Ślady putinizmu w Słupcy

Celem polityki historycznej Putina jest wypranie przeszłości sowieckiej z treści komunistycznych i totalitarnych oraz przedstawienie jej jako części rosyjskiej historii narodowej. Sprawcami incydentu w Słupcy mogli być właśnie adepci tej nowej idei narodowej, która na naszych oczach rodzi się w Rosji.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Umieszczenie przez nieznanych sprawców tablicy w języku rosyjskim na kamieniu upamiętniającym 90. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości nie było wydarzeniem politycznym, a tylko incydentem. Zwróciło ono jednak uwagę opinii publicznej na kilka istotnych spraw w naszych stosunkach z Rosją. Dobrze będzie, jeśli policji uda się ustalić sprawców i motywy ich działania, ale o wiele ważniejsze będzie wyciągnięcie na nasz wewnętrzny użytek roztropnych wniosków z tego zdarzenia.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to poważne problemy nieznanych sprawców z geografią i orientacją w terenie. Tabliczka z napisem: “Tu spoczywa 8000 sowieckich czerwonoarmistów brutalnie zamęczonych w polskich obozach śmierci w latach 1919-1921”, umieszczona została bowiem w Słupcy, a nie na cmentarzu jeńców wojennych w oddalonym o 2 km Strzałkowie. Może to świadczyć o tym, że rosyjski system globalnej nawigacji satelitarnej Głonass nie działa najlepiej, chociaż wyposażony w niego został pies premiera Władimira Putina – czarna labradorka Connie. Sprawcy chybili celu w sensie dosłownym, ale czy rzeczywiście chodziło im o uczczenie śmierci zmarłych żołnierzy?

Kim są “tajni patrioci”?

Chociaż sprawcy działali skrycie, pozostawili jednak kilka wyraźnych śladów, mogących posłużyć do bliższego ustalenia ich tożsamości, jeśli nie personalnej, to przynajmniej ideowej. Rosyjska telewizja NTV sprawców umieszczenia tablicy nazwała “tajnymi patriotami”, a jeden ze świadków zwrócił uwagę na granatowe ubiory przypominające umundurowanie. Tablica została umieszczona w Słupcy, miejscowości położonej w pobliżu dawnej granicy dwóch zaborów – pruskiego i rosyjskiego, na głazie upamiętniającym – jak głosi napis – “przekreślenie granic zaborów”. Można więc domniemywać, że “tajni patrioci” nie tylko nie są przyjaciółmi Polski, ale nawet mogą być jej wrogami. Najwyraźniej przecież przeszkadza im zniesienie granic zaborów. Warto tę okoliczność odnotować, chociaż nie znamy jeszcze w pełni jej znaczenia. Pod sentencją na rosyjskiej tablicy został umieszczony podpis “Pogrążeni w żałobie rodacy”. Użyte w oryginale słówko “sootieczestwienniki” można też tłumaczyć na język polski jako kompatrioci lub ziomkowie. Termin ten w ostatnich latach często używany jest w odniesieniu do ogółu ludzi sowieckich różnej narodowości posługujących się językiem rosyjskim i w mniejszym lub większym stopniu związanych z kulturą rosyjską. Specyficzne znaczenie temu terminowi nadał Putin w przemówieniu do Zgromadzenia Federalnego w 2005 r. o “dziesiątkach milionów naszych współobywateli i rodaków, którzy znaleźli się poza granicami rosyjskich terytoriów”. W tym samym przemówieniu w czarnych barwach odmalował on lata 90., a upadek komunistycznego imperium nazwał największą katastrofą geopolityczną XX wieku. Wyrażona została w ten sposób koncepcja utworzenia po upadku imperium sowieckiego nowej rosyjskiej wspólnoty politycznej, obejmującej także obywateli innych państw, np. mieszkańców Abchazji lub Osetii Południowej. Umieszczenie tablicy w Słupcy możemy więc zinterpretować nie tylko jako incydent, ale także jako akcydens, nieistotną i przypadkową cechę masowego procesu przemiany tożsamości sowieckiej w nową tożsamość narodową, niebędącą prostą kontynuacją historycznej i przedkomunistycznej tożsamości rosyjskiej, a raczej nową jej odmianą, którą skrótowo można określić jako postsowiecką lub postimperialną. Arseniusz Roginskij, przewodniczący “Memoriału”, mówił niedawno na łamach “Naszego Dziennika”, że ta nowa tożsamość rosyjska w znacznie większym stopniu staje się nacjonalistyczna niż imperialna. Zwracał on też uwagę na politykę historyczną Putina, której celem jest wypranie przeszłości sowieckiej z treści komunistycznych i totalitarnych oraz przedstawienie jej jako części rosyjskiej historii narodowej. Sprawcami incydentu w Słupcy mogli być właśnie adepci tej nowej idei narodowej, która na naszych oczach rodzi się w Rosji.

Nowe kolektywne “my”

Proces “nacjonalizacji” przeszłości sowieckiej nie może, rzecz jasna, ominąć relacji z Polską i takich momentów jak wojna polsko-bolszewicka w latach 1919-1920 lub zbrodnia katyńska. Interpretacja tych wydarzeń prowadzi bowiem do ugruntowania nowego narodowego “my”, ale niestety nie poprzez podkreślanie historycznej winy przywódców komunistycznych za prowadzenie agresywnych wojen lub za dopuszczanie się masowych zbrodni. Bardzo trafnie zwrócił na to uwagę pewien anonimowy internauta, komentując na portalu Life News informację o umieszczeniu tablicy w Słupcy słowami: “Bardzo dobrze, że to zrobiono, ponieważ w przeciwnym wypadku może powstać wrażenie, że tylko my jesteśmy unurzani po łokcie we krwi polskich patriotów”. Zgodnie z zaprezentowanym w tej wypowiedzi poglądem, polityka historyczna powinna polegać nie na uczciwym rozliczeniu się z przeszłością sowiecką, a na krętactwie, sprowadzającym się do przedstawiania wszystkich narodów, w tym wypadku także Narodu Polskiego, jako zbiorowości zbrodniarzy. Co zresztą zbieżne jest z analogicznymi tendencjami w Polsce. Wizja historii, według której wszyscy jej uczestnicy są łajdakami, wyklucza w gruncie rzeczy możliwość jej badania w sposób zgodny z rygorami naukowymi, a dopuszcza sposób badania zgodny z fikcją powszechnego zepsucia. Trudno nie zauważyć, że sposób pojmowania historii zaprezentowany przez anonimowego internautę nie odbiega zbytnio od tego, który zademonstrował premier Putin na Westerplatte 1 września ub.r., gdy dowodził, że pakt Ribbentrop-Mołotow był wprawdzie niemoralny, ale wszyscy w Europie rozmawiali wtedy z Hitlerem, a Stalin był tylko sprytniejszy od innych. Do identycznego rozumowania odwołał się on 7 kwietnia ub.r. w Smoleńsku, gdy w czasie konferencji prasowej usprawiedliwiał zbrodnię katyńską archaiczną potrzebą zemsty za śmierć jeńców sowieckich w obozach jenieckich w Polsce. Najwyraźniej “tajni patrioci” dbają o to, aby problem, nazwany przez gazetę nomen omen “Komsomolska Prawda” “katyńską zemstą Stalina”, ciągle był obecny w relacjach polsko-rosyjskich. Ci, którzy sądzą, że umieszczenie tablicy w Słupcy było tylko odwetem za umieszczenie tablicy w Smoleńsku lub reakcją na obraźliwe umieszczenie krzyża prawosławnego wśród bolszewickich bagnetów w nagrobnej kompozycji pod Ossowem, mogą być w błędzie. Najprawdopodobniej mylą oni preteksty z przyczynami. Możemy być pewni, że za jakiś czas “tajni patrioci” znowu przypomną o sobie.

Proces wyznaczania granic nowego kolektywnego “my” jest oczywiście problemem rosyjskim i powinniśmy się do niego odnosić z należnym szacunkiem i stosownym dystansem. Rezultat końcowy tego procesu nie jest jeszcze nam znany. Przecież nie dalej jak w 2000 roku pierwszy prezydent Rosji Borys Jelcyn, komentując fakt uznania w grudniu 1991 roku Federacji Rosyjskiej jako następczyni prawnej Związku Sowieckiego, zadał retoryczne pytanie: “A co by było, gdyby nowa Rosja poszła inną drogą i ogłosiła, że jest spadkobierczynią innej Rosji, tamtej przedrewolucyjnej, zniszczonej przez bolszewików w 1917 roku? Zaraz też na nie odpowiedział, pisząc: “Sami czulibyśmy się obywatelami odzyskanej Rosji, naszej ojczyzny. Na pewno bylibyśmy dumni z tego uczucia, przywróceni historycznej sprawiedliwości! Inaczej traktowałby nas świat!”. Być może tak się nigdy nie stanie, tym bardziej że sam Jelcyn przyłożył rękę do tego, aby Rosjanie nie odzyskali swojej ojczyzny. Nie można jednak z góry zakładać, że putinizm będzie wieczny. Dlatego też przemiany rosyjskiej tożsamości narodowej trzeba uważnie obserwować i wyciągać z tego wnioski, ponieważ skutki tych zmian nie są dla nas obojętne.

Tylko polityka oparta na prawdzie

Z incydentu w Słupcy powinniśmy też wyciągnąć wnioski, stosowne do przyczyn, które je wywołują. Jeśli uznałem, że polityka historyczna Putina oparta jest na krętactwie, przynajmniej wobec problemu zbrodni komunistycznych, to nasza polityka powinna być oparta na prawdzie i rzetelnym wykonywaniu naszych obowiązków. Na cmentarzu w Strzałkowie znajduje się co prawda tablica z informacjami na temat obozu jenieckiego i losu jeńców wojennych oraz internowanych tam żołnierzy, ale czy coś stoi na przeszkodzie temu, aby ich pamięć uczcić w sposób przyjęty w naszym kręgu cywilizacyjnym? Cmentarze to nie miejsca toczenia sporów historycznych i politycznych, czego najlepszym przykładem jest cmentarz w Pradze, na którym w oddzielnych kwaterach, ale obok siebie, spoczywają żołnierze Armii Czerwonej i żołnierze armii Własowa. Na ślad podobnego rozdarcia rosyjskiego “my” natrafimy również wtedy, gdy dokładniej przestudiujemy dzieje wojny polsko-bolszewickiej. Profesor Giennadij Matwiejew w książce “Białe plamy – czarne plamy. Sprawy trudne w relacjach polsko-rosyjskich (1918-2008)” podaje, że nie mniej niż 30 tys. sowieckich jeńców walczyło w szeregach oddziałów antybolszewickich, a ich los po zakończeniu działań wojennych był różny, często bardzo tragiczny. Część z nich została internowana w obozach jenieckich, także w Strzałkowie. Mało wiemy o tej wstydliwej karcie w dziejach Rzeczypospolitej, być może dlatego, że nie została w sposób należny utrwalona pamięć o tych wydarzeniach. W końcu w wojnie z bolszewikami sojusznikiem Polski była Ukraina i wiele narodowych formacji antybolszewickich. Sposób uczczenia pamięci tych żołnierzy jest sprawą otwartą, ale sądzę, że jest to nasz obowiązek. W żadnym wypadku nie powinniśmy się godzić na sprowadzanie wielkiego konfliktu cywilizacyjnego, starcia wielu narodów tej części Europy z komunizmem, do wymiaru wojny polsko-rosyjskiej, do czego najwyraźniej dążą “tajni patrioci”.

Prof. Włodzimierz Marciniak

Autor jest politologiem, pracownikiem naukowym Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu.

Źródło: Nasz Dziennik

[link=http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110521&typ=my&id=my09.txt]

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply