Wydarzenia tygodnia

Maria Przełomiec, Jerzy Haszczyński i Andrzej Talaga komentują dla Kresy.pl najważniejsze wydarzenia ubiegłego tygodnia w Europie Wschodniej.

Maria Przełomiec(TVP):

W dalszym ciągu najważniejsze na Wschodzie są kwestie dotyczące stosunków ukraińsko-rosyjskich. W piątek w Soczi odbyło się spotkanie – jak to się ładnie nazywa – grupy międzypaństwowej. Na czele rosyjskiej delegacji stał premier Putin, na czele ukraińskiej – premier Azarow. Obserwujemy kolejny krok w zbliżeniu Ukrainy z Rosją. Tym razem chodzi o sprawy ścisłej współpracy energetycznej – także jeśli chodzi o energię jądrową – oraz transportowej i przemysłów lotniczych. Na tym spotkaniu nie zapadły żadne konkretne decyzje. Natomiast to może być przygotowanie do zapowiedzianej na 17 maja wizyty prezydenta Miedwiediewa na Ukrainie. Częstotliwość ostatnich spotkań najwyższych urzędników ukraińskich i rosyjskich jest zadziwiająca. To już bodajże szóste spotkanie prezydentów obu krajów od momentu wyboru Wiktora Janukowycza.

Poza tym premier Putin zaskoczył wszystkich w Soczi propozycją, aby zjednoczyć Gazprom z Naftohaz Ukrainy, a więc z ukraińskim systemem gazowym. Nie wiadomo, czy Putinowi chodziło o to, żeby każde kolejne posunięcie wydawało się niewielkie w porównaniu z tą propozycją, czy też rzeczywiście była myśl: „a nuż to się uda”. Tempo zbliżenia obu krajów jest więc naprawdę zaskakujące. Czekam tylko na to, kiedy interesy oligarchów ukraińskich i rosyjskich zaczną być sprzeczne. Bo to właśnie może postawić tamę temu zbliżeniu.

Jerzy Haszczyński(Rzeczpospolita):

Jeśli chodzi o mijający tydzień chcę powiedzieć o trzech sprawach. Pierwsza – ratyfikacja ukraińsko-rosyjskiej umowy przez parlamenty w Kijowie i Moskwie. Wiktor Janukowycz bardzo szybko zdecydował się pokazać, że jest prorosyjski. Ponadto widać, że Ukraina ma dużego pecha nie tylko co do własnych polityków, ale i do sytuacji geopolitycznej. Mówiąc o politykach mam na myśli nie tylko Janukowycza, ale rządzących przez ostatnie lata pomarańczowych, którzy nie potrafili znaleźć jakiegoś rozwiązania dla Krymu, nie potrafili włączyć go w ukraińskość. A niestety Zachód również nie przekonał Ukraińców, że poziom ich życia mógłby pójść w górę – że gdyby znaleźli się w instytucjach zachodnich, to znacząco zmniejszone zostałyby kontrasty społeczne w tym kraju. W związku z tym, iż nie można w najbliższej przyszłości myśleć o członkostwie Ukrainy w NATO, to trzeba się skoncentrować na przekonywaniu przez takie kraje jak Polska innych krajów Unii Europejskiej do tego, że Ukraina powinna wejść do Unii. Reasumując Ukraina nie straciła jeszcze całkiem swojej suwerenności, ale nałożyła sobie pętlę na szyję.

Drugie wydarzenie – opublikowanie na stronach Rosarchiwu znanych nam i dostępnych dla tych, którzy chcieli je zobaczyć, a nieznanych w Rosji, dokumentów. Kilka milionów ludzi w tym kraju zajrzało na różne portale, które opublikowały te dokumenty. Dlatego nie da się już w Rosji powstrzymać procesu likwidacji kłamstwa katyńskiego. Nie będą mogły tego nawet zrobić jakieś skrajnie nacjonalistyczne siły kultywujące pamięć o sowieckiej przeszłości. Chociaż to nie oznacza jeszcze rozwiązania przez władze rosyjskie kwestii katyńskiej na korzyść Polski. Proces sądowy może bowiem trwać bardzo długo, podobnie jak odtajnianie akt. Tak więc na razie mamy do czynienia tylko z przełomem w rosyjskiej opinii publicznej.

Wreszcie trzecia sprawa dotyczy Polaków na Wschodzie. Właściciel firmy autobusowej spod Wilna nie chce, mimo grożących mu kar finansowych, zrezygnować z umieszczania polskich nazw miejscowości na należących do niego autobusach. Warto zauważyć, że te polskie napisy są mniejsze niż litewskie. Ale ponadto w tym polsko-litewskim sporze o nazewnictwo doszło do takiego momentu, w którym Polacy na Litwie będą stosować opór obywatelski, nie bacząc zresztą na grożące za to konsekwencje. Sprawa ta zostanie przypuszczalnie również podjęta na forach Rady Europy i Unii Europejskiej. Od kilkunastu lat nie można rozstrzygnąć tak drobnego problemu. Obawiam się, że stosunki polsko-litewskie sięgnęły dna, ale pocieszające jest, iż od dna można się odbić. Polska powinna zrewidować swoją politykę dotyczącą pomocy finansowej dla Polaków na Litwie, a nawet może i w innych krajach. Powinna zacząć bardziej intensywnie inwestować w szkolnictwo polskie i się nie przejmować reakcją państwa litewskiego, które stosuje taktykę co się odwlecze, to uciecze.

Andrzej Talaga(Dziennik – Gazeta Prawna):

W mijającym tygodniu na uwagę zasługują dwa wydarzenia związane z Ukrainą. Pierwsze to ratyfikacja ukraińsko-rosyjskiej umowy gazowej wraz z przedłużeniem okresu stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie do roku 2042.

Przy tej okazji mówi się głównie o tym, że na Ukrainę wchodzi Rosja. Tylko nikt nie zauważa, że Wiktor Janukowycz nie miał innego wyjścia. Odpowiedzialny polityk musiał ratować swój kraj przed bankructwem, a gdyby nie ta umowa, nie udałoby mu się zbilansować budżetu państwa. Jeśliby zaś i tego nie zrobił, to Ukraina nie dostałaby ostatniej transzy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tego czynnika komentatorzy nie uwzględniali. Jeśli za tym nie pójdą następne kroki – przekazywanie Rosjanom magazynów, sieci przesyłowych energii elektrycznej, elektrowni – to wcale nie będzie to takie groźne, ponieważ oznaczałoby, że nic nowego się nie stało i będzie utrwaleniem obecnej sytuacji.

Drugie wydarzenie to wizyta Janukowycza na Białorusi. On pojechał do Mińska po to, aby negocjować warunki tranzytu przez Ukrainę ropy na Białoruś. Gdyby zawarto w tej sprawie porozumienie, to z Odessy na Białoruś popłynęłaby ropa, co by radykalniej usamodzielniło ten kraj wobec Rosji. Taki obrót spraw jest w interesie nie tylko Białorusi, ale i Polski oraz tej części Europy leżącej między Zachodem a Rosją.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply