W łapach Stalina


Narodowa Rada „Zakarpackiej Ukrainy” wyszła też przed szereg i usiłowała nawiązać kontakt z analogicznymi tworami na Wschodniej Słowacji i Rumunii m.in. Ukraińską Narodową Radą Preszowszczyzny i Marmoroską Ukraińską Narodową Radą. Liczyła, że Stalin będzie tym zachwycony. Działała bowiem w myśl dyrektywy Stalina z marca 1944 r. „o zakończeniu zjednoczenia wszystkich ukraińskich ziem w jednym państwie, Sowieckiej Ukrainie”. Stalin jednak uznał, że Rusini, mieszkający w Słowacji i Rumunii są mu niepotrzebni. Oba państwa i tak były dostatecznie przez niego okradzione. W rozmowach z Czechosłowacją traktował być może proszowskich Rusinów jako element przetargowy.

Operacja przyłączenia Podkarpackiej Rusi do ZSRR została przeprowadzana bardzo szybko. Z grupy oficerów-komunistów Czechosłowackiego Korpusu utworzonego w ZSRR z Rusinów, Żydów, Słowaków, Czechów pod dowództwem gen Ludwika Swobody na wniosek Stalina wydzielono oficera oświatowego Iwona Turianicę, któremu powierzono kierowanie Centralnym Komitetem Komunistycznej Partii Zakarpackiej Ukrainy. Był to stary komunista, aktywnie działający w rewolucji bolszewickiej na Węgrzech. Należał do Węgierskiej Armii Czerwonej. Następnie w Mukaczewie pracował jako robotnik budowlany. Od 1928 do 1929 r. oficjalnie kształcił się w Charkowie na fakultecie dziennikarstwa. Faktycznie przechodził „podgotowkę” na komunistycznego aparatczyka. Po powrocie na Podkarpacką Ruś organizował on na niej komunistyczne związku zawodowe. W 1939 r. emigrował do ZSRR. W 1942 r. wstąpił do Czechosłowackiego Armijnego Korpusu dowodzonego przez Ludwika Swobodę. Pełnił w nim funkcję oficera oświatowego. Gdy ten wkroczył na terytorium Czechosłowacji, władze sowieckie zarekomendowały go ministrowi Niemcowi, który miał tworzyć czechosłowacką administrację na wyzwolonych obszarach Podkarpackiej Rusi. W składzie jego delegacji przybył do Chustu. Stanął on na czele Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii Zakarpackiej Ukrainy.

Moskiewski manifest

Zaraz po jego wyborze na to stanowisko, który przebiegał oczywiście pod dyktando sowieckich tajnych służb, została utworzona komisja do spraw przeprowadzenia „I Zjazdu Narodowych Komitetów Zakarpackiej Ukrainy”. Ten odbył się już za tydzień i przyjął przygotowany w Moskwie „Manifest” o połączeniu Zakarpackiej Ukrainy z Sowiecką Ukrainą. Wybrał on też marionetkową Radę Narodową, która zażądała od czechosłowackiej administracji, kierowanej przez Franciszka Niemca, by ta przerwała swoją działalność i w ciągu trzech dni opuściła teren Podkarpackiej Rusi. Ostrzegła również Niemca, że jeżeli ten nie podporządkuje się jej „kategorycznej decyzji” , to będzie zmuszona: „podjąć dalsze działania ze wszystkimi płynącymi dla Was następstwami”. Niemiec nie przyjął żądania Rady Narodowej do wiadomości. Stwierdził, że gdyby to uczynił, naruszyłby: „nie tylko swoją powinność członka i pełnomocnika rządu, ale złamałbym także nasz układ międzynarodowy z ZSRR.” Rada Narodowa wysłała wtedy za pośrednictwem Niemca list do Benesza, w którym stwierdziła: „mamy nadzieję, panie prezydencie, że nie przeciwstawicie się spełnieniu odwiecznego pragnienia naszego ludu ukraińskiego połączenia z macierzą, z sowiecką Ukrainą”. Rada zażądała od Benesza, by ten nakazał Niemcowi i jego podwładnym opuścić terytorium Podkarpackiej Rusi. W następnych dniach nakazała ona swoim terenowym organom władzy ignorowanie czechosłowackiej administracji i niedopuszczanie do mobilizacji Podkarpackiej Rusi do wojska czechosłowackiego. Nakazała im zaś przeprowadzanie poboru do Armii Czerwonej. W takiej sytuacji Niemiec nie miał innego wyjścia jak opuścić teren Podkarpacia.

Fakty dokonane

Stalin jednak nie spieszył się z wchłonięciem Podkarpacia. Starał się stworzyć wrażenie, że wszystko, co dzieje się na jego terytorium jest oddolną inicjatywą zamieszkującego go ludu. Z zachowanych przekazów wynika też, że nigdy nie starał się naciskać na Benesza, by Czechosłowacja zrzekła się Podkarpacia na rzecz ZSRR. Benesz był gotów to uczynić na wyraźne żądanie. Uważał on tylko, że Podkarpacka Ruś nie może wrócić do Węgier i: „musi należeć do nas, albo do Rosjan.” Stalin, bawiąc się z Beneszem w kotka i myszkę, wspierał jednocześnie Turjanicę w tworzeniu faktów dokonanych. Kierowana przez niego Rada Narodowa utworzyła samodzielne quasi państewko Zakarpacką Ukrainę. Powołała też jego rząd, na czele którego stanął Turjanica. Ten jedenastoosobowy gabinet ministrów uchwalił cały szereg rewolucyjnych dekretów, upodobniających to marionetkowe państewko do Sowieckiej Ukrainy. Na ich mocy zostały znacjonalizowane wszystkie zakłady przemysłowe i banki, ziemia należąca do wielkich gospodarzy i ofiar holocaustu. Ziemia ta w ramach reformy rolnej została następnie rozdana bezrolnym i małorolnym chłopom. Marionetkowy rząd powołał też do życia „specjalny narodowy sąd” dla rozpatrzenia spraw kolaborantów. Upodabniając Zakarpacką Ukrainę do reszty ZSRR wprowadził także na jej terytorium „czas moskiewski”. Ostatnim jego dekretem było uznanie sowieckiego hymnu za hymn państewka.

Dostatecznie okradzione

Narodowa Rada „Zakarpackiej Ukrainy” wyszła też przed szereg i usiłowała nawiązać kontakt z analogicznymi tworami na Wschodniej Słowacji i Rumunii m.in. Ukraińską Narodową Radą Preszowszczyzny i Marmoroską Ukraińską Narodową Radą. Liczyła, że Stalin będzie tym zachwycony. Działała bowiem w myśl dyrektywy Stalina z marca 1944 r. „o zakończeniu zjednoczenia wszystkich ukraińskich ziem w jednym państwie, Sowieckiej Ukrainie”. Stalin jednak uznał, że Rusini, mieszkający w Słowacji i Rumunii są mu niepotrzebni. Oba państwa i tak były dostatecznie przez niego okradzione. W rozmowach z Czechosłowacją traktował być może proszowskich Rusinów jako element przetargowy.

Godził się pozostawić ich w Czechosłowacji pod warunkiem, że ta sama odda mu Podkarpacką Ruś jeszcze przed konferencją pokojową w Poczdamie. Czechosłowacja wyraziła na to zgodę i formalnie 29 czerwca 1945 r. w Moskwie zawarła z ZSRR traktat pokojowy, na mocy którego zrzekła się praw do Podkarpackiej Rusi. Praga zaakceptowała oczywiście tylko stan faktyczny. Beneszowi sprawującemu władzę w Czechosłowacji zależało na dobrych kontaktach z gospodarzem Kremla. Uważał, że tylko dzięki jego poparciu uda się Czechosłowacji odzyskać odebrane przez Polaków w 1938 r. Zaolzie, które dla niego miało znaczenie większe niż Podkarpacie. Benesz zgodził się oddać ZSRR nie tylko Podkarpacie, ale także kawałek Słowacji. Granica Podkarpacia przyłączonego do ZSRR została przesunięta 25 km na zachód. Magistrala kolejowa Użok-Czop w okresie międzywojennym poprzecinana przez granice prowincji (przy czym obie stacje Użok i Czop należały do Słowacji) w całości biegła teraz przez teren sowieckiej Ukrainy Zakarpackiej. Przesunięcie granicy ze względów strategicznych zaproponował sowiecki sztab generalny, który już wtedy planował wykorzystanie Podkarpacia do szachowania południowej Europy i kontrolowania państw satelickich.

Usprawiedliwienie dla opinii publicznej

Przy podpisaniu traktatu z Czechosłowacją Stalin nie potrzebował już delegacji mini państwa „Zakarpackiej Ukrainy”, która była obiektem politycznego targu. Twór ten istniał do 22.01.1946 r., kiedy to dekretem Prezydium Rady Najwyższej ZSRR zostało zamienione w Zakarpacki Obwód Ukrainy. Na mocy tej decyzji podkarpaccy Rusini zostali uznani za Ukraińców, co miało usprawiedliwić przed opinią międzynarodową aneksję ich kraju i przyłączenie do sowieckiej Ukrainy.

Ze wspomnień najstarszych mieszkańców Podkarpacia wynika, że decyzja ta przyniosła tragiczne skutki. Przede wszystkim Podkarpacka Ruś została odcięta od historycznej krainy, której byłą integralną częścią. Kordon graniczny bardzo skutecznie odgrodził ją od dotychczasowych sąsiadów. W pedagogice nowych właścicieli Podkarpackiej Rusi jej dotychczasowa historia była świadectwem wielowiekowego kolonialnego ucisku. Każdy, kto myślał inaczej i nie traktował Sowietów jako „wyzwolicieli” był aresztowany i jechał na Sybir. Bardzo szybko Czechosłowacja czasów Masaryka stała się dla Rusinów obiektem nostalgii. Inne narodowości nie miały żadnego wyboru. Cały obwód został poddany przymusowej ukrainizacji i sowietyzacji. Jedyną nacją, mogącą legalnie żyć na Podkarpaciu byli Ukraińcy. Niemcy i Węgrzy zostali skazani na unicestwienie. Rumuni musieli przyjąć opcje ukraińską. Czechom i Słowakom dano do wyboru. Mogli wyjechać w ramach tzw. repatriacji do Czechosłowacji, gdzie osiedlano ich głównie w Sudetach na miejscu wysiedlanych Niemców lub pozostać na Zakarpaciu.

Wybór opcji

Wtedy jednak musieli przyjąć opcję ukraińską i nie mieli żadnych możliwości pielęgnowania swojej narodowej tożsamości. Na miejsce wyjeżdżających Czechów i Słowaków władze sowieckie sprowadzały osadników ze wschodniej Ukrainy. Władzom sowieckim udało się co prawda namówić do powrotu „do ojczyzny” 8 tysięcy Rusinów ze Słowacji, ale nie zgodziły się, by osiedlili się oni na Podkarpackiej Rusi. Zmusiły ich do przymusowego zamieszkania na Wołyniu. Większość z nich lub ich dzieci wróciło na Zakarpacie dopiero po rozpadzie Związku Sowieckiego.

Realizując sowietyzację, władze sowieckie wymieniły cały aparat kierowniczy i partyjny. Na swoim stanowisku nie został nawet Iwan Turjanica. NKWD, a później KGB, nie ufało tutejszym komunistom Rusińskiego pochodzenia. Wszyscy zostali zastąpieni przez przywiezionych aparatczyków ze wschodniej Ukrainy. Największą tragedią dla wszystkich mieszkańców stała się kolektywizacja, która naruszyła wszystkie tutejsze społeczne struktury. Przeważająca większość mieszkańców regionu była przecież chłopami, żyjącymi z uprawy roli. Wszystkich zapędzono do kołchozów, które w warunkach górskich nie sprawdzały się zupełnie. Tym bardziej, że wprowadzono w nich uprawy, które żadnych plonów nie przynosiły, bo na tak lichych ziemiach przynieść nie mogły. Całą operację przeprowadzono według dotychczasowego schematu, realizowanego w całym Związku Sowieckim. Najpierw dokonano w obwodzie tzw. reformy rolnej. Miała ona na celu pozyskanie sympatii dla nowego ustroju wśród wiejskiej biedoty. Rekwirując ziemię bogatym gospodarzom, głównie Węgrom i Niemcom, a także klasztorom, dla których byłą ona głównym źródłem utrzymania, obdarowano nią bezrolnych. Z gospodarczego punktu widzenia była to całkowita fikcja. 54 500 bezrolnych chłopów otrzymało łącznie 68,5 tys. ha ziemi.

Tworzenie „biedniaków”

Powstało więc 54 500 tzw. „biedniackich” gospodarstw o obszarze niewiele przekraczającym jeden hektar. Te „biedniackie” gospodarstwa nie były zdolne do samodzielnego bytu. W ogólnej strukturze stanowiły one 21,3 proc. wszystkich gospodarstw obwodu. Średnie stanowiły 68,5 proc. gospodarstw, a kułackie 10,2 proc. Następnym krokiem sowieckich aparatczyków było skomasowanie wsi w ziemskie gromady. W 1946 r. gromad takich było już 617. Skupiały one 87 360 gospodarstw. We wrześniu 1946 r. 17 „biedniackich” gospodarstw z Jaworowa Użgorodzkiego założyło pierwszy w obwodzie kołchoz im. Chruszczowa. Wkrótce we wsi Roswigowo 28 biedniaków założyło drugi kołchoz im. Dymitrowa. W styczniu 1947 r. powstał trzeci kołchoz koło Chrustu we wsi Wyszków. W 1947 r. w obwodzie zorganizowano jeszcze 7 dalszych kołchozów. Kilkanaście miesięcy później w kwietniu 1948 r. w obwodzie funkcjonowało już 411 kołchozów, skupiających 45 proc. wszystkich gospodarstw obwodu. W 1950 r. kolektywizacja Zakarpacia była zakończona. Na początku tego roku w obwodzie było już 557 kołchozów. Władze sowieckie postanowiły utworzone gospodarstwa jeszcze bardziej skonsolidować, łącząc je zmniejszyły ilość kołchozów do 249.

Rozszarpali sekretarza

Proces tworzenia kołchozów był bardzo bolesny dla mieszkańców obwodu. Byli oni najzwyczajniej do nich zapędzani. Kto nie chciał do nich wstępować, ten musiał się liczyć z represjami. Nie bawiono się w zmuszanie nikogo by to czynił podatkami rosnącymi z dnia na dzień. Chłop dostawał do wyboru, albo wstąpienie do kołchozy, albo wyjazd na Sybir. Wielu Rusinów wolało spalić swoje chaty z całym dobytkiem niż wstąpić do kołchozów. Bywało, że płonęły całe wsie. Mnożyły się też akty terrorystyczne przeciwko osobom, zakładającym kołchozy. Ich apogeum nastąpiło w kwietniu 1949 r. Wtedy to w wiosce Toruń sekretarza komsomolskiej organizacji Michajła Syrochmana, który przyjechał do niej zakładać kołchoz, chłopi w biały dzień najzwyczajniej rozszarpali. W wyniku kolektywizacji zniszczone zostały tradycyjne na Podkarpaciu gałęzie tutejszej gospodarki takie, jak uprawa winorośli, produkcja wina i koniaków, sadownictwo, ogrodnictwo, hodowla bydła, owiec i mleczarstwo. Połoniny w górach całkowicie opustoszały. Tysiące ludzi przeżywało tragedię. Kto się opierał, z tym się nie patyczkowano. Sądy pracujące pełną parą zsyłali ich do łagrów. W lasach zaczął się wyrąb drewna, realizowany w sposób rabunkowy. Jednocześnie rozpoczęto militaryzację obwodu jako „pogranzony”. Budowano koszary, lotniska, poligony itp. Cdn.

Marek A. Koprowski

———————–


[link=http://fwpn.org.pl/]

Cykl powstał dzięki Stypendium , przyznanemu autorowi przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply