrozić, a przynajmniej grozić odmrożeniem. Rosja więc w gruncie rzeczy małym kosztem odpłaca Ameryce za rezygnację z instalacji elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, co jest jej kolejnym zwycięstwem w starciu z nami i z USA.

Innym wydarzeniem mijającego tygodnia, o którym warto wspomnieć jest powrót Azerbejdżanu do wagi średniej w polityce regionalnej. To ma kilka wymiarów. Wiąże się z wizytą sekretarza obrony Roberta Gatesa w Baku i – co jest jeszcze ważniejsze – przekazaniem listu od samego Obamy, w którym amerykański prezydent oświadcza, że mu zależy na Azerbejdżanie i na pokojowym rozwiązaniu konfliktu o Górski Karabach. Azerbejdżan, który był przekonany, że w sprawie Górskiego Karabachu wszystkie siły – bo i Rosja, i Ameryka – są przeciw niemu, otrzymuje teraz z Waszyngtonu komunikat, że USA z uwagi na jego ważne strategiczne położenie są skłonne go wesprzeć.

Co prawda nie wiadomo, na czym owo wsparcie miałoby polegać, ale widać, że toczy się ważna gra o to państwo i jego rolę jako punktu przesiadkowego dla żołnierzy amerykańskich i wojsk NATO w drodze do Afganistanu, ze względu na kruchość sytuacji w Azji Środkowej. Mniej więcej w tym samym czasie Azerbejdżan wreszcie porozumiał się z Turcją w sprawie przesyłania do niej gazu znad Morza Kaspijskiego. To jest dobra wiadomość dla wciąż raczkującego projektu, konkurencyjnego wobec rosyjskich gazociągów – dla Nabucco.

not. FM

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply