Pozostaje powiedzieć: “Sprawdzam”

Zwycięstwo w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego oznacza, iż w Polsce pełnię władzy przejmuje siła, która może przewartościować polską politykę wschodnią.

Przypomnijmy poniedziałkowy komentarz dla naszego portalu Pawła Zalewskiego.

Poseł Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiej oznajmia wprost: “należy skończyć z dyskusją na temat koncepcji Jerzego Giedroycia. Dyskusja taka fałszuje rzeczywistość, ponieważ pod pojęciem dziedzictwa redaktora ‘Kultury’ różni ludzie rozumieją różne rzeczy. Postulaty Giedroycia zostały zrealizowane w roku 1991, kiedy Polska jako pierwsze państwo uznała niepodległą Ukrainę – uznała, co jest bardzo istotne, bezwarunkowo. Dotyczy to też uznania innych niepodległych państw postsowieckich: Litwy i Białorusi”.

Paweł Zalewski mówi w tym kontekście o konieczności prowadzenia polityki warunkowej wobec wschodnich sąsiadów, czyli takiej, która uzależnia przyjmowanie rozmaitych ich postulatów przez Polskę od tego, czy uzyskujemy w zamian jakieś ekwiwalenty, i czy państwa te wewnętrznie się reformują w kierunku standardów europejskich.

To znacząca zmiana. Nie dlatego, że mamy tu do czynienia z jakąś nową opinią. Chodzi o to, że jak na razie podobne głosy słychać było raczej ze strony intelektualistów obserwujących politykę, ewentualnie biorących w niej udział jako doradcy. Zdzisław Najder czy Bartłomiej Sienkiewicz, ludzie kojarzeni w przeszłości z koncepcję Giedroycia, wskazują od jakiegoś czasu konieczność jej rewizji. Teraz być może będzie więcej głosów w tym tonie samych polityków.

Ale pewne opinie zostały już wyprzedzone przez określone działania. Taki wniosek nasuwa się z rozmowy z Andrzejem Nowakiem, jaka się ukazała w ubiegłą niedzielę na naszym portalu. Jego zdaniem, obóz rządowy (a w tej chwili już obóz pełni władzy) wybrał dwa lata temu de facto opcję doraźnego poprawiania stosunków z Rosją kosztem strategicznej współpracy z Ukrainą i Litwą. Zalewski mógłby wprawdzie z takim stawianiem sprawy polemizować, bowiem w przywołanym wcześniej komentarzu przedstawia stosunki polsko-rosyjskie bynajmniej nie idyllicznie. Ale tak czy inaczej można odnieść wrażenie, że zderzają się tu dwie odmienne wizje.

Dziś jedna z tych wizji zdaje się przechodzić do opozycji. U władzy jest ta, która oznacza przewartościowywanie koncepcji Giedroycia i zarazem pożegnanie z polską wersją “przezwyciężania przeszłości”, czyli rezygnacja z tropienia pozostałości urojonych demonów polskiego nacjonalizmu. Pomysł jest o tyle interesujący, że jego realizacja może iść w bardzo różnych kierunkach.

Może być dokładnie tak, jak przedstawia to Paweł Zalewski. Polska będzie prowadzić politykę ofensywną, nastawioną na obronę mniejszości polskiej na Litwie i Białorusi. Będzie też stanowczo reagować na nieporozumienia z Ukrainą w zakresie polityki historycznej, a jednocześnie wspierać to państwo w aspiracjach europejskich. Wreszcie – rzecz chyba dziś najważniejsza – Polska wykaże się asertywnością we wszystkich trudnych i drażliwych kwestiach, jakie dzielą ją z Rosją.

Takie ruchy znalazłyby przypuszczalnie poparcie polityków spoza obozu władzy, chociażby Ryszarda Legutki, który niedawno w rozmowie dla naszego portalu odniósł się do koncepcji Giedroycia następująco: “W Polsce była ona długo nieznana, a przynajmniej mało znana. Później, już w wolnej Polsce zyskała niezwykłą popularność, która owocowała, między innymi, zainteresowaniem politycznym Ukrainą, Białorusią, Litwą. Ale jednocześnie angażując się tam odkryliśmy, jak bardzo antypolskie nastroje są tam silne. Spora część naszych sąsiadów uważa – zupełnie zresztą niesłusznie – że my wspierając ich, mamy jakieś ukryte interesy imperialne. Polski imperializm to kompletna fikcja, a polityka wschodnia zmierzająca do stworzenia politycznej koalicji przed imperializmem rosyjskim wcale nie ma – jak pokazały ostatnie lata – bezwzględnego poparcia wszystkich polskich polityków”.

Ale przewartościowywanie koncepcji Giedroycia w przypadku obozu prezydencko-rządowego może równie dobrze okazać się zwyczajnym ideologizowaniem bierności państwa polskiego. Może stać się ideologicznym alibi dla powstrzymywania się od działań wymagających odwagi i bynajmniej nie oznaczających braku roztropności.

Pozostaje więc za jakiś czas powiedzieć: “Sprawdzam”.

Filip Memches

PODOBA CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? DOŁĄCZ DO POSPOLITEGO RUSZENIA…

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply