W Rosji proces budowy społeczeństwa obywatelskiego wszedł w aktywną fazę. Stymulatorem tego zjawiska stały się błędy władzy, a przede wszystkim oświadczenie o przyszłej “roszadzie” w rządzącym “tandemie” – uważa Grigorij Czchartiszwili, znany bardziej pod pseudonimem literackim “Borys Akunin”.

O sytuacji w Rosji pomiędzy wyborami parlamentarnymi a prezydenckimi wywiad ze znanym pisarzem Borysem Akuninem przeprowadziła francuska agencja RFI.

Borys Akunin: To już aktywna faza tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego, które powolnie i niewidocznie dla oczu dojrzewało przez te wszystkie lata. W rezultacie poważnych błędów, których dopuściła się władza, rozpoczął się, powiedziałbym, „przedwczesny poród”, którego już w żaden sposób nie da się zatrzymać. Poważnymi błędami władzy nazywam po pierwsze: zupełnie bezwstydną „roszadę”, którą Putin z Miedwiediewem przeprowadzili 24 września, po prostu stawiając nas przed faktem dokonanym, że następnym prezydentem będzie Putin. I po drugie, oczywiście, to, w jak wstrętny sposób przeprowadzono wybory do Dumy Państwowej. Po tym wszystkim społeczeństwo obywatelskie obudziło się i na powrót już nie zaśnie. Proces ten będzie przebiegał stopniowo i długo. Wybory prezydenckie i kampania do nich, przez które teraz musimy przejść, to nie koniec, ale dopiero etap tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego, i moim zdaniem przyspieszą one jeszcze bardziej jego sformowanie.

20 grudnia komitet organizacyjny akcji „Za uczciwe wybory” złożył wniosek o zgodę na marsz protestacyjny 4 lutego. Władze Moskwy nie zgadzają się na trasę marszu. Jeśli władze ostatecznie zakażą akcji, to nie doprowadzi to do radykalizacji ruchu protestacyjnego?

Władze są do tego stopnia mało inteligentne, że oczywiście mogą zakazać tej akcji, ale to tylko jeszcze bardziej im zaszkodzi. Po pierwsze – znajdziemy inne sposoby na przeprowadzenie tego marszu, które im do głowy nie przyjdą. Poza tym to jeszcze bardziej wzmoże zainteresowanie tym wydarzeniem, wyprowadzi więcej ludzi na ulicę i niczym dobrym dla władzy się to nie skończy, tylko jeszcze bardziej zradykalizuje sytuację.

Ostatnio sekretarz prasowy Władymira Putina Dmitrij Pieskow oświadczył, że premier „nigdy nie odrzucał możliwości, rozmowy z przedstawicielami żadnej z grup”. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że premier kontaktów unika. Czy spotkanie z Putinem, na przykład Pana osobiście, albo kogoś innego z opozycji, może rozwiązać cokolwiek w sytuacji, która teraz powstała?

Dla mnie jest zasadniczo oczywiste, że Władymir Putin jeszcze nie dojrzał do poważnej rozmowy, on do tej pory szybuje w świecie iluzji, wierzy w sondaże opinii społecznej, które sam zamawia po czym otrzymuje to, co chce zobaczyć. W istocie żadnej korzyści z takich rozmów w tej chwili nie widzę. Kiedy Putin o tym powiedział, od razu odniosłem się do tego jak do pustej demagogii, było dla mnie zrozumiałe, że żadne spotkanie się nie odbędzie. I rzeczywiście zaraz potem sekretarz prasowy powiedział, że „w zasadzie tak, ale teraz premier nie ma czasu” – co oznacza, że druga strona jawnie tego spotkania chce uniknąć.

Co Pan myśli o obecności nacjonalistów w obecnym ruchu protestacyjnym i o debatach wokół tematu nacjonalizmu? Można odnieść wrażenie, że ten temat został narzucony „odgórnie”. Nawet Władymir Putin mówiąc o Panu, rosyjskim pisarzu, szczególnie podkreślił Pana etniczne korzenie. Siergiej Udalcow powiedział na antyfaszystowskim mitingu 19 stycznia, że władza dzieli społeczeństwo według zasady narodowościowej. Co Pan myśli o wyolbrzymianiu tematu nacjonalizmu i o tych próbach dzielenia ludzi w Rosji?

To zasadniczo różne tematy, różne pytania. Osobiście do idei nacjonalistycznej odnoszę się bardzo negatywnie w ogóle, a w przypadku Rosji, państwa wielonarodowościowego i federacyjnego – uważam ją za wręcz destrukcyjną. Przy tym dobrze rozumiem, że jakaś część naszych obywateli jest przywiązana do tego systemu poglądów. Jeśli dzieje się to z zachowaniem zasad konstytucji – to choć jest to nieprzyjemne, to jednak dopuszczalne. Jeśli mamy do czynienia z naruszaniem prawa, to oczywiście, powinno się to przerwać, potraktować jak każde inne przestępstwo.

Jeśli chodzi o udział nacjonalistów w ruchu protestacyjnym… Rzecz w tym, że ruch ten nie jest przez nikogo organizowany, nie jest odgórnie przez nikogo sterowany. Wszystkie siły społeczne, które nie są zadowolone z obecnego reżimu, z własnej inicjatywy wychodzą na ulice i biorą w nim udział. Jest tam pełno przeróżnych ruchów, prądów, partii, które mi się nie podobają, z którymi nie zgadzam się nawet w jednym punkcie. Ale trzeba stworzyć normalnie funkcjonującą demokrację w kraju. Wówczas wszyscy normalną, naturalną drogą wejdziemy w spór, zaczniemy przekonywać wyborców i do parlamentu wejdą ci, którzy otrzymają ich poparcie. Oto i wszystko, nie trzeba tu odkrywać żadnej Ameryki.

To znaczy, że ma Pan na myśli budowę nowego systemu partyjnego? Jeśli zostanie zmienione prawo o patiach politycznych, to wszystkie te siły, ruchy i prądy – sformują się w partyjne struktury? Oznacza to, że obecny ruch protestacyjny powinien doprowadzić do budowy systemu partyjnego, który do tej pory w Rosji był praktycznie „wyczyszczony”…

Naturalnie. Wszystko to wydarzy się w ciągu 2012 roku. Wspólny ruch protestacyjny zacznie dzielić się pod względem zainteresowań i poglądów. Wykształci się silna partia albo blok partii i ruchów centrum – taka „partia klasy średniej”, która występuje za demokracją. Będzie oczywiście lewe skrzydło, ale nie to , które przedstawia sobą Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej; będzie to nowa lewica. Tam będą socjaliści i komuniści. I oczywiście wykształci się prawe skrzydło, na którym będą nacjonaliści. To znaczy, że powstanie normalna, naturalna geometria życia politycznego.

Jakie wrażenie wywołuje u Pana osoba Aleksandra Nawalnego? Szczególnie teraz, po trzyczęściowej korespondencji z nim w serwisie LiveJournal. Zrozumiał Pan jaki jest to człowiek oraz jaki polityk?

Jeśli chodzi o Aleksieja Nawalnego. W rezultacie tego obszernego dialogu, który miał miejsce między nami kilka tygodni wcześniej powstało we mnie odczucie, że jest on niestraszny i nie trzeba się go bać. Że nie jest żadnym nacjonalistą, że przechodzi ewolucję, że rozwija się – jest przecież jeszcze bardzo młodym człowiekiem. To co od niego usłyszałem w zupełności mnie zadowala. Są jakieś różnice, ale nie mają one antagonistycznego charakteru. Ogólnie rzecz biorąc jestem skłonny widzieć Aleksieja Nawalnego jako perspektywicznego polityka i nie myślę, że demokratyczna część społeczeństwa powinna odnosić się do niego z uprzedzeniami.

Czy nie ma zagrożenia, że Nawalny zostanie zwiedziony w jakieś „polit-technologiczne” struktury skrajnie prawicowego odłamu? Obecna władza komunikuje się z narodem nie poprzez politykę, ale przy pomocy technologii politycznej…

Nie przeceniałbym talentów putinowskich technologów politycznych. Ten system jest słaby dlatego, że eliminuje ze swojego środowiska wszystkich efektywnych i utalentowanych ludzi. Tam zostali sami przeciętniacy, którzy niczego, nawet żadnego świństwa, nie potrafią zaplanować jak należy. Popatrzcie: wszystko co oni teraz robią, obraca się przeciw nim samym. Głównym antyputinowskim propagandystą jest Władymir Putin. Główną siłą, która burzy jego system władzy jest rządząca patia „Jedna Rosja”. Czegokolwiek by nie zrobili, wszystko wychodzi im bokiem. Są rażąco nieefektywni i nieudolni. Zapewniam was, że Alieksiej Nawalny jest o wiele bardziej inteligentny niż oni.

I w ogóle chcę coś jeszcze powiedzieć o rosyjskim nacjonalizmie. Władymir Putin (sądząc szczególnie po spotkaniu z kibicami piłkarskimi) chyba na poważnie uważa, że nacjonaliści w Rosji to wielka siła i prawie że nie mainstream. W rzeczywistości jest inaczej. Wszystkie te strachy są – według mnie – stosunkowo mocno wyolbrzymione. Patrzę po prostu na sondaże opinii publicznej o masowych mitingach na Bołotnoj i prospekcie Sacharowa – na prospekcie Sacharowa przeprowadzono ankietę. Znalazło się tam bardzo dużo nacjonalistycznych flag, ale sądząc po liczbie ludzi – tam każdy z osobna nacjonalista stał z jedną flagą – ponieważ wśród tego morza ludzi nacjonalistów było tylko 6 procent…

Jest Pan teraz nazywany rosyjskim Vaclavem Havlem. Jak się Pan do tego odnosi, przecież w odróżnieniu od Havla nie chce Pan zostać prezydentem…

Nie tylko nie chcę zostać prezydentem ale w ogóle nie chce zajmować się polityką. Nie chcę stać się Havlem, los Havla to dla mnie, można tak powiedzieć, koszmar. Dlatego, że pisarz nagle przez 18 lat nieczego nie pisze i zajmuje się tylko polityką… Chcę żeby wszystko u nas w kraju w końcu wróciło do porządku. By polityką zajmowali się politycy, a ja żebym mógł wrócić do swojego ulubionego zajęcia i pisać kolejne książki.


Źródło: rfi.fr

Tłumaczenie: KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply