Polski festyn w Mościskach

Po raz pierwszy, Dzień Polonii i Polaków za granicą był obchodzony 19 września br. w mieście, gdzie według statystyk około 25 proc. ludności stanowią Polacy

Mościska na Ukrainie to najbliższa do granicy miejscowość. Polacy z tych ziem po wojnie nie wyjeżdżali tak masowo, jak z innych terenów, stąd w powiecie mościskim są miejscowości, gdzie większość mieszkańców to nadal Polacy. O polskich wsiach Strzałkowicach, Strzelczyskach, Łanowicach, czy innych zaczęto otwarcie mówić dopiero w latach 90.

Język polski na ulicach Mościsk słychać było zawsze. Ludzie zawsze tu mówili „swoim” językiem czy w kościele, czy na ulicy. Bliskość granicy obecnie sprzyja kontaktom rodzinnym, ponieważ wielu mieszkańców z tych terenów miało i ma powiązania rodzinne w sąsiednich miejscowościach, chociaż, niestety, dzieli ich granica. Granica, która w ostatnich latach coraz bardziej zbliża niż dzieli mieszkańców tej ziemi. A sprzyjają temu liczne akcje samorządowe po obu stronach granicy, odwiedziny delegacji, wspólne imprezy artystyczne i liczne wymiany naukowe i kulturalne. Trudno o lepszy wybór miejsca. Do Mościsk zjechały się zespoły ludowe z całego powiatu, ale również z Drohobycza, Sambora, delegacje ze Stryja i Lwowa. Imprezę zaszczycili swoją obecnością parlamentarzyści z Polski, przedstawiciele władz województwa lwowskiego, władze Przemyśla, a także główni współorganizatorzy Dnia – przedstawiciele stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Konsulatu Generalnego RP we Lwowie.

Również z wielkim uszanowaniem mówi się o głębokiej duchowości Polaków z Mościsk i okolicy. Obchody Dnia Polonii i Polaków za granicą rozpoczęto od wspólnej modlitwy w kościele parafialnym p.w. Narodzenia św. Jana Chrzciciela. Kościół ten był czynny nawet w tych najgorszych sowieckich czasach. Przed liturgią, uczestników uroczystości powitał ks. proboszcz Władysław Derunow, który sprawował Eucharystię w intencji wszystkich, kto przyczynia się do rozwoju kultury polskiej na tych ziemiach. Po zakończeniu Mszy św. kolumna marszowa ruszyła przez centrum miasta do miejskiego parku. Podczas dwóch przystanków zostały złożone kwiaty przed pomnikiem Tarasa Szewczenki oraz odsłonięto wystawę Za naszą i waszą wolność, współorganizatorem której jest „Kurier Galicyjski”.

– Przypominając owe dzieje, na nowo łączymy nasze narody, bo minione wydarzenia miały ogromne znaczenie dla aktualnego wymiaru stosunków politycznych – zaznaczyła Teresa Teterycz, dyrektor polskiej szkoły w Mościskach.

Maria Kopacz-Legowicz przypomniała obecnym szczegóły podpisania sojuszu Petlura-Piłsudski.

Świętowanie Dnia Polonii i Polaków za granicą przebiegało w parku mościskim. Po odegraniu hymnów Ukrainy i Polski, głos zabrali przedstawiciele władz Ukrainy i Polski.

– Jesteśmy przyjaciółmi, dlatego razem obchodzimy to święto – podkreślił w swoim słowie Antonas Werbauskas, przewodniczący Mościskiej Rady Rejonowej – Nie możemy nie wspomnieć o tym, że Polska w 1991 jako pierwsza uznała niepodległość Ukrainy. Różnie się zdarzało w historii stosunków tych dwóch narodów – polskiego i ukraińskiego, jednak Polska poparła nasze młode państwo ukraińskie. Dzień dzisiejszego święta kultury polskiej na terenie rejonu Mościska jest ważnym wydarzeniem dla nas wszystkich.

– Polska i Ukraina od 20. lat ma bardzo dobre stosunki – powiedział reprezentujący wicemarszałka na Sejm RP Marka Kuchcińskiego, poseł dr Andrzej Ćwierz, członek Komisji do Spraw Zagranicznych. – W tej chwili Polska i Ukraina są państwami, które współpracują ze sobą na zasadach dobrosąsiedztwa. Jesteśmy tutaj dzisiaj z okazji święta kultury polskiej, bo tutaj w Mościskach jest bardzo liczna wspólnota polska. Jako przedstawiciel polskiego parlamentu, chcę powiedzieć, że my, polscy parlamentarzyści nie zapominamy o naszych rodakach. Nie zapominamy o tych Polakach, których los i historia pozostawiły poza granicami naszej Ojczyzny, Polski. Bywałem w wielu państwach, jako członek Komisji do Spraw Zagranicznych. Właściwie w każdym zakątku świata można spotkać Polaka. Polska pamięta o nich. Dzisiaj spotykamy się tutaj, aby czcić Dzień Kultury Polskiej, bo w zjednoczonej Europie trzeba pielęgnować swoje tradycje, pamiętać o korzeniach, o swojej kulturze. Kultura polska ma wiele wspaniałych przedstawicieli, ale dzisiaj mieliśmy również okazję składać kwiaty przedstawicielom kultury ukraińskiej – przed pomnikiem Tarasa Szewczenki, bo kultura jednoczy narody. XX wiek był wiekiem, który spowodował, że zginęły miliony istnień ludzkich przez rządy totalitarne i złą politykę. W XXI wieku chcemy by polityka była inna, by polegała na dobrym sąsiedztwie, na wymianie kulturalnej, na spotkaniach młodych ludzi, by uczyli się żyć w pokoju. Brakuje nam jeszcze wielu rzeczy, które Polska musi zrobić dla was. Chcemy, żeby nie było wiz między państwami. Chcemy, żeby było więcej przejść pomiędzy Polską i Ukrainą. Chcemy, żeby te przejścia graniczne umożliwiały nam być bliżej siebie. Żebyśmy nie musieli na granicy czuć się jak za czasów Związku Radzieckiego. Polacy mają rodziny na Ukrainie, Ukraińcy mają rodziny w Polsce.

Poseł dr Andrzej Ćwierz zwrócił się także do obecnych na uroczystości przedstawicieli władz ukraińskich z prośbą o aktywizację działalności w sprawie nowych przejść

Na wielokulturowość, jako bogactwa tej ziemi wskazał w swoim wystąpieniu Konsul Generalny RP we Grzegorz Opaliński oraz zaznaczył, że ziemia ta w swojej historii uczyła tolerancji. Pamiętając o tym, że w przeszłości tutejszych narodów były trudne momenty, które różniły sąsiadów. Polacy i Ukraińcy budują teraz wspólną przyszłość. Prezydenci, ministrowie, premierzy Polski i Ukrainy spotykają się z taką częstotliwością jak w żadnych innych krajach.

– Najważniejsze dla nas jest to, że możemy spotykać się w takich okolicznościach. W okolicznościach kontaktów między ludźmi, między zwykłymi mieszkańcami czy to Mościsk, czy Medyki po drugiej stronie. Jestem przekonany, że tego typu spotkania, które odbywają się dzięki organizacyjnemu wsparciu i Wspólnoty Polskiej, i polskiego Senatu, ale przede wszystkim miejscowych władz, zapoczątkują nową jakość w naszych kontaktach. Jakość z owoców której będą korzystały nasze dzieci – podkreślił Grzegorz Opaliński.

Zarówno dostojni goście z kraju i gospodarze, wśród nich przedstawiciel Rady Wojewódzkiej Lew Zacharczyszyn, podkreślali konieczność przekształcenia granicy, dzielącej dwa kraje w granicę łącząca dwa narody. Prezydent Przemyśla Robert Choma zaznaczył, że dalszy rozwój tej sytuacji zależy nie tylko od prezydentów, ale i od mieszkańców tej ziemi. Mer miasta Mościska Swietłana Krysyszczak zaznaczyła, że miło jej słyszeć, że goście czują się tu jak u siebie w domu. Bardzo ważne jest, żeby ta ziemia była zawsze domem dla wszystkich, którzy ją zamieszkują. Przez przenikanie się kultur i tradycji umocnią się kontakty i narody lepiej poznają siebie i zacieśnią się przyjaźnie. Powinna zapanować świadomość tego, że wspólnota mościska jest częścią wspólnoty europejskiej. Natomiast wiceprezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Bonisławski zaznaczył, że należy podkreślać i rozwijać wielokulturowość tej ziemi, że czuje się zaszczycony tym, że nowy zarząd Stowarzyszenia poprzez taką właśnie imprezę rozpoczyna swoją działalność. Następnie w podziękowaniu za wieloletnią ofiarną pracę, krzewienie języka polskiego i tradycji polskich Rada Krajowa Stowarzyszenie przyznała złoty medal Marcie Markuninie, dyrektor lwowskiej szkoły nr 10.

Złoty medal Stowarzyszenia Wspólnota Polska otrzymał też ks. Krzysztof Panasowiec, proboszcz parafii w Dolinie, który prawie od 20. lat jest zaangażowany w sprawy odrodzenia kultury polskiej na Podkarpaciu Bojkowskim, a również aktywnie popularyzuje duch Parafiady wśród młodzieży i dzieci.

Po zakończeniu części oficjalnej, rozpoczął się festyn – wystąpiły zespoły ludowe. Zgodnie ze staropolską tradycją rozpoczął go polonez w wykonaniu uczniów polskiej szkoły w Mościskach, a chór męski wykonał pieśni patriotyczne. Następnie do akcji wkroczył zespól „Sześć złotych” ze Lwowa. Publiczności ten zespół jest znany, a soliści zespołu Marek Gierczak i Diana Piparz pochodzą z powiatu Mościskiego – więc „swoi”. Zespół do tego stopnia rozbawił publiczność, że niektórzy zaczęli tańczyć przy skocznych, lwowskich, piosenkach batiarskich. Na scenie zmieniali się artyści, chóry i zespoły, a publiczność mimo nie najcieplejszej pogody we wspólnym śpiewaniu i zabawie szukała rozgrzewki. Widzów przybywało z każdą chwilą. Gorąco oklaskiwano każdy zespół. I to zrozumiałe, bo wszyscy się tu prawie znają, mają powiązania rodzinne, pochodzą z sąsiednich miejscowości. Ale ta prezentacja dorobku artystycznego ziemi Mościskiej pokazała tendencję na odmłodzenie uczestników. Jeżeli w poprzednich latach inicjatywa należała przeważnie do osób starszych, którzy swoim śpiewaniem kontynuowali tradycje rodzinne, śpiewy domowe czy kościelne, to obecnie, obok wspomnianych „Sześciu złotych”, mieliśmy wspaniały zespół „Nie do wynajęcia” ze Strzałkowic z piosenkami kabaretowymi, rodzinny zespół Melnarowiczów z Sambora. Wykonali oni znane wszystkim piosenki z repertuaru Maryli Rodowicz oraz inne popularne melodie, wciągając publiczność we wspólne śpiewanie.. Największe brawa jednak zebrali najmłodsi artyści – dzieci z przedszkola „Perełka” z Łanowic, działającego od roku. Nie mogli się doczekać swojej kolejki na występ, ale na scenie nie okazali ani tremy, ani strachu przed szeroką publicznością i z wielkim zaangażowaniem przedstawili swój program. Bardziej stremowani byli chyba ich rodzice, którzy obserwowali swoje pociechy i po nich weszli na scenę. Najbardziej rozpoznawalnym i kolorowym zespołem był, bez wątpienia, zespół mandolinistów „Leśne kwiaty” z Drohobycza. Ich kolorowe kapelusze, przystrojone kwiatami znane są i na Ukrainie, i w Polsce. Oczywiście przyjechał też zespół kabaretowy „Wesoły Lwów” (kierownik Edward Sosulski).

Ponieważ cała impreza odbywała się na otwartym powietrzu, w miejskim parku, organizatorzy zadbali o dodatkowe atrakcje, szczególnie dla najmłodszych, czasami znudzonych poważnym repertuarem. Dzięki „Wspólnocie Polskiej” i Konsulatowi Generalnemu we Lwowie sprowadzono balon, na którym można było się unieść ponad wierzchołki drzew w parku i obejrzeć panoramę Mościsk. Dzieci i młodzież ustawiali się w kolejce do lotu, tak, że raz po raz huczały grzałki i kopula balonu unosiła się ponad drzewa. Najmłodsi mieli nie lada zabawę z trzema klownami. Byli to animatorzy zabaw dla młodzieży, jak i baloniarze sprowadzeni z Polski. Przez cały czas trwania festynu uczyli chłopaków chodzić na szczudłach, układać piramidę z rurek, dziewczynki mogły (bez zastrzeżeń ze strony rodziców) wymalować sobie twarze w najróżniejsze wzory i kolory.

Zabawa trwała nawet po zakończeniu oficjalnego programu artystycznego. Poszczególne zespoły, już po „cywilnemu” przy akompaniamencie akordeonów czy skrzypiec tańczyły i bawiły się jeszcze długo, aż zmrok je zmusił do wyjazdu do domów.

Był to pierwszy polski festyn, organizowany na naszych terenach. Polski, bo zorganizowany w największych skupiskach Polaków w województwie lwowskim. Polski, bo wzięły w nim udział zespoły, kultywujące polską pieśń i kulturę. Festyn, który spotkał się z zainteresowaniem całej społeczności Mościsk i był gorąco oklaskiwany przez wszystkich. Jak zawsze, po dniach przyjdą refleksje u organizatorów, u uczestników i sponsorów, ale na pewno, jedni będą szukali nowych środków wyrazu, będą przygotowywali repertuar, a drudzy zastanawiali się jak i gdzie zorganizować kolejny Dzień Polonii i Polaków za granicą. Na pewno wiele miejscowości chciałoby gościć takie imprezy u siebie, aby móc pochwalić się swym dorobkiem, pokazać swoje umiejętności i jeszcze mocniej podkreślić swoje powiązanie z tymi terenami.

Tekst: Konstanty Czawaga, Krzysztof Szymański, zdjęcia: Maria Basza

Źródło: Kurier Galicyjski nr 18 (118) z5 – 14 października 2010 r.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply