Rojek: Polski ideał polityczności

Publikujemy dziś tekst Pawła Rojka o potrzebie powszechnego uczestnictwa w życiu politycznym. Za diagnozę piątka z plusem, za receptę… Cóż, tu już nie jesteśmy tak entuzjastyczni. To czego dziś potrzebujemy to nie nowy etos inteligencki, a konkretne zmiany ustrojowe.

Polacy stworzyli w swojej historii bardzo szczególny sposób uczestnictwa w życiu politycznym. Zakłada on, że wszyscy obywatele, a nie tylko wąskie elity, powołani są do udziału w polityce. Dziś ten ideał nie tylko nie jest realizowany, ale także bywa coraz częściej kwestionowany, także w obozie patriotycznym. Czy rzeczywiście powinniśmy rezygnować z dążenia do tego, by wspólnota wolnych Polaków objęła wszystkich?

Wszyscy jesteśmy szlachtą

Człowiek jest istotą polityczną. Bez udziału w życiu politycznym, rozumianym jako wolne decydowanie o losach wspólnoty, nie da się zrealizować pełni człowieczeństwa. Życie politycznego jest jednak bardzo trudne. Wymaga ono uświadomienia sobie własnej wolności i wzięcia odpowiedzialności za swoje decyzje, nieraz wymaga też ryzykowania swoim majątkiem i życiem. Z tego powodu polityczność z reguły jest sferą elit, podczas gdy szerokie masy żyją swoimi prywatnymi sprawami.

Oryginalny polski ideał życia politycznego zakłada jednak uczestnictwo wszystkich. Skoro tylko życie polityczne jest życiem ludzkim, to jak można pozwolić, by większość narodu nie realizowała swojego człowieczeństwa? Wolność nie może być więc domeną wąskiej elity, lecz ma stać się rzeczą wspólną i pospolitą.

Historia Polski to stopniowe rozszerzanie się szlacheckiej wspólnoty politycznej. Kolejne powstania przyciągały kolejne warstwy społeczne. Pokolenia polskich inteligentów niosły ludowi nie tylko kaganek oświaty, ale także pochodnię polityczności. Dzięki nim właśnie wolność polityczna stawała się dobrem wszystkich Polaków. Proces uszlachcania narodu dopełnił się w XX wieku. O wolną Polskę walczyli kolejno mieszczańscy legioniści w I wojnie światowej, chłopscy partyzanci w II wojnie i robotniczy związkowcy w Solidarności. To właśnie Solidarność była spełnieniem polskiego ideału polityczności. Wszyscy zostaliśmy włączeni do szlacheckiej elity politycznej.

Kryzys polskiej wolności

Nie trzeba nikogo przekonywać, że polski projekt polityczności jest dziś w głębokim kryzysie. Wolnościowy i demokratyczny potencjał Solidarności nie został dotąd wykorzystany. Polacy od dziesięcioleci wybierają życie prywatne. Co gorsza, depolityzacji uległa znacząca część formalnych elit politycznych. Hasłem rządzących stało się całkiem dosłownie: „Nie robimy polityki!”. Ideałem nie jest już wolne decydowanie o własnym losie, lecz troska o ciepłą wodę w kranie. Paradoksalnie, dziś nierzadko „masy” są o wiele bardziej polityczne niż „elity”. Związkowcy, emeryci i kibice są o wiele bardziej polityczni niż rządzący nami politycy.

Wydaje się jednak, prócz tego coraz częściej sami kwestionujemy polski demokratyczny ideał polityczności. W obliczu niezgodności ideału z rzeczywistością zmieniamy ideał, a nie rzeczywistość. Jest to oczywiście do pewnego stopnia zrozumiałe, jak długo bowiem można kołatać do zatrzaskiwanych okiennic? Zarazem jednak zmiana ta stanowi odejście do tradycji polskiej polityczności.

Rezygnację z ideału powszechnego udziału w życiu publicznym można dostrzec nawet u Jarosława Marka Rymkiewicza, który jak mało kto przyczynił się do powrotu myślenia o wspólnocie wolnych Polaków. Jak się zdaje, Rymkiewicz miał nadzieję, że Jarosław Kaczyński przebudzi powszechną polityczność. Kaczyński miał być jak giez, który ugryzie śpiącego polskiego żubra. Żubr co prawda został ugryziony, ale przebudził się tylko częściowo. W wielu swoich wypowiedziach poeta z Milanówka sugeruje, że należy pogodzić się z politycznym odrętwieniem większości obywateli. Polska może sobie bez nich poradzić.

Wystarczy, że istnieje grupa, niemała przecież, która żyje na polski sposób. Reszcie można rzucić słowa z Pierwszej Brygady: „j… was pies”! Odejście od demokratycznego ideału polskiej polityczności widać też w środowisku „Teologii Politycznej”. Dariusz Gawin w ostatnim numerze tego pisma wskazuje, że należy pogodzić się z trwałym istnieniem „cielska społecznego”, które nigdy nie będzie skłonne żyć politycznie. Zamiast – jak to zwykle bywało w naszej historii – bezskutecznie próbować je ożywić, należy znaleźć sposoby zarządzania nim w ten sposób, by nie sprzeciwiało się działaniom podejmowanym przez świadome polityczne elity. Zamiast jawnego odrzucenia mamy tu więc propozycję pacyfikacji niepolitycznych mas.

Wreszcie, rezygnację z polskiego ideału wspólnoty politycznej widać też w toczącej się na prawicy dyskusji o lemingach, czyli odpolitycznionych Polakach. Pogodzenie się z ich istnieniem i rezygnacja z prób ich nawrócenia to właśnie porzucenie projektu polskiego republikanizmu.

Co robić?

Nie da się ukryć, że polska tradycja stawia przed nami bardzo wysokie wymagania. Wspólnota wolnych Polaków powinna objąć wszystkich obywateli. Wymaga to nie tylko troski o własną polityczność lecz także o świadomość swoich rodaków. Przypuszczalnie nigdy nie da się tego ideału zrealizować w pełni. Nawet w najlepszych latach polskiej wspólnoty politycznej nie brak było ludzi, którzy zamykali się w swoim prywatnym życiu. Nigdy jednak dotąd nie kwestionowaliśmy tak powszechnie samego ideału powszechnego uczestnictwa.

Wydaje się, że nawet jeśli ideał powszechnej republiki nie zostanie nigdy całkowicie spełniony, nie należy z niego rezygnować. Wymaga tego troska o naszych rodaków. Skoro życie polityczne jest dobrem, to mamy obowiązek starać się, by w tym dobru mogli uczestniczyć wszyscy. Obecny kryzys wymaga odtworzenia dawnego inteligenckiego etosu.

Dziś, tak samo jak dawniej, trzeba „chodzić w lud”, choć dziś ciemnym ludem są często oświecone elity. Praca organiczna nad polskością już raz przyniosła niezwykłe rezultaty, nie ma powodu by sądzić, że dziś pozostanie bezowocna. Jedno jest pewne. Polska polityczność musi dążyć do objęcia wszystkich Polaków. Inaczej nie będzie jej w ogóle.

Paweł Rojek

Autor jest filozofem i socjologiem, redaktorem naczelnym kwartalnika „Pressje”. Tekst ukazał się w Gazecie Polskiej Codziennie z 16 sierpnia 2012 roku.

Tekst ukazał się pierwotnie w dzienniku Gazeta Polska Codziennie i na portalu Niezalezna.pl
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply