Żołnierz niemiecki czuł się bardzo związany ze społeczeństwem i był wobec niego moralnie zobowiązany. Wiedział, że jeżeli ucieknie z pola walki, albo podda się nieprzyjacielowi, to do domu nie ma po co wracać bo spotka się tam z ostracyzmem społecznym. Jeżeli zaś spełni obowiązek do końca i przeżyje wojnę – powróci jako bohater.

W ramach „Biblioteki Wojskowej“ Wydawnictwa Tetragon i Instytutu Wydawniczego ERICA ukazała się praca Martina van Crevelda „Wehrmacht kontra US Army 1939-1945. Porównanie siły bojowej”. Autor tej pracy to wybitny naukowiec zajmujący się strategią i historią wojskowości, urodzony w Holandii, a obecnie mieszkający w Izraelu. Jest wykładowcą najważniejszych uczelni cywilnych i wojskowych świata zachodniego, a na jego dorobek pisarski składa się dwadzieścia jeden książek m.in. „Dowodzenie na wojnie”, „Logistyka od Wallensteina do Pattona”, „Transformacja wojny”.

W omawianej pracy Martin van Creveld skoncentrował się na porównaniu kultur strategicznych Niemiec i USA w czasie II wojny światowej. Szkoda, że autor do porównania nie wybrał inne pary np. Niemcy-Rosja, Niemcy-Francja, czy Niemcy-Wielka Brytania. Byłoby ono intelektualnie ciekawsze. Szczególnie dla europejskiego czytelnika. Armia amerykańska miała ograniczony udział w wojnie z Niemcami. Front włoski, na którym walczyły i nie zabłysnęły amerykańskie oddziały miał kierunek pomocniczy, a lądowanie we Francji odbyło się, gdy armia niemiecka była już podbita i nie mogła przeciwstawić Amerykanom proporcjonalnych sił.

Prawdziwa weryfikacja w boju kultur strategicznych Niemiec i USA nie odbyła się. Nie znaczy to jednak, ze omawiana praca ma ograniczoną wartość poznawczą. Tak nie jest. Autor odkrywa w niej tajemnicę wyjątkowej siły bojowej armii niemieckiej uznając, że była ona znakomitym narzędziem wojny. Pod względem morale, zapału, zwartości jednostek i odporności prawdopodobnie nie miała sobie równych wśród armii XX wieku. Wehrmacht walczył znakomicie zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Gdy jego oddziały parły z szybkością 130 km naprzód na Białorusi, i gdy znajdowały się w śmiertelnej pułapce w Prusach Wschodnich.

Szczególnie ciekawy jest rozdział pracy van Crevelda, traktujący o relacjach sił zbrojnych ze społeczeństwem. Wynika z niego, że armia niemiecka wśród obywateli cieszyła się ogromnym szacunkiem. Na poważanie mógł liczyć każdy żołnierz niezależnie od stopnia, pozycji, rodzaju broni i jednostki. Żołnierz wydalony dyscyplinarnie z armii był społecznie napiętnowany i mógł mieć kłopoty nie tylko ze znalezieniem pracy, ale i żony. Parady wojskowe i defilady zawsze odbywały się w asyście rozentuzjazmowanych tłumów. Wszystko, co było związane z wojskiem (uzbrojenie, mundury itd.) stanowiło obiekt podziwu podsycanego przez prasę i literaturę. Żołnierz był uważany – i sam również się uważał za – „pierwszego człowieka w państwie”.

Armię otaczali cywile z klasy średniej zorganizowani w ligi o militarnym charakterze, pełni uwielbienia dla sił zbrojnych swego państwa. Skupiały one w swych szeregach 3,5 mln członków. Żołnierz niemiecki czuł się bardzo związany ze społeczeństwem i był wobec niego moralnie zobowiązany. Wiedział, że jeżeli ucieknie z pola walki, albo podda się nieprzyjacielowi, to do domu nie ma po co wracać bo spotka się tam z ostracyzmem społecznym. Jeżeli zaś spełni obowiązek do końca i przeżyje wojnę – powróci jako bohater. Gdy w 1956 r. nieliczni jeńcy niemieccy wracali z sowieckiej niewoli, to mimo, że sytuacja w Niemczech radykalnie się zmieniła po procesie denazyfikacji, witano ich w miejscowościach biciem w dzwony, a na ulice wyległy tysiące ludzi. Władze tych powitań nie organizowały…

Autor nie koncentruje się wyłącznie na relacjach niemieckiej armii ze społeczeństwem. Omawia jej doktrynę i wizję wojny, zasady dowodzenia, organizację armii, zarządzanie jej personelem, utrzymywanie sprawności bojowej, nagrody i kary stosowane w armii niemieckiej, omawia też funkcjonowanie w niej podoficerów korpusu oficerskiego i systemu dowodzenia. Wszystkie dane dotyczące armii niemieckiej autor zestawia z analogicznymi informacjami traktującymi o siłach zbrojnych USA, dzięki czemu czytelnik ma okazję do porównań.

We wnioskach swojej pracy autor dochodzi do konkluzji, że siła niemieckiej armii była spowodowana m.in. wysokim statusem społecznym wojska, pewnymi cechami narodowymi Niemców i indoktrynacją narodowo-nacjonalistyczną. Podkreśla przy tym, że: „żaden z tych elementów nie miałby jednak znaczenia, gdyby nie wewnętrzna organizacja armii. To właśnie ta organizacja, będąca efektem trwającego od wieków rozwoju i wniosków wyciąganych z klęsk, potrafiła tworzyć i utrzymywać siłę bojową.

Przeciętny żołnierz niemiecki walczący w II wojnie światowej nie miał skłonności psychopatycznych. Nie walczył, aby uzyskać prestiż społeczny, a już na pewno po zimie 1941 roku. Z reguły nie walczył też ze względu na wiarę w ideologię nazistowską – w istocie w wielu przypadkach sytuacja mogła być wręcz odwrotna. Walczył z powodów, z jakich zawsze walczyli ludzie: ponieważ czuł się częścią zintegrowanego, dobrze dowodzonego zespołu, którego struktura, administracja i funkcjonowanie były uważane – pomimo nieuniknionej obecności „Druckenberger” (wałkoni) i „złotych bażantów” (partyjnych urzędasów we wspaniałych mundurach – za równe i sprawiedliwe.

Oparta na zasadach Clausewitza (wojna jako starcie dwóch niezależnych woli) i tradycyjnie poddana poważnym ograniczeniom ekonomicznym i materiałowym (zarówno bezwzględnym, jak i w porównaniu z przeciwnikami, którym musiała stawić czoło w wojnie na dwa fronty) armia niemiecka skupiała się na stronie operacyjnej wojny, kosztem wręcz zaniedbywania innych aspektów. Jako że armia ta była przede wszystkim nastawiona na walkę, jej doktrynę, szkolenie i organizację dobrze przygotowano pod kątem walki w najściślejszym tego słowa znaczeniu. W ustalaniu równowagi pomiędzy zadaniami związanymi z funkcjonowaniem i wydajnością zużywała stosunkowo niewiele środków – czasami być może zbyt mało – na logistykę administrację czy zarządzanie. W ramach tego systemu systematycznie i konsekwentnie wysyłano najlepszych ludzi na front, świadomie i celowo osłabiając tyły. W kwestiach związanych z żołdem, awansami, odznaczeniami itd., organizacja tej armii była skonstruowana tak, by produkować i nagradzać walczących. Cel stanowiło uzyskanie jakości – i tak też się działo. W tym właśnie leży tajemnica siły bojowej armii niemieckiej.”

Książkę Martina van Crevelda powinni przeczytać studenci Akademii Obrony Narodowej. Dobrze by było, by zajrzeli do niej również politycy, którzy zajmują się polskimi siłami zbrojnymi. Mogli by się z niej nauczyć, od czego zależy siła bojowa nowoczesnej armii.

Marek A. Koprowski

Martin van Greveld, Wehrmacht kontra US Army 1939-1945 porównanie siły bojowej, „Biblioteka Wojskowa”, Wydawnictwo Tetragon i Instytut Wydawniczy „Erica”, tłumaczenie Juliusz Tomczak, Warszawa 2011, s. 270, c. 44,90 zł.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply