Unia mówi o energii po niemiecku

Niemcy doskonale wiedzą, że niebawem przez Gazociąg Północny popłynie dużo gazu i właściwie nie wiadomo, dlaczego miałby on płynąć tylko w kierunku zachodnim, a nie również wschodnim.

Komisja Europejska nie ułatwia Polsce zadania w negocjacjach z Rosją w sprawie umowy gazowej. Problemy z tą umową, która wciąż jest nie podpisana, są odbiciem podziałów wśród polskiej klasy politycznej dotyczących stosunku do Rosji. I to jest bardzo trudna sytuacja, ponieważ negocjacje prowadzimy półtora roku, a sprawa nie jest zamknięta. Grozi nam to za miesiąc, półtora bardzo poważnymi konsekwencjami, gdyż termin dotychczas obowiązującej umowy dobiega końca.

Od pewnego czasu politycy niezadowoleni z wynegocjowanej przez rząd polski treści umowy – przy czym politycy zarówno z PiS, jak i z PO – zaczęli bombardować Komisję Europejską doniesieniami o tym, iż dokument ten jest niezgodny z prawem europejskim. W pewnym momencie urzędnicy unijni tematem się zainteresowali, a teraz sam komisarz do spraw energii Guenther Oettinger ostro interweniuje. Interwencję tę oceniam dość umiarkowanie i trzeba na nią patrzeć w kontekście stosunków polsko-niemieckich.

Warto pamiętać, że dziś Unia mówi o energii po niemiecku – Oettinger jest Niemcem. A Niemcy doskonale wiedzą, że niebawem przez Gazociąg Północny popłynie dużo gazu i właściwie nie wiadomo, dlaczego miałby on płynąć tylko w kierunku zachodnim, a nie również wschodnim. I to jest stała tendencja Niemców, którzy proponują nam od jakiegoś czasu wybudowanie interkonektorów i otworzenie rynku polskiego dla niemieckich firm. Obecne działanie Oettingera można odbierać jako kontynuację tej polityki. Chodzi więc o to, żeby Polska została zagospodarowana przez niemieckie firmy rosyjskim gazem. Taki scenariusz jest niedobry i trzeba się przed nim bronić.

Jeśli zaś chodzi o dyrektywy unijne mające na celu przeciwdziałanie monopolizacji sieci przesyłowych, to warto sobie zadawać pytanie o to, jakie firmy będą przesyłać gaz. W przypadku umowy polsko-rosyjskiej mamy do czynienia z precedensem, który nie ma odzwierciedlenia w innych decyzjach dotyczących takiej infrastruktury. Na przykład Nabucco tylko w połowie jest dostępny stronom trzecim, a jego resztę rezerwują dla siebie ci, którzy gazociąg ten budują. Na tym polega prawo właściciela – buduje rurociąg dla siebie, a nie po to, żeby korzystali z niego inni. Szkoda, iż takie prawo zniechęca dziś w Europie inwestorów do budowania nowych połączeń energetycznych.

Andrzej Szczęśniak– ekspert rynku paliw i gazu

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply