Polska nie jest już postrzegana jako pole konfrontacji, lecz jako kraj, w którym można uzyskać i zachowywać wpływy w sposób pokojowy. Tak jak to robią Niemcy.
Stosunki polsko-rosyjskie, które szczególnie ostatnio przykuwają uwagę, należy widzieć z perspektywy politycznej. To co się naprawdę dzieje w tej kwestii nie ma nic wspólnego z PR-em. Kluczowe są bowiem decyzje, które podejmowane są w kręgu osób wtajemniczonych, a nie na oczach szerokiej publiczności.
Od jakiegoś już czasu widać symptomy zmiany w rosyjskim myśleniu o geopolityce. Ta zmiana polega na tym, że Rosja nabiera racjonalności w formułowaniu swoich interesów. Dotąd hołubiła ona wizję, w której głównym jej wrogiem pozostawał Zachód uosabiany przez USA i NATO. Cała polityka zagraniczna Rosji nastawiona była na konfrontację z Zachodem. Mimo, że Zachód do takiej konfrontacji nie dążył, ponieważ już ją wcześniej wygrał.
Polityka rosyjska była więc anachroniczna i irracjonalna. Zwłaszcza w sytuacji, w której Rosja ma realne wyzwania geopolityczne. Z jednej strony pod jej brzuchem podłożona jest bomba islamska, a z drugiej – pustawą rosyjską Syberię kolonizują przeżywające wielką eksplozję demograficzną Chiny. Tymczasem logika walki z Zachodem skłaniała Rosję do popierania islamu i Chin, a więc sił, które geopolitycznie jej naprawdę zagrażają.
Rosja wykorzystuje obecnie wejście do gry Baracka Obamy. To pierwszy prezydent amerykański pozbawiony europejskich korzeni. To prezydent, który Europy nie rozumie i ją lekceważący. Zaczął on dawać sygnały, że jest pierwszym prezydentem USA gotowym Rosję wpuścić na Zachód. Obama bowiem też myśli w kategoriach rywalizacji z Azją. Rywalizacja z Rosją to dla niego przeszłość.
Rosja zaczyna więc myśleć o sobie jako o regionalnym mocarstwie współpracującym z mocarstwem amerykańskim. I w tym tkwi przyczyna zmiany stosunku Rosji do Polski. Polska nie jest już postrzegana jako pole konfrontacji, lecz jako kraj, w którym można uzyskać i zachowywać wpływy w sposób pokojowy. Tak jak to robią Niemcy.
I tu trzeba upatrywać powodu odblokowania tematu katyńskiego. Rosja przyjmuje analogiczną postawę do tej, jaką po drugiej wojnie światowej przyjęły Niemcy. Uznały one siebie za kraj okupowany przez nazistów. Rosja zaczyna iść w podobnym kierunku. Katyń – dowiadujemy się teraz – nie był zbrodnią rosyjską – jak dotychczas twierdził zgodnie z filozofią mocarstwową Putin – lecz zbrodnią stalinowską, taką samą zbrodnią jak te dokonane na Rosjanach.
I na tym gruncie Polska i Rosja mogą się jednać. Wizyta Tuska w Katyniu miała być impulsem dla tak pojmowanego pojednania. Natomiast tragedia w Smoleńsku chcąc nie chcąc stała się jeszcze mocniejszą okazją do przeniesienia sfery realnej polityki do sfery symboli. To trzeba zauważyć. Ale interpretować należy w kategoriach rzeczywistych zdarzeń, a nie pobożnych życzeń i bajek dla naiwnych.
Rafał Ziemkiewicz
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!