Wydarzenia tygodnia

Spotkanie klubu Wałdajskiego, nieudane referendum w Mołdawii oraz niepowodzenia Rosji w dziedzinie LNG to, zdaniem naszych komentatorów, najważniejsze wydarzenia ubiegłego tygodnia.

Maria Przełomiec (TVP):

W mijającym tygodniu miały miejsce dwa ważne spotkania rosyjskich przywódców – wpierw Władimira Putina w ramach Klubu Wałdajskiego, potem Dmitrija Miedwiediewa – z czołowymi światowymi intelektualistami, politykami i biznesmenami. Podczas tych spotkań obaj panowie mówili o zachodzących w Rosji procesach modernizacyjnych. Jednak w samej Rosji wywołuje to skrajnie różne oceny.

Znana rosyjska liberalna politolog Lilia Szewcowa nazwała Klub Wałdajski “klubem użytecznych idiotów Władimira Putina”. Przestrzegła Zachód przed tym, iż rosyjscy przywódcy starają się go wykorzystać, żeby robić sobie pozytywny PR, i żeby tworzyć bliskie związki Rosji z Unią Europejską, ale na warunkach nie unijnych, lecz rosyjskich. To zdaniem Szewcowej, jest bardzo złe dla Rosji, bo utrwala tam niedemokratyczny układ, i dla samego Zachodu. Z kolei niemiecki dziennikarz, wieloletni szef biura tygodnika “Focus” w Moskwie, Boris Reitschuster twierdzi, że następuje coś, co on określa mianem putinizacji Europy – Rosja się niedemokratyzuje, natomiast Europa się putinizuje.

Warto też nadmienić, że prezydent Miedwiediew na spotkaniu z czołowymi politykami i biznesmenami europejskimi w Jarosławiu podkreślał, iż Rosja jest krajem specyficznym, dla którego demokracja parlamentarna okazała się groźna. Zbyt mało zwracamy uwagi na takie sygnały. Dotyczy to też polskich polityków, którzy tak wiele mówią o zbliżeniu z Rosją i do tego dążą.

Jerzy Haszczyński (Rzeczpospolita):

Na Ukrainie zmienia się polityka historyczna. Głównym ideologiem tej zmiany – przynajmniej tak to wygląda na zewnątrz – jest minister edukacji Dmytro Tabacznyk. Jego naczelna teza brzmi: Wielki Głód był wymysłem zachodnich imperialistów. Problem tkwi nie tylko w tym, że ta teza jest nieprawdziwa. Chodzi o to, że na Ukrainie co wybory dokonują się wahnięcia polityki historycznej ze skrajności w skrajność.

Kolejna sprawa to referendum w Mołdawii. Mieszkańcy tego kraju mieli zdecydować, czy wybierać prezydenta w wyborach powszechnych. Referendum jest nieważne, gdyż nie udało się osiągnąć wymaganej frekwencji 33 procent. To prowadzi do tego, że będziemy ciągle traktować Mołdawię jako państwo, które nie wiadomo w jakim kierunku zmierza. Taki chaos służy komunistom promoskiewskim, a nie służy rozdrobnionej koalicji ugrupowań prozachodnich i oddala od Mołdawii perspektywę integracji z Zachodem.

I na koniec jeszcze jedno wydarzenie warte odnotowania. W piątek zakończył swoją misję w Polsce ambasador Litwy Egidijus Meil?nas. Jego pobyt przypadł na trudny czas, bowiem to za jego kadencji pogorszyły się stosunki polsko-litewskie. Tym niemniej ambasador Meil?nas jest człowiekiem otwartym i wystąpił w bardzo niewdzięcznej roli piorunochronu, przyjmując na siebie z godnością wszelkie przykre sprawy. Mam nadzieję, że teraz będzie odgrywał jakąś ważną rolę w litewskiej dyplomacji z korzyścią dla naszych wzajemnych stosunków.

Andrzej Talaga (Dziennik Gazeta Prawna):

Z pewnością wydarzeniem, które może mieć dalekosiężne konsekwencje, jest odroczenie budowy terminalu gazu płynnego na Półwyspie Jamalskim. Rosja chciała wejść na rynek LNG, aby zapobiec niebezpieczeństwu, że kiedyś jej słynne ciągnące się w zachodnią stronę gazociągi przerdzewieją i w ogóle wypadnie ona z rynku sprzedaży gazu. Tymczasem została już wyparta z rynku LNG przez Katar i zmniejszające się zapotrzebowanie USA na gaz, a na gaz płynny w szczególności. Inwestowanie więc w terminale przestaje mieć dla Rosji sens. A skoro tak, to nie ma ona alternatywy dla obecnego przesyłania gazu przestarzałymi rurami na Zachód.

Mało tego, konflikt wokół umowy gazowej z Polską pokazuje, że taki tradycyjny sojusznik Rosji w Europie, czyli firmy niemieckie, staje przeciwko niej. Jeśli nastąpi liberalizacja w dostępie do gazociągu jamalskiego, to skorzystają na tym firmy niemieckie, które mogą pompować gaz do Polski paradoksalnie taniej niż sami Rosjanie. I to byłaby dla Rosji strata niepowetowana. Ten stan rzeczy dopiero wyraźnie pokazuje jak niezbędna jest modernizacja gospodarki rosyjskiej, o czym mówi Miedwiediew. Ale na razie tylko mówi. Jeśli nawet obecny filar gospodarki rosyjskiej, czyli energetyka, zaczyna się chwiać, jeśli środki inwestowane w gaz i ropę nie zostaną przerzucone do innych dziedzin gospodarki, nowocześniejszych, chociażby w technologie cyfrowe, to niedługo może się okazać, iż Rosja znajdzie się w finansowej zapaści. Co można odczytać jako konsekwencje długotrwałych błędów administracji rosyjskiej, zwłaszcza za prezydentury Putina.

not. FM

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply