Putin szykuje czystkę elit

Po raz pierwszy od 12 lat swoich rządów Putin zderzył się z sytuacją, że “tort” narodowego bogactwa, który dzielą między siebie biznesowo-polityczne elity, z powodu światowego kryzysu finansowego już nie rośnie i w najbliższym czasie rosnąć nie będzie. Do tego praktykowany wcześniej model: “zabrać obcym i podzielić między swoich” – też już nie pracuje.

W stosunku do ostatniej inicjatywy prawodawczej Kremla, która zakazuje urzędnikom i deputatom posiadania własności poza granicami kraju, przedłożono już cały szereg wyjaśnień. Jest to i „polityczna kompensacja” za niedawny antydemokratyczny pakiet ustaw, zawężający ramy protestacyjnej – i szerzej: politycznej – aktywności. Jest i to i próba jeszcze większej konsolidacji elity rządzącej na wszystkich poziomach, aby wykluczyć możliwość „zbiegostwa” i rozłamu elit. Jako ofiara poświęcona dla przykładu bardzo „adekwatny” okazał się Giennadij Gudkow, na którego przykładzie władza chce zademonstrować nielojalnym i wątpiącym jak zgubny jest charakter ich zachowania.

Do tych, na pewno właściwych, wyjaśnień warto dodać jeszcze jedno, wpisujące się jak mi się zdaje w ogólną logikę politycznego rozwoju Rosji w ostatnim czasie. Rzecz w tym, że po raz pierwszy od 12 lat swoich rządów Putin zderzył się z tym, że „tort” narodowego bogactwa, który dzielą między siebie biznesowo-polityczne elity, z powodu światowego kryzysu finansowego już nie rośnie i w najbliższym czasie rosnąć nie będzie. Do tego praktykowany wcześniej model: „zabrać obcym i podzielić między swoich” – też już nie pracuje. Ostatnim wielkim „obcym” było biznesowe imperium Łużkowa.

W ten sposób powstaje sytuacja, w której Putin chcąc uciec od niekontrolowanej walki wewnątrz elit musi sam przeprowadzić jakiś podział ich dochodów i własności: aby dać kąsek nowym, głodnym elitom będzie trzeba odebrać go starym, „sytym”. A nowych wygłodniałych, jeśli wziąć od uwagę ogromne kadrowe roszady w strukturach siłowych i przede wszystkim w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych – jest niemało.

Najdogodniejszym sposobem na „przycięcie sierści” wśród elit (a wszystko wskazuje na to, że schemat będzie właśnie taki) – to odjąć po kawałeczku u każdego z klanów bez naruszania ogólnej równowagi wśród nich. Oto i cała antykorupcyjna kampania. Umiejętnie przeprowadzona pozwoli poprawić zachwianą legitymizację Putina w oczach elit i w oczach elektoratu. Legitymizacja zaś jest tym, czego Putinowi w tej chwili zdecydowanie brakuje i bez czego nie ma możliwości na prowadzenie aktywnej gry, bez której politycznie dożyć do 2018 roku będzie bardzo problematycznym.

Początek kampanii antykorupcyjnej, jak się wydaje, jest planowany na najbliższą jesień i wiosnę. Do tego czasu dopracowywane jest niezbędne prawodawstwo i przygotowywana jest baza do działania. Wysyłane są i sygnały o tym, że teraz wszystko odbędzie się inaczej niż zwykle i nietykalnych już nie będzie – takim sygnałem jest na przykład projekt ustawy o niezawisłych śledztwach prokuratorskich. Próbne „poletka antykorupcyjne” już zorganizowano w szeregu regionów: Kabardyno-Bałkarii i Dagestanie, obwodzie leningradzkim i in., gdzie niedawno przeprowadzono zatrzymania stosunkowo wysokich rangą urzędników regionalnych. A żeby żaden z „siłowików” nie skoncentrował w swoich rękach zbyt dużej władzy, planuje się rozdzielić funkcje „rąk” i „głowy” wydzielając wniosek w ślad za prokuraturą z systemu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jeśli Kreml rzeczywiście realizuje obecnie plan stworzenia „rosyjskiego FBI”, to najbardziej prawdopodobne, że na czele nowego super resortu stanie ktoś inny niż aktualny szef Komitetu Śledczego Rosji Aleksandr Bastrykin. Bastrykin natomiast może całkiem prawdopodobnie zostać jedną z tych bojarskich głów, które zostaną zademonstrowane narodowi na znak powagi carskich zamierzeń. Ostatecznie, inspirowane przez Kreml skrajnie niezręczne publiczne usprawiedliwianie Bystrykina nie mają prawdopodobnie żadnego innego celu prócz tego, by podnieść cenę za jego głowę w przypadku dymisji.

Istnieje jednak i szereg przeszkód w tym procesie zdrowego upuszczania krwi – niewielkiej czystki elit pod sztandarem walki z korupcją. Główną z nich są niezależni bojownicy w walce z korupcją, którzy mogą namieszać Kremlowi w otrzymywaniu politycznych dywidend i zniweczyć cały plan gry. Żeby do tego nie doszło, Kreml potrzebuje nie tylko monopolu na walkę z korupcją (który ma już teraz), ale i monopolu na określanie celów tej walki. Potencjalni konkurenci – tropiciele korupcji znaleźli się więc na linii ognia. To na przykład Aleksiej Nawalny z jego projektami, które trzeba przejąć, a samego Nawalnego sprzątnąć albo zdyskredytować. To również Transparency International, która nagle wpadła w ogień krytyki oraz inni „zagraniczni agenci”.

Trudno powiedzieć, czy opisany plan będzie zrealizowany w najbliższym czasie. Jest jednak jasne, że i politycznie jest wygodny, i praktycznie wszystkie przygotowania do jego realizacji już zostały przeprowadzone. Jasne jest i to, że innych poważnych sposobów na poprawę własnej legitymacji do rządzenia Putin zdaje się już nie ma.

Nikołaj Pietrow

Źródło: Slon.ru

Tłum. KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply