W ubiegłą niedzielę na zakończenie Święta Rygi słuchaczy bawił Ilja Łagutienko wraz z kolegami z zespołu “Mumij Troll”, który reklamuje się jako “kultowa rosyjska grupa”. W zeszłym roku na takiej imprezie mieszkańcom Rygi zaproponowano występ zespołu rockowego Bi-2 oraz Diany Arbeniny z zespołem “Nocznyje snajpery”.

Podobny obraz można zobaczyć na uroczystościach drugiego co do wielkości łotewskiego miasta – Dyneburga. Tego lata specjalnym gościem obchodów jest Oleg Gazmanow. W ubiegłym roku mieszkańców Dyneburga bawiła rosyjska grupa estradowa „Premier-ministr”.

Zarówno w Rydze jak i w Dyneburgu większość mieszkańców to nie Łotysze, dlatego nie należy się dziwić pragnieniu władz miejskich by ucieszyć swoich podatników przyjemnym dla nich repertuarem. Jednak tendencja jest dość jasna – w programie uroczystości największych łotewskich miast szczególne miejsce zajmują nie lokalne, ale rosyjskie grupy.

Koncertu „Mumij Troll”, niewątpliwie, z przyjemnością posłuchają nie tylko Rosjanie, ale i wielu Łotyszy. Tak samo jak krytykowana przez wielu „Nowaja Wołna”, jest dość popularny wśród łotewskiej publiczności. Wkrótce rozpocznie się kolejny sezon Kontynentalnej Ligi Hokejowej, podczas którego tysiące Łotyszy śledzić będzie mecze drużyny Dinamo Ryga z zespołami z Petersburga, Niżnego Nowogrodu i Jekaterynburga. I przed każdym meczem będą słuchać rosyjskiego hymnu, przypominającego o czasach, kiedy był jeszcze hymnem ZSRR, a powyższe miasta nazywały się Leningrad, Gorki i Swierdłowsk.

Istnienie Dinama Ryga zależy głównie od dobrej woli spółki gazowej Itera. Być może hojność spółki opiera się wyłącznie na bezinteresownej chęci wspierania rozwoju łotewskiego hokeja, ale istnieją też inne możliwe wyjaśnienia. Rosja w ostatnich latach stara się rozciągnąć wpływy swojej łagodnej siły na kraje bałtyckie, co ma się przyczynić do ich powrotu w sferę rosyjskich wpływów. Kraje bałtyckie są członkami Unii Europejskiej i NATO, jest więc oczywiste, że nie można wpływać na nie korzystając z takich środków jak przy pacyfikacji nieposłusznej Gruzji. Jednak “miękka siła” to często o wiele bardziej skuteczny sposób zwiększenia wpływów.

W celu wzmocnienia wpływu w naszym rejonie Moskwa nie ma najmniejszej potrzeby wysyłania tu dywizji pancernych. Wystarczą niezliczone rosyjskie kanały telewizyjne, które codziennie zalewają naszą przestrzeń informacyjną wiadomościami zgodnymi z interesami Kremla. Nie bez powodu badania opinii publicznej pokazują, że wielu mieszkańców Łotwy ma dużo bardziej pozytywny stosunek do Rosji niż do USA czy UE.

Oczywiście Rosja nie jest jedynym supermocarstwem, które próbuje wpływać na Łotwę za pomocą środków łagodnej siły. Każdego roku ogromne kwoty przeznaczane są na gloryfikację Unii Europejskiej, zaś popularyzacją amerykańskiego sposobu życia, zamiast rządu USA, zajmuje się Hollywood, którego produkcje dominują w łotewskich kinach. Dzięki tym staraniom oraz wkładowi ze strony młodych Łotyszy już teraz powstaje wrażenie, że Europę od faszyzmu uratował nie heroiczny radziecki żołnierz, ale szeregowiec Ryan. W tym kontekście Zachód na razie świętuje zwycięstwo, dlatego że James Bond już dawno wygrał ze Stirlitzem, a łotewscy nastolatkowie próbują wyciągnąć od rodziców pieniądze na bilety na koncert Lady Gagi, a nie Ałły Pugaczowej.

Gitrs Kasparans

Źródło: Diena.lv

Tłumaczenie: SF

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply