Czy Kijów zachowa suwerenność względem Moskwy? Dlaczego Gazprom funduje stypendia w Polsce? Czy Naddniestrze stanie się częścią Ukrainy? Maria Przełomiec, Jerzy Haszczyński i Andrzej Talaga komentują najważniejsze wydarzenia tygodnia.

Maria Przełomiec(TVP):

Dwie rzeczy wzbudziły w mijającym tygodniu moją uwagę. Pierwsza to kwestia Gazpromu. Za pretekst niech tu posłuży wizyta wiceszefa tej firmy, Aleksandra Miedwiediewa w Warszawie. Gazprom wspólnie z EuRoPol GAZ-em fundują stypendia dla doktorantów polskich. Wydaje mi się, że to dowodzi czegoś bardzo istotnego – Gazprom gwałtownie szuka sposobów na poprawienie swojej sytuacji zarówno jeśli chodzi o interesy, jak i wizerunek. Dlatego, że z głównego dostawcy surowca do Europy spadł na trzecią pozycję. W tej chwili plasuje się za Norwegią i Katarem, który dostarcza skroplony gaz. Co więcej, konkurencja taka wymusza na Gazpromie obniżki cen. Eksperci twierdzą, że sytuacja rosyjskiej firmy nigdy nie była tak zła.

W tym kontekście bardzo dziwi, że Polska wciąż deklaruje gotowość podpisania umowy gazowej z Rosją. Bo nawet te kraje zachodnie, które chcą w przyszłości korzystać z Gazociągu Północnego przechodzą raczej na umowy krótkoterminowe. Dlatego, że cena gazu spada, jest coraz więcej dostawców i pojawia się w dalszej perspektywie czasowej kwestia gazu łupkowego, którego duże złoża są prawdopodobnie w Polsce. W prasie rosyjskiej już się pojawiają artykuły, z których wynika, że złoża gazu łupkowego w Polsce znacznie wzmacniają jej pozycję przetargową. Tak więc zawarcie umowy gazowej z Rosją do roku 2042 byłoby ogromnym błędem.

Druga rzecz jest dla mnie bolesna i nieprzyjemna. Chodzi o zaostrzenie się sytuacji wokół pisowni polskiej na Litwie. Sprawa, która budzi kontrowersje, ciągnie się od wielu lat. Do tej pory to była głównie walka o to, żeby samorządy terytorialne nie umieszczały oficjalnych nazw dwujęzycznych. Od kilku lat mieliśmy przepychanki między samorządami rejonów wileńskiego i solecznickiego. Przypomnę, że w rejonie solecznickim Polacy stanowią 80 procent mieszkańców, natomiast w wileńskim – 60 procent. W tej chwili litewska inspekcja językowa zaczęła także karać prywatnych przedsiębiorców. Takim mandatem został ukarany właściciel firmy przewozowej, a władze grożą mu odebraniem licencji.

Związek Polaków na Litwie (ZPL) wyda w tej kwestii oficjalne oświadczenie, pisząc m.in., że cała ta kwestia uderza w prestiż państwa litewskiego. Jako członek Unii i państwo ratyfikujące unijne konwencje dotyczące mniejszości narodowych, Litwa nie powinna takich rzeczy robić. ZPL w tej sytuacji zbiera już pieniądze, żeby było z czego płacić kary.

To wszystko psuje stosunki polsko-litewskie, które są bardzo istotne w kontekście współpracy nowych członków Unii Europejskiej przy tworzeniu chociażby wschodniego wymiaru unijnej polityki. Jedynym państwem mogącym zyskiwać na tej całej sprawie jest Rosja, bardzo niechętnie spoglądająca na takie projekty jak Partnerstwo Wschodnie czy wszelkie programy skierowane do państw Europy Wschodniej.

Jerzy Haszczyński(Rzeczpospolita):

W upływającym tygodniu ważnym wydarzeniem była wizyta Miedwiediewa w Kijowie. Wiele ona wyjaśniła – Moskwa pokazała, co jest dla niej najważniejsze w całej rozgrywce o Ukrainę, a zapewne też i o inne państwa postsowieckie.

Przede wszystkim chodzi o interesy gospodarcze, zwłaszcza surowcowe, ale nie tylko. Natomiast mniejsze znaczenie mają międzynarodowe organizacje ekonomiczne. Rosja także nie nalega, aby Ukraina przystąpiła do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), a więc struktury, która była szumnie przedstawiana jako anty-NATO. Poza tym spada znaczenie polityki historycznej, co akurat jest ważne i korzystne dla Polski. Podejście Rosji bowiem zmieniło się nie tylko w sprawie Katynia, ale i również w lansowanej przez Juszczenkę sprawie Wielkiego Głodu. W każdym razie nie ma już konfliktu na tym tle. Rosja więc nastawia się na kwestie fundamentalne: interesy gospodarcze plus obecność wojskowa.

I pojawia się tu pośrednio drugi temat. Jak donosi prasa ukraińska, powołująca się na informacje ze strony opozycji ukraińskiej – stąd pozostaje tu zatem znak zapytania – Rosja i Ukraina znalazły sposób na rozwiązanie konfliktu o integralność terytorialną Mołdawii. Chodzi o przyszłość separatystycznej Republiki Naddniestrzańskiej. Pomysł, który prawdopodobnie jest jakimś testem, polega na tym, że Naddniestrze, czyli część Mołdawii nie należąca przed drugą wojną światową do Rumunii, przyłączona zostałaby do Ukrainy, natomiast Mołdawia być może uzyskałaby tym samym otwartą drogę do zjednoczenia z Rumunią. I o dziwo, wielkiego krzyku w Kiszyniowie w tej sprawie nie ma. Wydaje się wręcz, że zaczyna się dyskusja na temat przyszłości zapomnianego i z pozoru mało istotnego państwa, jakim jest Mołdawia.

Andrzej Talaga(Dziennik – Gazeta Prawna):

Z wydarzeń mijającego tygodnia na uwagę zasługuje poniedziałkowe spotkanie prezydentów Ukrainy i Rosji. Rozwiało ono wątpliwości co do tego, czy Kijów zmierza w objęcia Moskwy. Okazuje się, iż nie zmierza, a niektóre podejrzenia w tej sprawie miały charakter zwykłych plotek.

Podejrzewano chociażby, że dojdzie do porozumienia w sprawie nowych rosyjskich baz morskich w Mikołajowie i Odessie. Tymczasem Rosja nie ma na to pieniędzy ani zgody samej Ukrainy. Kolejna rzecz – podejrzewano, że w granicach Rosji znajdzie się sporny półwysep Tuzła, który daje Ukrainie dostęp do Morza Azowskiego. Nic takiego się jednak nie stało. Mało tego, uregulowano sprawy graniczne pozostawiając ten półwysep po stronie ukraińskiej. Wreszcie, nie doszło do zapowiadanego przez Putina połączenia Gazpromu z Naftohazem, a nawet w ogóle do przekazania stronie rosyjskiej jakichkolwiek udziałów w sieciach przesyłowych i magazynach gazu na Ukrainie.

Tak więc w rozgrywce ukraińsko-rosyjskiej skuteczniejszy okazał się Janukowycz. Dostał to, co już wcześniej otrzymał, czyli 30-procentową obniżkę cen gazu, a oddał to, co Rosja już i tak miała, czyli bazę w Sewastopolu. Ponadto nic się nie wydarzyło. Jeśli sprawy dalej się tak potoczą, jeśli Ukraina zawsze będzie kontrować wszelkie rosyjskie pomysły wejścia kapitałowego czy własnościowego na rynek ukraiński, zwłaszcza energetyczny, takim samym wejściem firm z Unii Europejskiej – w stosunku mniej więcej jedna trzecia firmy ukraińskie, jedna trzecia rosyjskie, jedna trzecia unijna – to można powiedzieć, że Ukraina jako państwo suwerenne pozostaje bezpieczna.

Kresy.pl/fm

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply