Pierwsi chrześcijanie sportu

Pamięć o Pogoni wśród lwowiaków nie zgasła ani na chwilę. Niewątpliwie mieliśmy powód do dumy. Dlatego właśnie reaktywacja takiego klubu była wręcz niezbędna.

Przyjęło się mówić, że pierwszy mecz na ziemiach polskich rozegrano 14 lipca 1894 r. we Lwowie. Wtedy zmierzyły się ze sobą drużyny Sokoła ze Lwowa i z Krakowa. Mecz trwał jedyne sześć minut. Przerwano go po bramce, zdobytej dla lwowiaków przez ucznia seminarium nauczycielskiego Włodzimierza Chomickiego. Z jego opowiadania może wynikać, że bramka była ze spalonego, o czym jednak szczęśliwy strzelec nie miał pojęcia. Z tego wynika, że złoty gol, kończący grę, został wymyślony przez Polaków sto lat przed tym, jak uradzili to działacze FIFA.

Wszystko zaczęło się jeszcze pod koniec XIX wieku wraz z powstaniem Sokoła Macierz. Młodzież lwowska była wyjątkowo chętna do wcielania w życie tej nowinki, jaką były hasła wychowania fizycznego na świeżym powietrzu. Dlatego dr Henryk Jordan i dr Eugeniusz Piasecki trafili na bardzo podatny grunt, zakładając w naszym mieście Towarzystwo Zabaw Ruchowych. Potem już szło jak z płatka. W 1904 roku powstają pierwsze lwowskie kluby sportowe Czarni, Lechia i Pogoń, działalność rozpoczynają właśnie przy strukturach Towarzystwa Zabaw Ruchowych. Zrzeszenia od samego początku charakteryzują się tym, co nowoczesne kluby sportowe – mają swoje zarządy, kasę, członków, a Pogoń już w 1908 r. zdobywa własne boisko (za rogatką stryjską). Wydarzenia te nabrały takiego rozmachu, że pociągnęły za sobą Przemyśl, Stryj, Stanisławów, Tarnopol i Kraków. Od razu po założeniu klubu Pogoni, jego członkowie nie wiedzieli jakie barwy przyjąć. Karol Szajdek i Stanisław Polakiewicz wyszperali w zagranicznych pismach, że kolory czołowego angielskiego klubu Everton z Liverpoolu są niebiesko – czerwone. Chcąc wzorować się na najlepszych, przyjęli właśnie takie barwy. Jednak nie tylko barwy klubowe sprawiły, że Pogoń rozwijała się w błyskawicznym tempie.

Tak wspominał Edmund Marion, jeden z piłkarzy Pogoni, swoje początki w klubie:

Kiedy dnia 4 kwietnia 1904 r. przeniosłem się na stałe z Krakowa do Lwowa, pierwszą moją myślą było przystąpienie do drużyny piłkarskiej. (…) Nasz wychowawca sportowy dr Eugeniusz Piasecki stale wykluczał mnie z gry za samolubne wózkowanie, którego nauczyłem się w Krakowie. Zauważyłem przytem ogromne różnice, zachodzące między piłką nożną krakowską a lwowską. Przede wszystkim kształty i wymiary boiska były inne. Zamiast elipsoidalnego i pozbawionego trawy – jak to było w parku Jordana – ujrzałem boisko trawiaste i znacznie większe. Bramki szersze niż w Krakowie. (…) Na drużynę składało się 11 graczy, a nie jak tam dowolna i często nierówna ilość po obu stronach”.

Nic dziwnego, że pamięć o Pogoni wśród lwowiaków nie zgasła ani na chwilę. Niewątpliwie mieliśmy powód do dumy. Dlatego właśnie, według mnie, reaktywacja takiego klubu była wręcz niezbędna. To kolejna historia, która zaczęła się równie niewinnie i kiedy to pomysł równie szybko przekształcił się w coś niesamowitego.

W 2008 r. odbywał się rajd rowerowy ulicami Lwowa. Z konsulem Marcinem Zieniewiczem, Kazikiem Kosydorem i Adamem Świdzińskim zdecydowaliśmy się wziąć w nim udział. W Pewnym momencie skręciliśmy w swoją stronę i po drodze zaczęliśmy rozmawiać o utworzeniu jakiegoś klubu sportowego– wspomina Marek Horbań, prezes Pogoni Lwów – Zacząłem szukać informacji o polskim sporcie we Lwowie przed wojną. Wpadłem na Pogoń, kiedy przypomniałem sobie historie mojej babci o tej drużynie. Od pewnego czasu studenci Semper Polonia zbierali się towarzysko i grali w piłkę. Dlatego to do nich zwróciliśmy się z inicjatywą reaktywacji Pogoni. Semper Polonia opłaciła nam halę, trenera. Na wiosnę 2009 roku, zacząłem pracować nad rejestracją klubu. Pomocy udzielili nam wtedy Konsul Generalny Grzegorz Opaliński oraz konsulowie Marcin Zieniewicz i Jacek Żur. 10 października 2009 r. ostatecznie otworzyliśmy klub. Na otwarcie przybyli senatorowie, posłowie, przedstawiciele Polonii Bytom, Polonii Warszawa, prezes Sokoła. Nie powiem, było uroczyście.

Obecnie, Pogoń Lwów ma 40 członków. Wśród graczy są Polacy, Ukraińcy, Rosjanie. Ostatnio chłopacy przeszli do I Ligi Obwodowej, w każdym razie mają na to pozwolenie ze względu na sformowany budżet. Problem polega na tym, że wciąż nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, żeby móc zacząć rozgrywki w ramach tej ligi. Do kwietnia muszą uzbierać 400 tys. hrywien.

W styczniu otworzyliśmy szkółkę Pogoni, dla dzieci z rocznika 1998-2000. Na razie uzbieraliśmy zaledwie 12 osób, to stanowczo za mało. Potrzebujemy około 40. – żali się Marek Horbań – Szukamy cały czas ludzi, bo tak naprawdę brakuje nam zawodowców, dlatego bierzemy nie tylko Polaków. Chłopakom po prostu brakuje czasu na treningi, które odbywają się trzy razy w tygodniu. Przydałby się również trener, który potraktowałby poważnie całą sprawę.

Wiadomo, że początki są zawsze trudne. Trzeba szukać dalszych sposobów na to, by klub był prężny. Na pewno nie będzie tak prężny jak Karpaty, ale z pewnością dorówna reszcie klubów polonijnych, takich jak w USA czy Niemczech– podkreśla Jan Domarski, zdobywca złotej bramki na Wembley – Muszą zacząć szkolenie od juniorów do seniorów. Wtedy na pewno doczekają się odpowiednich wyników.

Szkoda tylko, że dla dziewczyn właściwie nic nie mamy oprócz sekcji kolarskiej i ewentualnej siatkówki– mówi prezes Horbań – Prawda jest taka, że mamy jedynie cztery panie w klubie – Olę Winiarską, Jolkę Macewicz, Zośkę Buczkowską i Elkę Medyńską. Jeśli tylko zjawią się nowe pomysły będziemy się starali pomóc ze swojej strony, jakieś tam jeszcze finanse mamy.

„Już chyba nigdy nie powtórzą się w sporcie te piękne i szczęśliwe czasy, gdy mówiono „klub to my! klub to nasza ukochana własność; wobec klubu mamy tylko obowiązki; (…) klub to ołtarz, na którym wszyscy składamy ofiarę naszych sił i talentów, aby nasza idea rosła, rozszerzała się i przybrała realne kształty organizacji potężnej (…), zwycięskiej”.

No i proszę. Powtarzają się chyba.

Joanna Demcio

Zaczerpnięte cytaty i informacje pochodzą z „Księgi pamiątkowej poświęconej 35-leciu LKS Pogoń Lwów 1904-1939”
.

Źródło: Kurier Galicyjski nr 20 (120)

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply