W polityce wschodniej warto kalkulować koszty

Tygodnik „Forum” przedrukował z rosyjskiego serwisu internetowego „Czastnyj Korriespondient” dość przewrotny tekst, w którym jego autor, Aleksander Chramczichin, proponuje ni mniej ni więcej tylko zwrot Polsce terytoriów zaanektowanych przez ZSRR. Żeby było jasne, nie chodzi o powrót do granic z roku 1939. Rosyjski publicysta idzie na całość.

“Niemcy przegrali ‘sprawiedliwie’, zatem żadnych pytań i wątpliwości co do tego być nie może” – stawia sprawę jasno Chramczichin.

I dalej precyzuje: “Śląsk i Pomorze powinny pozostać w granicach Polski, obwód kaliningradzki – w granicach Rosji, a Kłajpeda – Litwy. Natomiast te ziemie, które przyłączył Związek Radziecki, czyli zachodnią Ukrainę, zachodnią Białoruś i wschodnią Litwę z Wilnem, należy zwrócić Polsce. Jeśli odrzucać pakt Ribbentrop-Mołotow, to w całości. Logiczne, prawda?”.

Owszem, logiczne. Możemy sobie jednak zadać pytanie o sens takiego tekstu. I Chramczichin udziela nam odpowiedzi. To prowokacja będące reakcją na inną – zdaniem autora – “prowokację”, czyli nieustanne powracanie przez polityków i media do problemu Paktu Ribbentrop-Mołotow i jego skutków. To zrozumiałe. W Rosji nie brakuje osób, które chciałyby przykrą przeszłość odkreślić grubą kreską. I miałoby to jak najbardziej sens. Pod jednym wszakże warunkiem – że owa przeszłość nie przypominałaby o sobie za pośrednictwem pewnych elementów bieżącej polityki rosyjskiej. Ale dzisiaj oczekiwanie spełnienia takiego warunku to akurat przejaw myślenia życzeniowego. Patrzmy na Rosję bez naiwnych liberalnych złudzeń.

Intelektualna prowokacja Chramczichina znakomicie ilustruje to, jak rosyjska elita polityczna postrzega dawne republiki sowieckie i “bliską zagranicę”. Historyczne i bieżące rozdźwięki pomiędzy krajami, które łączą negatywne doświadczenia w stosunkach z Rosją są więc w interesie jej politycznego establishmentu. Warto brać to pod uwagę, gdy pojawiają się tego rodzaju sporne kwestie, jak polskie nazewnictwo na Litwie czy stawianie pomników Stepanowi Banderze na Ukrainie. Zawsze trzeba kalkulować koszty.

A Aleksandrowi Chramczichinowi można odpowiedzieć następująco: w życiu nie wszystko jest proste, zdarzają się sytuacje paradoksalne. Dziecko poczęte w wyniku gwałtu pozostaje dzieckiem, i należą mu się takie same prawa jak każdemu innemu dziecku. Chociaż gwałt pozostaje zbrodnią. I niepokojące jest, gdy ktoś dodaje: “tak, ale”.

Filip Memches

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply