Rosja oddaje na złom starocie i modernizuje swoją armię. Na ten cel Kreml zamierza wydać do 2020 roku zawrotną sumę 491 miliardów euro.

Rosyjskie Ministerstwo Obrony robi wielkie porządki. Ponad tysiąc czołgów typu T-64 ma być oddane na złom. Te dostarczane od 1960 roku kolosy są już przestarzałe. Pomimo tego do niedawna stanowiły ważną część wyposażenie rosyjskich sił zbrojnych. Prezydent Miedwiediew powiedział w zeszłym roku, że 85% wyposażenia sił zbrojnych to “rupiecie”.

Jego zdaniem również systemy rozpoznania i łączności oraz systemy dla walk zintegrowanych prezentują się raczej marnie. Medwiediew życzy sobie, aby do roku 2020 nowoczesna broń stanowiła 70% uzbrojenia. Ministerstwo Obrony zamierza przeznaczyć na ten cel 491 miliardów euro.

Dziesięć razy mniej czołgów

Oddanie na złom czołgów stanowi kolejny krok reformy sił zbrojnych. To prowadzi do pozbywania się przez Rosję tradycyjnego wizerunku, według którego kraj w dalszym ciągu potrzebuje armii masowej z dużymi jednostkami (dywizjami) z przewagą broni pancernej. Taka armia miała sens podczas drugiej wojny światowej, gdzie linie frontowe były długie, ale nie jest dostosowana do obecnych konfliktów zbrojnych. Celem reformy jest pomniejszona, składająca się z brygad armia. Ma być ona dzięki temu bardziej elastyczna i technicznie lepiej wyposażona, a w jej skład wchodziłaby duża liczba żołnierzy zawodowych i kontraktowych. Aby sprostać nowoczesnym wymaganiom liczba czołgów zostanie drastycznie zredukowana z 23000 do 2500 egzemplarzy.

Na początku września zaprezentowano model T-90S, o którym przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego mieli wysokie mniemanie. Producent czołgu „Uralwagonsawod“ uważał, że Rosjanie z tym modelem będą widzieć i strzelać nie gorzej niż “nasi zachodni oponenci”. Premier Putin wykorzystał prezentację nowego czołgu w kampanii wyborczej, fotografując się na jego tle i wypowiadając się o nim w najwyższych superlatywach. Tydzień potem wicepremier obrony i szef Sztabu Generalnego Nikołaj Makarow przejrzał na oczy. Twierdzi on teraz, że T-90S wykazuje liczne niedociągnięcia, i że właściwie tylko wieża czołgowa jest dobrze wykonana. Przez tę wypowiedź przedstawił on migawkowo mizerną sytuację przemysłu zbrojeniowego, który dodatkowo przesiąknięty jest korupcją. W tych dniach Putin zapowiedział, że w przeciągu następnych trzech lat na modernizację przemysłu zbrojeniowego przeznaczone zostanie 9 miliardów euro.

W ostatnich tygodniach zarówno prezydent jak i premier prześcigają się nawzajem podając w bajkowo brzmiących wypowiedziach coraz wyższe sumy, które mają być przeznaczone na modernizację armii. Alieksiejowi Kudrinowi, który sprawował do niedawna urząd ministra finansów i miał miano rozważnego skarbnika narodu włosy stają dęba. Skrytykował on Miedwiediewa z powodu podwyższenia zaplanowanych wydatków. Po tej wypowiedzi został zwolniony. Putin zgodził się z tą decyzją, chciał jednak zatrzymać zwolnionego ministra w “drużynie Miedwiediew – Putin”, aby przydzielić mu później nowe zadania. W poniedziałek Kudrin ponownie wyraził swoją krytykę. W konsekwencji otrzymał on wilczy bilet – tym razem z rąk obu polityków – z pieczątką: “nieprzydatny”. Pod wpływem nacisków ze strony obu przywódców nowy budżet przewiduje znaczący wzrost wydatków w sektorze obrony państwa przez następne trzy lata.

„Militaryzacja zamiast modernizacji“

Budżet ochrony państwa ma być prawie podwojony i stanowić niemal 18% całych wydatków państwowych, które z kolei mają być podwyższone o jedną trzecią. Gazeta ekonomiczna „Wjedomosti“ zamieściła komentarz na ten temat pod tytułem „Militaryzacja zamiast modernizacji“ twierdząc, że w Rosji dąży się do proporcji panujących na początku lat osiemdziesiątych. Wtedy to właśnie komunistyczny sekretarz generalny Leonid Breżniew “rozpieszczał” kraj swoimi ogromnymi programami zbrojeniowymi. Jeszcze przed kilkoma laty Putin ostrzegał przed powtórzeniem tego sowieckiego błędu, który znacznie obciążył gospodarkę. Obecnie Rosja przeznacza na obronę 2,9% produktu krajowego brutto, półtora raza więcej niż na edukację i służbę zdrowia łącznie.

Według planów Putina i Miedwiediewa stosunek tych wydatków będzie się powiększał na korzyść sektora obrony kraju, a pod koniec wspomnianego planu trzyletniego na obronę zostanie przeznaczone trzy razy więcej środków niż na edukacje i służbę zdrowia łącznie. Według gazety „Wjedomosti“ jest to sytuacja niespotykana w żadnym cywilizowanym kraju.

Żaden czołowy polityk w Rosji nie zaprzecza już faktowi, że modernizacja sił zbrojnych jest niezbędna. Żadna poważna siła polityczna nie uważa również, że przemysł zbrojeniowy może nadal istnieć w obecnej formie. W rzeczywistości istnieją jednak poważne wątpliwości czy możliwe jest przekształcenie i modernizacja przemysłu zbrojeniowego jedynie za pomocą obiecanych przez Putina środków pieniężnych. W raporcie na temat reformy w siłach zbrojnych sporządzonym przez Moskiewskie Centrum Carnegie ostrzega się nawet przed pompowaniem pieniędzy w ten sektor, który w znacznej mierze należy do państwa. Jeden z autorów tego raportu, emerytowany generał Władimir Dworkin z Akademii Nauk, stwierdził ostatnio przy innej okazji, że jedna trzecia przedsiębiorstw zbrojeniowych to praktycznie bankruci.

40 do 60% środków straconych przez korupcję?

Producent skrytykowanego przez Ministerstwo Obrony czołgu T-90S otrzymywał od biurokratów wyższe ceny, gdyż w przeciwnym razie rentowność przedsiębiorstwa wypadłaby jeszcze gorzej. We wspomnianym raporcie mówi się jednak, że im więcej wydaje się pieniędzy, tym bardziej są one sprzeniewierzane. Dworkin i współautor raportu Aleksej Arbatow z Akademii oceniają, że obecnie od 40 do 60% środków przeznaczonych na zakup nowej broni i jej systemów znika w wątpliwy sposób. Do tej pory wierzono, że „zaledwie“ jedna piąta środków przepada z niewiadomych przyczyn. Zdaniem analityków całe opracowanie modernizacji począwszy od dnia dzisiejszego aż do roku 2020 to stek bzdur. Dodają, że należy gruntownie zmienić sposób myślenia na temat przyczyn fatalnego stanu przemysłu zbrojeniowego, który w porównaniu z ambitnymi planami zaopatrzeniowymi utyka daleko w tyle niemal we wszystkich dziedzinach.

W pierwszej kolejności należy dokonywać w sposób przejrzysty decyzji na temat zakupu nowej broni. Tego rodzaju decyzje podejmowane były do tej pory po kryjomu oraz w zależności od osobistych układów i grup interesów – tak uważają autorzy raportu. Podkreślają oni również, że nieodzowna jest wzmożona kontrola parlamentarna i zazębienie planów zaopatrzeniowych ze spójną doktryną obronną, której obecna forma nie może sprostać nowoczesnym wymogom. Radzą także skoncentrować się na najistotniejszych sprawach i celach, aby uniknąć powielania drogich i bezsensownych błędów w programach zaopatrzeniowych, które stanowią poważne obciążenie dla przemysłu zbrojeniowego.

Jeśli Rosja chce postawić na nowoczesne siły zbrojne, musi w przyszłości przeznaczyć więcej środków na prace badawczo-rozwojowe. Środki w tym sektorze zostały ostatnio zmniejszone i stanowią 10% wszystkich wydatków na obronę. Na Zachodzie udział wydatków tego sektora jest dwukrotnie wyższy. Autorzy raportu wyliczyli, że w obliczu obecnego tempa funkcjonowania przemysłu zbrojeniowego wymiana 2500 czołgów, które mają tworzyć w przyszłości trzon broni pancernej, a które już w chwili obecnej są przestarzałe, zajmie najbliższe 50 lat.

Michael Ludwig

“Frankfurter Allgemeine Zeitung”

Tłumaczenie: Aleksandra Nizamova, redakcja: twg

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. combat56
    combat56 :

    1 T-64 wcale nie jest taki przestarzały i z tej maszyny można by jeszcze wiele wyciągnąć.Chodzi o to że maszyna ta powstała i była produkowana w największych i najbardziej innowacyjnych zakładach pancernych w ZSRR(powstał tam t-34 i koncepcja hybrydy czołgu i BWP którą później żydowscy emigranci z związku przetworzyli na Merkawe) w Charkowie a zostały ona na Ukrainie.

    notka ze strony altair 10-10-2008
    Kolejne Bułaty w służbie

    8 października, w koszarach 1 Gwardyjskiej Brygady Pancernej w Honczariwsku odbyła się uroczystość przyjęcia do służby kolejnych 10 egz. zmodernizowanych czołgów T-64, do wariantu BM Bułat.

    1 Brygada Pancerna, jedna z 2 jednostek tego typu w 140-tysięcznych, ukraińskich siłach zbrojnych, jest podstawowym użytkownikiem zmodernizowanych T-64. We wrześniu 2005 przejęła pierwszye 17 egz., by w 2007 (po rocznej przerwie w dostawach) otrzymać kolejne 14, z 19 wyprodukowanych wówczas wozów. Obecna transza trafiła do 2 batalionu, rozpoczynając jego przezbrojenie. Do końca roku do jednostki trafi kolejnych 10 pojazdów, dla wymiany sprzętu w następnej kompanii czołgów.

    W spadku po ZSRS, Ukraina odziedziczyła ogromne ilości w miarę nowoczesnego sprzętu pancernego. W 2007, już po serii sprzedaży używanych wozów za granicę, władze wojskowe w Kijowie były właścicielem ok. 271 czołgów T-80, 6 egz. T-84 (te zostały wyprodukowane już w okresie niepodległości), 1180 T-72, 112 T-55 i 2215 T-64, czyli prawie 3800 wozów. W jednostkach liniowych wykorzystywano ok. 900 z nich.

    Od połowy poprzedniej dekady planowano modernizację bardziej zaawansowanych technicznie od T-72 (pancerz warstwowy, skuteczne zawieszenie) T-64, tym bardziej, że jedyna fabryka je produkująca, Zakłady im. Małyszewa, znajduje się właśnie na Ukrainie.

    W 2004 zdecydowano się wreszcie na stosunkowo tanie rozwiązanie: zabudowanie przyrządów obserwacyjno-celowniczych i SKO z T-84 (produkowanego w dużych ilościach na zamówienie Pakistanu), dodania nowoczesnego pancerza reaktywnego Noż, czyli odmiany rosyjskiego Kontaktu-5, zmodernizowania układu stabilizacji armaty, przystosowania czołgu do wykorzystania ppk 9K119 Refleks (ukraińskie oznaczenie TAKO-621) oraz zwiększenia stopnia sprężania w 700-konnych silnikach 5TDF. Dzięki temu, w modelu 5TDFM uzyskano moc 850 KM, co z naddatkiem skompensowało wzrost masy o 4,5 t (do 45 t), w stosunku do wyjściowego modelu T-64B.

    Ukraińcy twierdzą – ze sporą przesadą – że dzięki temu otrzymują czołgi porównywalne do T-84UD. Faktem jest jednak, że za cenę przynajmniej 4-krotnie niższą (ok. 380 tys. USD za sztukę), zyskują pojazdy, będące o klasę lepsze od bazowych T-64, co dotyczy szczególnie ochrony balistycznej, SKO i możliwości działań w nocy.

    Wprowadzanie Bułatów ograniczone jest przede wszystkim względami finansowymi. Budżet wojskowy Ukrainy w 2008 ma być równowarty jedynie 2 mld USD (ok. 1% PKB), co przy 140-tysięcznych siłach zbrojnych i dużych ilościach konwencjonalnego uzbrojenia, nie pozwala na skuteczne modernizowanie wyposażenia. Co gorsza, planowane wydatki wojskowe rzadko są realizowane. Np. w 2007 przekazano ministerstwo obrony jedynie 89% planowanych kwot, przez co wydatki na zakupy sprzętu i uzbrojenia wojskowego wyniosły jedynie równowartość 350 mln zł.

    2Co do nowego czołgu to Rosjanie raczej T90 nie będą już kupować.W 2015 do służby ma wejść nowy czołg o nazwie Armada.znając życie i opory z jakimi wchodziły i wchodzą do służby S-400 Su35 Mi 28 i właściwie wszystkie skomplikowane systemy uzbrojenia to jak mówią 2015 to pewnie będzie 2020 albo jeszcze dalej.Nowoczesne czołgi to konstrukcje równie skomplikowane co samoloty czy rakiety. Ostatnie konflikty takie jak Irak Liban czy nawet Afganistan(Kanada i dania z powodzeniem używa tam Leopardów2) że nieda się wygrać wojny samym lotnictwem dlatego Rosjanie muszą czymś zastąpić t-72 i T90 które można nazwać modernizacjami t 34.Z tego powodu możliwa jest podobna historia jak z Mistralami i bezzałogowymi z Izraela współpraca z zachodem.Czyżby czekał nas niemiecko rosyjski Leopard3?

    Niemieckie opancerzenie dla rosyjskiej armii05-03-2011

    Rheinmetall Chempro ma dostarczać lekkie opancerzenie dla rosyjskich pojazdów różnego typu. Prawdopodobnie sprzeda też FR licencję na produkcję takiego opancerzenia.

    Rosyjskie media, powołując się na źródła w Ministerstwie Obrony, informują że dostawcą lekkiego opancerzenia dodatkowego dla pojazdów kołowych i gąsienicowych będzie niemiecki koncern Rheinmetall Chempro. Już w ubiegłym roku rosyjscy politycy różnych szczebli mówili o możliwości zakupu opancerzenia w Niemczech. Prezydent Dmitrij Miedwiediew w listopadzie 2011 podczas wizyty na poligonie Gorochowieckij skrytykował poziom zabezpieczenia rosyjskich żołnierzy przed ostrzałem z broni strzeleckiej i odłamkami. – Nie zajmowaliśmy się dotąd dodatkowym opancerzeniem pojazdów, bo uznawaliśmy to za zbyt drogie. Teraz musimy się tym zająć – powiedział wówczas. Później minister obrony Anatolij Sierdiukow powiedział, że dodatkowe opancerzenie będzie prawdopodobnie kupowane w niemieckim Rheinmetall Chempro.

    Według nieoficjalnych informacji, rozmowy dotyczące podpisania kontraktu z Rheinmetall Chempro są już na ukończeniu. Wcześniej, przez wiele miesięcy trwały testy na rosyjskich poligonach. Jest bardzo prawdopodobne, że w wytwórniach FR niemieckie opancerzenie będzie produkowane na licencji. Wiceminister obrony Władimir Popowkin mówił niedawno, że rodzime instytuty naukowo-badawcze nie zdołały opracować opancerzenia podobnej jakości.

    Wcześniej Ministerstwo Obrony FR zdecydowało się na zakup licencji na wytwarzanie włoskich pojazdów opancerzonych Iveco LMV M65 (Iveco zamiast Tigrów, 2010-08-07). Produkcja w zakładach KamAZ, kontrolowana przez specjalnie powołaną spółkę (Rosjanie zainteresowani Centauro, 2010-12-07), ma rozpocząć się w br. Z czasem udział komponentów rosyjskich w produkowanych pojazdach ma przekroczyć 50%. Ich dodatkowe opancerzenie jest dostarczane przez Rheinmetall Chempro.

    Rheinmetall Chempro to spółka IBD Deisenroth i Rheinmetall Defence, powołana w 2007 na bazie Chempro GmbH.