Pycha godna ukarania

Hanna Gronkiewicz-Waltz porównała referendum w sprawie jej odwołania ze stanowiska prezydenta stolicy do liberum veto. Chciałoby się powiedzieć nihil novi (nic nowego). Teza o rzekomo wrodzonej Polakom anarchii od wieków jest narzędziem tłumienia wolnościowych zachowań obywateli Rzeczypospolitej.

Nasze dzisiejsze rozumienie pojęcia „anarchia” jest stereotypem. Przecież uchodzący za wzór dyscypliny Niemcy (sławetny ordnung) aż do epoki napoleońskiej żyli w ponad 300 państwach i dopiero w czasie tej epoki liczba owych odrębnych bytów została zredukowana do 34. Państwa te walczyły ze sobą zajadle, a władza cesarza nad Rzeszą i jej książętami była zupełnie iluzoryczna, czego nie można powiedzieć o władzy królewskiej w Rzeczypospolitej.Nikt nie mówi o „niemieckiej anarchii”, czas więc już przestać straszyć się liberum veto, tym bardziej jeśli nie rozumie się, czym ono było.

Anarchiczna Unia Europejska?

Liberum veto było protestem posła reprezentującego jedną z ziem Rzeczypospolitej, która za jego pośrednictwem nie wyrażała zgody na daną ustawę. Wyrosło z zasady jednomyślności, która była fundamentem tolerancji i swobód w złotymwieku parlamentaryzmu polsko-litewskiego. Zasada ta obowiązuje dziś np. w najwyższym gremium UE – Radzie Europejskiej, gdzie sprzeciw powiedzmy Davida Camerona nie jest sprzeciwem jednego członka Rady, lecz sprzeciwem Wielkiej Brytanii. Tak i w Rzeczypospolitej formalnie nie sprzeciwiał się poseł Iksiński, lecz dajmy na to ziemia bytowska, ciechanowska czy halicka. Nie liberum veto było też przyczyną upadku Rzeczypospolitej, gdyż żadne prawo, złe czy dobre, nie ma mocy obalania państw. Zasada jednomyślności stosowana przez oświeconą średnią szlachtę-posesjonatów doby odrodzenia, cieszącą się niezależnością materialną od magnatów i zdolną do przeciwstawienia się im, dość bogatą, by posyłać synów na zagraniczne studia (by wspomnieć Jana Kochanowskiego), nie paraliżowała państwa.

Jakość klasy politycznej

O kondycji państwa decyduje jakość jego klasy politycznej, a nie najlepsze nawet prawo. Brytyjczycy we wszystkich swoich koloniach afrykańskich, wycofując się z nich, pozostawili parlamentarny system westminsterski, na podstawie którego rządzi się Wielka Brytania.Oddany w ręce elit plemiennych nigdzie nie przetrwał.

Póki jakość klasy politycznej Rzeczypospolitej pozostawała na wysokim poziomie, póty sejmów nie zrywano. Pierwsze skuteczne użycie liberum veto miało miejsce w 1669 r., choć tradycja błędnie podaje rok 1652, kiedy to klient Radziwiłłów Władysław Siciński po raz pierwszy nie tyle sejm zerwał, ile sprzeciwił się jego prolongacie – tzn. przedłużeniu obrad.Liberum veto stosowane było potem wielokrotnie z tragicznym dla państwa skutkiem, ale tylko do roku 1764, gdy sejmy zaczęto konfederować, skutkiem czego słynne veto Tadeusza Rejtana przeciw I rozbiorowi Rzeczypospolitej było nieskuteczne.

Wojna domowa, z której jeno Moskwie radość

Nie liberum veto było przyczyną zguby Rzeczypospolitej, lecz nierozwiązanie kwestii reprezentacji Zaporoża w jej systemie politycznym. Pchnęło to w 1648 r. kozaczyznę do wojny z państwem polsko-litewskim, która sprowokowała interwencję krymską, a potem moskiewską i szwedzką (potop), a wraz z nią brandenburską i siedmiogrodzką, wkrótce potem najazd turecki i kolejny zapomniany „potop”, czyli wojnę północną, zakończoną w 1721 r. Po dziesięcioleciach wojen masa szlachty, której majątki poszły z dymem kolejnych najazdów, nie miała już za co kształcić swoich synów. Ci zaś – niewykształceni i pozbawieni cechującej ich dziadów niezależności majątkowej – stawali się klientami magnatów i wisząc u pańskiej klamki, handlowali jedynym dobrem, jakie im zostało –swoimi głosami na sejmikach i szablami przy zajazdach. Zasada jednomyślności stosowana przez oświeconą średnią szlachtę jako instrument wymuszania kompromisu i tolerancji w XVI stuleciu, w wieku XVIII przerodziła się w narzędzie „rwania sukna Rzeczypospolitej” przez opłacane z kasy obcych dworów oligarchie magnackie, posługujące się tłumem nieoświeconej herbowej gołoty.

Oligarchia przeciw obywatelom

Po co o tym dziś pisać? Otóż po to, by przypomnieć, że zgubą państwa polsko-litewskiego nie były takie czy inne jego prawa, lecz samowola oligarchów – tych XVII- i XVIII-wiecznych „Zbychów, Rychów i Mirów”, którzy zapomnieli, że „nie masz w Rzeczypospolitej wielkich rodów, ni panów, bo podług niej wszystkie są małe”, którzy stawiali się ponad prawem i pogardzali mniej majętnymi współobywatelami. To przeciw nim, nie przeciw władzy króla i nie przeciw sprawnej władzy państwowej zawiązał się w XVI w. średnioszlachecki ruch egzekucyjny. To oni judzili potem ciemną szlachtę gołotę przeciw reformom państwa, strasząc ją królewskim absolutum dominium – monarchią absolutną. Pamiętają Państwo tę histerię – te opowieści o aresztowaniach o świcie, o radarach i o powszechnej inwigilacji w strasznym państwie PiS i to „kręcenie lodów”, tych „głównych płatników”, kolekcjonerów zegarków i tę pogardę dla „dzikiego kraju” i „bydła”, to „obywatelskie nieposłuszeństwo” wobec przyjętej przez sejm Rzeczypospolitej ustawy lustracyjnej.Kto tu jest anarchizującym kraj magnatem „rwącym sukno Rzeczypospolitej” i krzyczącym „veto”, gdy ktoś mu tego wzbrania, a kto obywatelskim ruchem egzekucyjnym domagającym się uzdrowienia państwa?

Prawo do rokoszu

Wola 232 tys. obywateli Warszawy, potwierdzona ich podpisami pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, to nie liberum veto. To masowy sprzeciw wyborców. W „Artykułach henrykowskich” z 1573 r. obywatele Rzeczypospolitej zawarowali sobie prawo wypowiedzenia posłuszeństwa tym, którzy by rządy w kraju sprawowali wbrew ich woli, praw i obyczajów ojczystych nie szanując. Nie była to anarchia ani fanaberia, lecz nauka wypływająca z doświadczenia. Gdy zbroczony krwią hugenotów, rozlaną w noc św. Bartłomieja (pamiętają Państwo „Królową Margot”) Henryk Walezy wzdragał się przysięgać na prawa kardynalne Rzeczypospolitej, Jan Zborowski nie wahał się rzec mu: Si non jurabis non regnabis (Jeśli nie przysięgniesz, nie będziesz panował), a kasztelan krakowski Sebastian Mielecki podczas koronacji samej odmówił wręczenia korony prymasowi, by ten dopełnił ceremonii, póki król elekt praw tych nie zaprzysiągł. Taka jest nasza tradycja i szczycimy się nią. Szczycimy się słusznie tym, że przodkowie nasi „takim tylko królom podlegali, których sami za panów swych mieć chcieli”. Elekcja zaś była elekcją viritim – mąż w męża – tzn. powszechną i bezpośrednią. Nie należy jej mylić z liberum veto.

Pod Pesztem, który wraz z Budą jest dziś stolicą Węgier, znajdowało się niegdyś pole zjazdów szlachty węgierskiej zwane Rakás. Węgrzy w swojej kulturze politycznej bliźniaczo byli podobni do Polaków i także mieli prawo wypowiadania posłuszeństwa swoim królom, naruszającym zaprzysiężone swobody obywateli. Dziś słowo „rokosz”, rozumiane stereotypowo, po stuleciach propagandy zaborców, a potem komunistów, źle się w Polsce kojarzy, ale w deklaracji niepodległości największej demokracji świata, Stanów Zjednoczonych, zapisane jest niczym w „Artykułach henrykowskich”: naród ma prawo obalić rząd grożący jego swobodom. Dodajmy, że ma prawo obalić także rząd nieudolny, gdyż jak pisał Hugo Kołłątaj: „Niesłusznie oskarżają narody, że na rząd powstają, gdyż one powstają na nierząd”. Nikt nie jest na tyle doskonały, by miał prawo rządzić innymi bez ich zgody. Ustawodawca polski przewidział prawo obywateli do cofnięcia w drodze referendum raz udzielonego przez nich mandatu do rządzenia. Urzędnik obojętnie jakiego szczebla jest sługą obywateli, a nie ich panem.To my, obywatele, jesteśmy suwerenem, my jesteśmy Rzecząpospolitą. Z nami, Pani Prezydent, się nie dyskutuje, nas się słucha, a oskarżanie nas o anarchię jest zuchwałością i pychą godną ukarania.


Przemysław Żurawski vel Grajewski
“Gazeta Polska Codziennie”
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply