Rosja: ani Azja ani Europa

O Rosji, Azji i europejskości z Michałem Lubiną – rosjoznawcą i podróżnikiem – rozmawia Tomasz Grabowski.

Na początek przewrotne pytanie do podróżnika który ma własne obserwacje, czy Rosji bliżej do Azji czy do Europy?

Rosji zdecydowanie bliżej do Europy, w tej sprawie nie ma w ogóle mowy o Azji. Dość dawno nie byłem w Rosji (ostatni raz w 2009 roku), ale nie sądzę by się w tej kwestii cokolwiek zmieniło. Przejechałem ten kraj od Murmańska na północy do Astrachania na południu i od Smoleńska na zachodzie do Władywostoku na wschodzie i moja podstawowa refleksja jest taka, że gdziekolwiek by się człowiek nie znalazł, to odnajdzie się w podobnej przestrzeni kulturowej. Oznacza to, że jeśli pojedzie się koleją transsyberyjską z Moskwy do Władywostoku, to jedyne, co można odczuć to różnice regionalne, a nie cywilizacyjne. Można powiedzieć, że Rosja pod tym względem jest „jednią”.

Doskonale się to widzi, gdy wjedzie się do jednego z sąsiednich krajów. Miałem to szczęście, że w ciągu dwóch następujących po sobie lat udało mi się przejechać lądem najpierw do Chin a potem do Indii. Po trzech tygodniach podróży, gdy dojechałem do Pekinu, miałem wrażenie, że wyjechałem z Polski wczoraj lub przedwczoraj, jakby się przez tą drogę nic nie zmieniło, choć przemierzyłem tysiące kilometrów. Natomiast gdy jechałem z Polski do Indii, każdy dzień przynosił coś nowego, jakby otwierał się „nowy świat”. W tej perspektywie doskonale widać różnicę: jeśli w Azji Południowej i Zachodniej każdy kraj jest osobną sferą, to Azja Północna, przede wszystkim więc Rosja – jest przestrzenią zdecydowanie jednorodną. Wpływy „azjatyckie” w Rosji są moim zdaniem drugorzędne, można je uznać za czynniki wpływające na tożsamość Rosji, ale nie stanowiące substancjalnej cechy tej tożsamości. Rosja to kraj na pewno nie „azjatycki”, choć może też nieodpowiadający naszym wyobrażeniom o „europejskości”.

Niemniej, kiedy spojrzymy na takie sprawy jak szacunek do praw człowieka czy sposób gospodarowania, to czy nie dostrzegamy tego, co za F. Konecznym nazwać można pierwiastkiem turańskim w Rosji? Czy pod tym względem bliżej Rosji do Francji, Niemiec, czy może do Chin?

W ogóle nie przepadam za koncepcjami opracowanymi w zaciszu gabinetów. Choć Koneczny doskonale, bardzo przenikliwie poznał Rosję, to nie można tego powiedzieć o Azji. Dlatego jego koncepcje w tej kwestii są nieco wadliwe. Sądzę, że trzeba w ogóle wyłączyć Rosję z pojęcia Azji. Najłatwiej ją zdefiniować na zasadzie: „ani Europa, ani Azja”. Ale jednak z Europą łączy ją zdecydowanie więcej. Rosja i Europa wywodzą się z jednego chrześcijańskiego pnia i ten fakt jest decydujący. Dochodzi do tego psychologia: Rosjanie sami uważają się za Europejczyków i chcą być za Europejczyków uznawani.

Nie można przywiązywać też przesadnego znaczenia do praw człowieka – prawa te nawet w Europie opierają się na bardzo młodej koncepcji. To, że gdzieś ich się nie przestrzega, nie znaczy, że ma to być wyznacznikiem pozycji kulturowo-cywilizacyjnej.

Czy w swoich podróżach spotykałeś Polaków, z jakim stosunkiem do Ciebie, jako Polaka też się zetknąłeś?

Generalnie starałem się unikać polskich placówek dyplomatyczno-konsularnych bo nie były mi do niczego potrzebne. Badanie polskości nie było celem moich podróży, tak więc niewiele mogę powiedzieć na ten temat. Raz, w Erewaniu, miałem do czynienia z organizacją polonijną. Było to trochę zabawne, gdyż nikt nie mówił tam po polsku, ale znano słowa kilku patriotycznych pieśni, eksponowano polskie symbole. Wszystko to niestety wyglądało na dosyć desperacką próbę zachowania polskiej tożsamości. Tyle jeśli chodzi o kontakty z polonią per se, polonią jako organizacją.

Natomiast jeśli chodzi o postawy wobec mnie Polaka, to generalnie mogę stwierdzić, że im dalej na Wschód od Moskwy, tym reakcje na polskość są cieplejsze. To charakterystyczne, że gro osób na Syberii i rosyjskim Dalekim Wschodzie ma albo korzenie polskie, albo przynajmniej bardzo pozytywne wyobrażenie o polskości.

W Azji o wiele trudniej zetknąć się ze szczególnym odniesieniem do polskości. Tam jesteśmy po prostu Europejczykami, mało kto zadaje sobie trud, by wnikać w różnice narodowościowe.

Katolicyzm na obszarze poradzieckim

Na pewno inaczej jest na Ukrainie, inaczej na Białorusi, a inaczej w Rosji. Najłatwiej mi mówić o Rosji bo tym krajem najdłużej się interesuję.

Nietrudno zauważyć, że co najmniej od początku pontyfikatu Benedykta XVI katolicyzm stara się uciec od „łatki” polskości, wyjść poza bariery jakie może mu to stawiać. W Rosji niewątpliwie widoczne są przejawy antykatolickiej fobii. Przecież katolicyzm był przez wieki podstawowym „przeciwnikiem ideologicznym” Rosji. Wynika stąd stosunek, który można ująć słowami: „jeśli katolicy tu są, to niech już będą, ale lepiej gdyby ich nie było!”. Takie nastroje są wyraźnie stymulowane przez Cerkiew Prawosławną, którą cechuje istotna „katolofobią”. To charakterystyczne, że tożsamość Cerkwi opiera się w dużej mierze na antykatolicyźmie, na opozycji wobec doktryny Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Jan Paweł II miał bardzo asertywną postawę do Cerkwi i odnosił się z rezerwą do Rosji jako państwa. Benedykt XVI stara się za wszelką cenę nie doprowadzać do konfliktu poprzez decyzje personalne czy administracyjne. Mam nadzieję, że wyjdzie to Kościołowi na dobre. Polonia w Rosji to niestety nie są młodzi ludzie (poza garstką pracujących w Moskwie), ich rodziny ulegają nieuchronnej rusyfikacji. W Watykanie uznano, że zamykanie się katolicyzmu w tej wspólnocie bardzo ograniczyło by mu pole oddziaływania.

Jak można ocenić sytuację chrześcijaństwa w Azji?

Nie wszyscy to wiedzą, ale najbardziej katolickim krajem Azji jest Timor Wschodni, gdzie procentowy udział katolików jest największy. Trzeba o tym pamiętać dlatego, że w 1989 roku odwiedził ten kraj papież Jan Paweł II. Po czym – odrodził się tam ruch narodowowyzwoleńczy. Byłem w Timorze Wschodnim w marcu bieżącego roku i mogę powiedzieć, że jest to przeciekawy kraj i gorąco polecam jego odwiedzenie.

Największym państwem chrześcijańskim w Azji są Filipiny, ale jest to kraj wyspiarski oddzielony wyraźnie od kontynentu. W Azji chrześcijaństwo zajmuje pozycję marginalną. Wynika to z tego, że chrześcijaństwo zawsze tam kojarzyło się z kolonializmem. Charakterystyczne jest przy tym (szczególnie w Indochinach i południowych Chinach), że na chrześcijaństwo przechodziły mniejszości etniczne w danych obszarach: na przykład w Birmie przeciw buddyjskiej większości. Mniejszości te współpracowały z Europejczykami, ale kiedy tych zabrakło, na chrześcijanach pozostało brzemię kolonializmu.

Protestantyzm jest bardzo silny w Korei Południowej i na Tajwanie. Tu sprawdziła się koncepcja Maxa Webbera, że protestantyzm warunkuje rozwój kapitalizmu, stąd popularność protestantyzmu. Co ciekawe, zjawisko to nie nastąpiło w Japonii gdzie resentymenty antyzachodnie są o wiele silniejsze. Był to zresztą pierwszy kraj w Azji gdzie nastąpiły okrutne prześladowania katolików, gdy uznano tę religię za formę podboju. Na 200 lat usunięto chrześcijan z Japonii.

Niedawne prześladowania w Indiach miały miejsce w bardzo specyficznej prowincji Orissa. Nawiasem jest to region gdzie pracował polski ksiądz Marian Żelazek, a miasto Puri, w którym prowadził przytułek dla trędowatych było jedynym, w którym nie doszło do masakr na chrześcijanach. Wyznawcy hinduizmu w tym regionie znani są ze swojej gwałtowności. Chrześcijanie są tam zupełnie pozbawieni obrony, nikt za nimi nie stoi. Prześladowania wybuchły po tym jak maoiści zabili skrajnie-hinduistycznego działacza politycznego. Na maoistach nie było jak wziąć odwetu – rozpoczęto więc masakrę chrześcijan.

Generalnie, sytuacja chrześcijan jest w Azji bardzo trudna, ale Kościół wyraźnie na Azję „stawia”. Jest to bardzo słuszna koncepcja zważywszy na to, że centrum naszego globy przesuwa się w stronę Pacyfiku.

CDN.

————————————————————–

Michał Lubina(ur. 1984), absolwent rosjoznawstwa UJ, doktorant na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ, student SUM kulturoznawstwa dalekowschodniego UJ. Podróżnik i obieżyświat, z plecakiem przemierzył większą część Azji. Autor licznych wystaw fotograficznych – m.in. z Rosji, Chin czy Armenii. Fascynuje się Dalekim Wschodem, a w szczególności Chinami o których związkach z Rosją pisze doktorat. Organizuje i prowadzi wyjazdy do Chin i Birmy dla Klubu Laurazja(www.laurazja.pl). Autor przewodnika „Litwa, Łotwa, Estonia – Bałtycki łańcuch” (wyd. Bezdroża, 2006), autor części praktycznej przewodnika „Rosja” (wyd. Pascal, 2007), a także internetowych przewodników po Chinach, Laosie, Bangladeszu i Hong Kongu. W latach 2009/2010 stypendysta Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Pekinie.
Prowadzi blog Chiny Państwo Środka od Środka

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply