Wybory na Ukrainie: niezależni kandydaci bez szans?

Brak środków finansowych to największy problem niezależnych kandydatów na posłów, którzy w jednomandatowych okręgach biorą udział w kampanii wyborczej do ukraińskiej Najwyższej Rady.

Brak środków na agitację i aby zapłacić za pracę mężom zaufania w komisjach wyborczych stanie się najpoważniejszą przeszkodą dla niezależnych kandydatów, którzy biorą udział w kampanii wyborczej do Najwyższej Rady – przestrzegają eksperci. Niezależni kandydaci liczą najbardziej na ofiarność ze strony wyborców oraz pomoc ze strony swoich kolegów i współpracowników.

Tymczasem specjaliści informują o tym, że oligarchowie i politycy podejmą próby wykorzystania istniejącej w społeczeństwie sympatii do kandydatów bezpartyjnych, by pod tą przykrywką przemycić swoich protegowanych.

Połowa deputowanych Najwyższej Rady Ukrainy zostanie wybrana 28 października 2012 r. za pomocą list partyjnych, druga połowa w okręgach jednomandatowych.

Głównym zadaniem niezależnych kandydatów do parlamentu, którzy nie mogą wykorzystać partyjnych struktur i nie mają wsparcia ze strony wielkiego biznesu, jest zdaniem przedstawiciela organizacji pozarządowej “Komitetu Wyborców Ukrainy” Witalija Tieslienko, konieczność poinformowania wyborców o swoim programie.

„Zwycięstwo w wyborach to w każdym okręgu po minimum 10 tysięcy głosów wyborców, z którymi należy nawiązać kontakt” – podkreśla Tieslienko. Przedstawiciel „Komitetu Wyborców Ukrainy” podliczył, że każdemu niezależnemu kandydatowi na posła potrzeba średnio nie mniej niż 100–150 tysięcy dolarów by kampania odniosła sukces. Te pieniądze według eksperta są konieczne dla agitacji i skierowania swoich obserwatorów do minimum 100-120 wyborczych okręgów „dla ochrony wyników głosowania”.

Jednak na przykład działacz kampanii „Chrońmy stary Kijów!” Igor Łucenko dysponuje kwotę wynoszącą niewiele ponad 30 tysięcy hrywien (ok. 3 tys. euro), które zostaną wydane na niezbędne wyposażenie biura, wynajem pomieszczenia i przygotowanie ulotek informacyjnych.

Łucenko liczy na pomoc finansową ze strony „przyjaznych organizacji społecznościowych” lub wolontariuszy. Uważa, że najbardziej efektywny sposób na to, by przyciągnąć wyborców to osobiście się z nimi spotkać. „Aby to była nie tylko moja kampania wyborcza, a stworzenie systemu samoorganizacji ludności, który działałby beze mnie i w innych celach” – wyjaśnił Łucenko.

Kto zapłaci, ten zamówi muzykę

Niezależni kandydaci, do których dotarło Deutsche Welle sądzą, że pomoc finansowa ze strony obywateli jest gwarantem kontrolowania wybranych posłów. O tym jest przekonana znana blogerka, adwokat i organizatorka ruchu właścicieli nieruchomości Tatiana Montian. Jak informuje, w swojej kampanii wyborczej w jednym w kijowskich okręgów liczy na finansowa pomoc przyjaciół, klientów i „prostych ludzi”, którym podoba się jej działalność.

Tatiana Montian podaje, że już około trzystu użytkowników portali społecznościowych wyraziło chęć pomocy. Ponadto obowiązkową dla rejestracji uczestnika wyborczego wyścigu kaucję w wysokości 13 tysięcy hrywien (1300 euro) Montian zapłaciła ze środków zarobionych na adwokackiej praktyce. A pieniądze konieczne dla produkcji materiałów agitacyjnych Montian planuje zdobyć na drodze dobrowolnej ofiarności mieszkańców jej wyborczego okręgu.

Więcej zagrożeń, niż szans

Oleg Rybaczuk jeden z liderów ruchu „Czestno” , który popiera społeczny monitoring mający na celu przestrzeganie przez kandydatów na posłów prawa, uprzedza, że kandydatom ciężko będzie znaleźć się wśród 111 zarejestrowanych faktycznie niezależnych kandydatów. “W tych wyborach będzie modne wyrażenie „niezależny kandydat”, dlatego, że właśnie na takich ludzi jest teraz zapotrzebowanie” – mówi Rybaczuk. Jest on przekonany, że zarówno politycy jak i oligarchowie podejmą próby przemycenia pod przykrywką niezależnych deputowanych swoich ludzi.

Przewodniczący „Komitetu wyborców Ukrainy” Witalij Tieslienko scharakteryzował kilka oznak, dzięki którym można zidentyfikować niezależnych kandydatów na posłów. Według przewodniczącego komitetu są nimi głównie popularni blogerzy i znani aktywiści organizacji społecznych. Ekspert uważa, że tacy kandydaci mają największe szanse na sukces w wielkich miastach, gdzie użytkowników Internetu jest najwięcej.

Jednak wzrostowi popularności niezależnych kandydatów będą towarzyszyć również negatywne momenty, zastrzegł Witalij Tieslienko. Wśród nich znajdą się, jak podkreślił przewodniczący Komitetu, wojny na drodze prawnej, zastosowanie czarnego PR-u i wykorzystywanie przez władzę i politycznych konkurentów tzw. zasobów administracyjnych.

Ekspert z Instytutu Socjologii Jarosław Makitra dodaje, że oponentami kandydatów będą nie tylko przedstawiciele wielkiego biznesu. „Niezależnym kandydatom przyjdzie zmierzyć się z konkurencją ze strony zjednoczonych grup opozycyjnych, które wybierają się na wybory ze sprawdzonymi hasłami” – podkreślił politolog.

Aleksandr Sawicki

Źródło: Deutsche Welle

Tłum. Martyna Kaczmarek

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply