Religia w Rosji: polityzacja i podział

Podobnie do islamu, prawosławie jako ideologia zaczyna dzielić się na zasadzie stosunku do państwa. Zarysowują się “dobrzy” i “źli” prawosławni.

Lato bieżącego roku zaznaczyło się w Rosji wybuchem religijnego napięcia. I chodzi nie tylko o zaostrzenie stosunków między poszczególnymi konfesjami, ale o konfrontacji wewnątrz głównych religii Rosji – prawosławia i islamu. Proces Pussy Riot, zamach na muftiego Tatarstanu Ildusa Fajzowa, zabójstwo głównego ideologa tatarskiego tradycjonalizmu islamskiego Waliułły Jakupowa i – na koniec – śmierć cieszącego się największym autorytetem wśród wiernych szejka Dagestanu Saida-afandi Chirkawiego – wszystkie te wydarzenia nie mają ze sobą bezpośrednio nic wspólnego, jednak wyrażają ogólny stan w jakim znajdują się obie religie. Stan, który opisać można krótko dwoma słowami: polityzacja i podział.

Konfrontacja wewnątrzislamska (jak zresztą i wewnątrzchrześcijańska) ma stare historyczne korzenie i jest charakterystyczna dla praktycznie całego świata islamskiego. Ale w momencie, gdy prowadzi do coraz częstszych aktów przemocy w centrum Rosji, to staje się to nowym fenomenem życia społecznego. Do sporadycznych zaostrzeń utajonej wojny domowej na Północnym Kaukazie Północnym już przywykliśmy, a tamtejszy dżihad wygląda już na jakiś szczególny fragment rosyjskiej panoramy politycznej. Lipcowe ataki terrorystyczne w Tatarstanie były już jednak niezwykłe – i dlatego wywołały zmieszanie. Już teraz dają się słyszeć rozmowy o „kaukazyzacji” tej położonej w samym centrum Federacji Rosyjskiej republiki.

Władza przywykła, przystosowała się już do istnienia dwóch islamów – jednego lojalnego i posłusznego, drugiego – opozycyjnego, salafickiego, wahabickiego. W ostatnim przypadku Moskwa przekonuje wszystkich i samą siebie, że ma do czynienia z bandytami, przeciw którym od czasu do czasu trzeba użyć wozów opancerzonych i śmigłowców. Zarówno „dobry” jak i ”zły” islam od dawna pełnią rolę określonych czynników w polityce. Zdaje się, że rozgraniczanie tych dwóch odłamów będzie dokonywało się w dalszej – a co najmniej w tej dającej się przewidzieć – przyszłości. Dialog pomiędzy przedstawicielami różnych islamów póki co nie udaje się.

Teraz również dokonuje się podział wśród prawosławnych. Polityzacja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej od dawna przekracza wszelkie granice: Cerkiew, patriarcha oraz jego otoczenie wtrącają się w sprawy świeckie, przy czym w każdej sytuacji Cerkiew staje po stronie władzy, próbując za jednym zamachem być i usłużną i pokazać własną siłę oraz wpływy. Jednocześnie Kreml próbuje zintegrować prawosławie w ramach swojej ideologii, a nawet przekształcić je w specyficzną część oficjalnej ideologii.

Cerkiew z kolei próbuje dać dodatkową (czy jak kto woli – religijną) legitymację władzy, która traci szacunek w społeczeństwie. Ale być po stronie Cerkwi, która w pełni i całkowicie wspiera władzę jest czymś dopuszczalnym na pewno nie dla każdego Rosjanina. Tak samo jak muzułmanie, prawosławni wierzący daleko nie zawsze podzielają stanowisko swoich oficjalnych pasterzy duchowych.

Podobnie do islamu, prawosławie jako ideologia zaczyna dzielić się na zasadzie stosunku do państwa. Zarysowują się „dobrzy” i „źli” prawosławni. Niedawna nieprzyzwoita histeria wokół procesu Pussy Riot doprowadziła do dalszego rozłamu prawosławnej wspólnoty. Nieprzejednanie, a nawet zajadłość Cerkwi prowadzi do utraty zaufania do niej wśród znacznej części ludności.

Tymczasem jakaś tajemnicza, wcześniej nieznana organizacja „Narodna Wola” zdewastowała kilka krzyży w Rosji. Czym i kim by ona nie była (prowokatorzy czy chuligani?), jest to dodatkowy argument dla władzy i Cerkwi na rzecz „przykręcania śruby”, czyli dalszego rozłamu.

Jasne jest jedno: władza i struktury religijne są niezdolne do zatrzymania rosnących podziałów w społeczeństwie. Mało tego, władza świecka i władza religijna świadomie sprzyjają takiemu rozwarstwieniu, ponieważ liczą na wzmocnienie własnej pozycji poprzez aktywizację swych stronników i pokonanie oponentów. Nie będąc w stanie zjednoczyć wokół siebie całego społeczeństwa, klasa rządząca swoimi działaniami rozciąga jeszcze jedną, groźną oś napięcia – tym razem religijną. Zasada „dziel i rządź” stała się dla niej jeszcze bardziej aktualna.

Aleksiej Małaszenko

Moskiewskie Centrum Carnegie, tłum. KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply