Przykro mi, że w naszym rządzie nie ma mężczyzn. Wszyscy, w przypadku tego problemu, zachowują się jak nastoletnie dziewczęta. Współczesną polityczną elitę europejską charakteryzuje kobiecy sposób zachowania – należy być uprzejmym i przyjaznym – powiedział Robert Winnicki w wywiadzie dla litewskiej gazety “Kauno dienos”.

Dziennikarz „Kauno dienos” z bliska obserwował wyjazd polskich nacjonalistów do Wilna.

Żadnej broni, żadnego alkoholu, unikajcie prowokacji. Takie wskazówki wydał prezes Młodzieży Wszechpolskiej, Robert Winnicki, przed rozpoczęciem podróży do Wilna, mającej na celu poparcie protestujących Polaków. Nie ukrywał on, że przed podróżą do Wilna również ich wystraszyły informacje, jakoby na wiec do stolicy Litwy zamierzali pojechać agresywnie nastawieni chuligani, z którymi już kiedyś starli się funkcjonariusze z Kowna i Wilna.

– Porozmawiajmy o wyjeździe. Waszym celem jest poparcie mieszkającej na Litwie mniejszości polskiej, która wyraża swoje niezadowolenie z powodu przyjętych przed rokiem poprawek do ustawy o oświacie. Czy dyskryminacja mniejszości polskiej na Litwie to nie jest „rozdmuchana sprawa”?

– Przede wszystkim uważam, że żyjący na Litwie Polacy powinni posiadać takie same prawa, jak Litwini mieszkający w Polsce. Jestem przekonany, że poprzez nieprzemyślaną poprawkę do ustawy o oświacie przyjętą przez waszych polityków, dyskryminuje się naszych rodaków. Doskonale rozumiem, że sytuacja, w której połowa mieszkańców stolicy to osoby narodowości polskiej, a jeszcze więcej mieszka w jej rejonie, nie jest powodem do radości dla żadnego kraju. Należy jednak zrozumieć, że oni tam nie wdarli się przemocą. Mieszkają tam od 400 lat i ta sytuacja wyniknęła w sposób naturalny. Z tego względu wasi politycy powinni zwracać na nich większą uwagę.

– Litewski Rząd przyznaje, że jest „przyparty do muru” po tym, jak premier Polski, Donald Tusk, wystosował ultimatum dotyczące polepszenia stosunków między oboma krajami – „ zmieńcie ustawę o oświacie bo inaczej nie ma nawet nadziei na nowe formy współpracy”. Czy popiera Pan taką postawę polskiej władzy?

– Przykro mi, że w naszym rządzie nie ma mężczyzn. Wszyscy, w przypadku tego problemu, zachowują się jak nastoletnie dziewczęta. Współczesną polityczną elitę europejską charakteryzuje kobiecy sposób zachowania – należy być uprzejmym i przyjaznym. Uważam, że brakuje konstruktywnego i logicznego męskiego sposobu rozwiązywania problemów: oba nie zgadzające się kraje siadają przy jednym stole, nazywają problem po imieniu i rozumiejąc nawzajem swoje nadzieje oraz obawy, szukają rozwiązania problemu.

Moim zdaniem wasi politycy powinni próbować włączyć polską mniejszość narodową w życie społeczne. Nie jako Litwinów, ale jako Polaków. Nie twierdzę, że jest to proste do wykonania. Wręcz przeciwnie, ale wierzę, że mógłby to być główny sposób rozwiązania problemu. Należy zrozumieć, że Polacy chcą pozostać sobą i chronić swoją tożsamość narodową, nawet mieszkając na Litwie. Możliwe, że wasi politycy o tym wiedzą, ale póki co, słyszę tylko takie uzasadnienia – „oni nie uczą się języka, nie znają naszej kultury”.

– Dlaczego uważa Pan, że polska mniejszość narodowa na Litwie powinna być traktowana wyjątkowo?

– My nie prosimy o to, aby Polacy byli traktowani wyjątkowo.

– Ale przecież przyjęta poprawka do Ustawy o oświacie pod tym względem zrównuje wszystkie grupy narodowe.

– Uważam, że, na przykład, litewscy Rosjanie również są niezadowoleni z systemu oświaty, możliwe, że ich głos nie jest słyszany, albo nie krzyczą tak głośno, ponieważ nie są skoncentrowani pod względem geograficznym tak, jak Polacy.

– Interesując się organizowaną przez Polaków demonstracją w Wilnie, przeczytałem dużo nieoficjalnych polskich forów i opinii w sieciach społecznych. Zadziwiło mnie, że wielu Polaków uważa, że „Wileńszczyzna powinna zostać zwrócona Polsce”, czy „Stalin popełnił błąd pozostawiając Wileńszczyznę Litwie”. Czy taka radykalna opinia jest popularna w Polsce?

– Nie zaprzeczę, istnieją takie opinie, ale nie są popularne i nie należy na nie zwracać uwagi. Uważam, że to głupie. Osoby, które tak mówią, nie rozumieją, że ich rodacy mieszkają na Litwie oraz jakie problemy ich dotykają. Oraz, ogólnie rzecz biorąc, czym jest Litwa i co się tam dzieje. Należy zrozumieć, że ludzie czasami gadają bzdury. Sądzę, że takie osoby mogą się zdarzyć w każdym kraju, również na Litwie.

– Lider polityczny litewskich Polaków, europarlamentarzysta Waldemar Tomaszewski, swoimi publicznymi oświadczeniami zwiększa napięcie (w relacjach między Polską a Litwą)- „to Litwini powinni się integrować, a nie Polacy”. Czy ma Pan zaufanie do takich polityków?

– Przyznaję, że w Polsce są postrzegani pozytywnie. Informacje, które ogłasza W. Tomaszewski na temat rodaków dyskryminowanych na Litwie, ciągle są przyjmowane gwałtownie. Wypowiedziane przez niego zdanie jest szczególnie nieprzyjemne dla kraju, który liczy 3 mln. mieszkańców i przeżył okupację. Niemniej jednak uważam, że Litwini, doświadczywszy tylu cierpień, powinni zrozumieć i współczuć Polakom mieszkającym na Litwie.

– A jednak, nawet w Polsce, niektóre mniejszości narodowe skarżą się, że brakuje im możliwości zachowania swojej tożsamości narodowej.

– Największą wspólnotą etniczną w Polsce są Niemcy. Prawie wszyscy z nich mieszkają na południu Polski. Inne mniejszości narodowe to Ukraińcy i Żydzi.

Jeśli przedstawiciele mniejszości narodowej są skoncentrowani w jednym regionie, wtedy mają prawo do swoich szkół. Oczywiście występują problemy. Na przykład, problemy dotyczące mniejszości niemieckiej są podobne, jak mniejszości polskiej na Litwie. To w większości jest kwestia interpretacji historii.

– Wyruszywszy z Warszawy, w autobusie odmówiliście modlitwę „Ojcze nasz”. Często podkreślacie wagę religii. Czy katolicyzm jest ważny dla polskich nacjonalistów?

– Wierzę, że w świecie zachodnim żaden kraj nie ma przyszłości bez religii. Jest ona ważna nie tylko dla człowieka, ale również jako fundament jedności społecznej. Społeczeństwo powinno posiadać kodeks etyki moralnej, a religia wspaniale spełnia to zadanie.

W sposobie postrzegania świata przez wielu polskich nacjonalistów dominują wartości religijne. Istnieją wspólne punkty odniesienia pomiędzy katolicyzmem a polskim nacjonalizmem – wartości rodzinne, tradycyjne poglądy na seksualność itp. Jeśli w Europie wartości rodzinne byłyby uznawane za fundamentalne i istniały rodziny wielodzietne, nie trzeba by było przyjmować imigrantów.

Źródło: diena.lt/ Arturas Morozovas

Tłumaczenie: Karolina Zuber

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply