“Pokazaliśmy Rosji jak bardzo nam zależy”

Po wizycie w Moskwie amerykańska sekretarza stanu Hilary Clinton udzieliła wywiadu redaktorowi naczelnemu rosyjskiego “Newsweeka” Michaelowi Fishmanowi.

M.F.: Nadchodzi nowy początek w stosunkach rosyjsko – amerykańskich. Co do tej pory się nie udawało i kto jest temu winien?

H.C.: Nie chcę wracać do przeszłości aby szukać winnych. Myślę, że zaprowadziłoby nas to tylko w ślepy zaułek. Powinniśmy lepiej przyjąć do wiadomości, że w chwili gdy prezydent Obama objął swój urząd, nasze stosunki ukształtowane były wzajemną nieufnością w stosunku do motywów i sposobów działania drugiej strony i wiem że to nieproduktywne podejście. Zapewne będą w przyszłości sprawy, w których będziemy mieć różne zdanie, ale muszą być też pewne sfery, w których będziemy mogli zawrzeć układ. Poprzednia administracja na przykład nie popierała pomysłu podpisania porozumienia w zakresie kontroli zbrojeń. W przeciwieństwie do nich, my to popieramy. Wierzymy, że jest to sfera, w której Rosja i USA mają szczególne zobowiązania. Dlatego nie tylko odnawiamy stosunki, ale też określamy priorytety pracy naszej administracji przy uwzględnieniu stanowiska Rosji.

M.F.: Bardzo wysoko w rosyjsko – amerykańskiej agendzie stoi Iran. Myśli Pani, że Rosja stanie po waszej stronie w sprawie sankcji dla Iranu?

H.C.: W tej sprawie mamy jasne porozumienie, które minister Ławrow i ja podpisaliśmy po szczycie G6 w Genewie. Poza tym powołujemy się na spotkanie naszych prezydentów, jak i na moje spotkanie z prezydentem Miedwiediewem. Doszliśmy do porozumienia, że jeśli chodzi o Iran wolimy działać drogą dyplomatyczną. Ale jeśli w ten sposób nie odniesiemy żadnego sukcesu, weźmiemy pod uwagę inne metody.

M.F.: Co się stanie, gdy w pewnym momencie będzie trzeba nałożyć sankcje, a Rosja się nie zgodzi? Czy USA podejmie globalne środki bezpieczeństwa bez poparcia Rosji?

H.C.: Nie zamierzam odpowiadać na żadne hipotetyczne pytania. Nie jesteśmy jeszcze w tej sytuacji. Za sobą mamy bardzo konstruktywne rozmowy. Zgadzamy się z Rosjanami, że Iran musi wprowadzić w życie swoje zobowiązania odnośnie wpuszczenia do kraju inspektorów i usunąć zasoby nagromadzonego uranu. Jesteśmy zgodni w tej sprawie i krok po kroku zabieramy się do tego.

M.F.: Rosja domaga się swojego prawa do sprzedaży Iranowi rakiet przeciwlotniczych S-300. Czy przekonała Pani Rosję do zmiany zdania?

H.C.: Jak do tej pory jeszcze tego nie uczynili.

M.F.: Ale to jeszcze sprawa otwarta?

H.C.: Nie. Jest to temat, który oczywiście poruszyliśmy i który nadal będziemy poruszać. Jak na razie Rosja nie dostarczyła Iranowi żadnych systemów rakietowych. Naszym zdaniem to dobry znak.

M.F.: Jak się ma sytuacja wspólnej ochrony rakietowej Rosji i USA? Czy padła jakaś konkretna oferta? Jaka była reakcja na propozycję Rosji wykorzystania terenów Azerbejdżanu i Rosji do zbudowania systemu obrony rakietowej?

H.C.: W sprawie ochrony rakietowej jesteśmy otwarci na kooperację z Rosją. Wyraźnie daliśmy im to do zrozumienia. Wierzymy, że wspólna obrona rakietowa naszych państw byłaby sensowna. Oba państwa widzą, że są zagrożone ze strony Iranu, który może mieć broń atomową lub też przez broń atomową w rękach terrorystów. Kooperacja leży więc we wspólnym interesie i wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze, od kiedy prezydent Obama zmienił plany dotyczące tarczy rakietowej w Europie. Pokazaliśmy Rosji jak bardzo zależy nam na wspólnej pracy.

M.F.: Przejdźmy do tematu demokracji w Rosji. Organizacje Praw Człowieka martwią się, że nowy rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie wspierał ich intencji. Czy w sprawie forsowania praw człowieka w Rosji stosujecie Państwo inną strategię niż administracja Busha?

H.C.: Nadal czujemy się zobowiązani wobec organizacji obywatelskich, które angażują się we wspieranie demokracji i praw człowieka. Ale wierzymy także, że lepsze stosunki z Rosją dadzą nam więcej swobody w zajmowaniu się tym problemem. W tej sprawie mamy bardzo sprzeczne zdania i jeśli przy tak ważnych tematach jak obrona przeciwrakietowa czy układ rozbrojeniowy nie będziemy razem współpracować, może się zdarzyć, że koszt tego poniosą ci, którzy działają w Rosji na rzecz demokracji. Tak więc mówimy, zobaczcie: USA chce dobrych stosunków pomiędzy naszym rządem i rządem Rosji, i nad tym pracujemy – chcemy jednak także dobrych stosunków pomiędzy Amerykanami i Rosjanami, i dlatego wspieramy wszystkich, którzy działają na rzecz polepszenia życia w Rosji.

M.F.: Czy Pani założenia są inne niż za administracji Busha?

H.C.: Nie wiem co było wcześniej. Nie mam pojęcia co było wcześniej.

M.F.: Co z grupą roboczą ds. społeczeństwa obywatelskiego, którą Obama utworzył wspólnie z Miedwiediewem? Organizacje Praw Człowieka martwią się, że komisja obsadzona zostanie jedynie zwolennikami Kremla, którzy przez Organizacje Praw Człowieka w Rosji oceniani są bardzo krytycznie. Wiedziała Pani o tym? Mówię o Władislawie Surkowie.

H.C.: Tak, wiem. Ale mam duże zaufanie do Mike’a McFalla, który wiele lat mieszkał w Rosji. On kieruje tą grupa. Nie mam powodu wątpić, że poruszane jest będzie wiele ważnych spraw i że wiele różnych ludzi o różnych poglądach dojdzie do słowa.

M.F.: Jak zareagują USA jeśli Putin wróci do władzy, jeśli za trzy lata zostanie wybrany na kolejne cztery lata na stanowisko prezydenta?

H.C.: To kto rządzi Rosją jest sprawą Rosjan. Nie będę komentować, kogo Rosjanie mają wybierać na swego prezydenta. Sami muszą o tym zadecydować. Mamy dobre stosunki z Miedwiediewem i jestem pewna, że będziemy mieć też dobre stosunki z tym, który będzie rządził po nim. Nie martwię się o to.

M.F.: Za co Pani zdaniem Barack Obama otrzymał pokojową nagrodę Nobla?

H.C.: Myślę, że przyjął nagrodę Nobla ze zdziwieniem i zakłopotaniem – sam zresztą to powiedział. Ale powiedział też, że jest to dla niego wezwaniem do działania. I powinno to też być wezwaniem do działania. Powinno to być wezwaniem do powstrzymania dalszego rozprzestrzeniania i zredukowania arsenałów broni jądrowej. Powinno to być wezwaniem do zajęcia się sprawą zmiany klimatu, głodu i bezpieczeństwie żywnościowym. I powinno to być odebrane jako wezwanie do zajęcia się sprawami, które przedyskutowałam krótko z ministrem Lawrow w Zurychu , gdzie wspólnie pomogliśmy Turcji i Armenii w podpisaniu porozumienia i znormalizowaniu stosunków. Powinniśmy tak pracować, aby praca ta była odpowiedzią na nadzieje ludzi z całego świata, aby przywódcy świata działali w ich interesie i próbowali polepszyć ich warunki życiowe, warunki gospodarcze i polityczne. To jest to, co próbuje zrobić nasz prezydent.

Źródło: welt.de

Tłumaczenie: Zuzanna Wojtecka

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply