Boom na lotnisko w Orio al Serio: “Dziewczyny przylatują do Włoch na weekend, a potem wracają”.

Aby je zobaczyć, wystarczy poczekać naprzeciwko drzwi przesuwnych w hali przylotów na lotnisku Orio al Serio (Bergamo), w czwartki lub piątki po południu. Miasta, z których przybywają, są zawsze te same: Kijów, Lwów, Bukareszt, Timisoara, Sofia, Warszawa, Wilno. Niektóre z nich ubrane są wyzywająco, inne starają się nie rzucać się w oczy. Wszystkie kierują się pospiesznym krokiem w stronę wyjścia. Są to wysokiej klasy prostytutki, a ich celem jest spędzić dwa lub trzy wieczory w Mediolanie, Bresci czy pobliskiej Szwajcarii. Wracają pierwszym, porannym lotem w poniedziałek. Giuliano, Michele i Giorgio rozmawiają przy swoich taksówkach: „Dziewczyny escort? Gdyby tylko trafił się jakiś kurs w stronę centrum Mediolanu! Nie, nie, jest to międzynarodowy port lotniczy, lecz obowiązuje low costna wszystko, wybierają przejazd autobusem za 5 euro. Piękne dziewczyny też. Bardzo rzadko zdarza nam się je wieźć. Czasem jednak można dostrzec samochody ze szwajcarską rejestracją, czekające na nie w odległym miejscu na parkingu”. Dziś seks za pieniądze przybrał i taką formę. Dostawa do domu. Spragnieni przygód mężczyźni nie muszą już odwiedzać Węgier, Rumunii czy Ukrainy, gdyż dzięki tanim biletom to dziewczyny przyjeżdżają do Włoch. Niektóre pracują w klubach w kantonie Ticino, gdzie prostytucja jest legalna, inne przyjmują klientów we włoskich hotelach.

By zrozumieć, jak to funkcjonuje, wystarczy wejść na jedną z wielu stron internetowych, na której znajdziemy oferty towarzystwa w zamian za pieniądze. Jest też specjalny dział, dotyczący podróżujących dziewczyn. Numer telefonu, adres e-mail, zdjęcia, cennik. Nie ma miejsca na niejasności. „Przyjmuję w Mediolanie tylko po uprzednim uzgodnieniu – opowiada przez telefon 25-letnia Rumunka, używająca pseudonimu Lilly – 2000 tysiące euro za całą noc. Zaczęłam, mając 19 lat, wtedy po raz pierwszy wyjechałam za granicę. Moja rodzina nie wie o niczym. Studiuję ekonomię, jestem zawsze w rozjazdach między Bukaresztem a Włochami. Po ukończeniu studiów, chcę zmienić moje życie i przeprowadzić się do Anglii”. Diana pochodzi z Węgier, ma 32 lata; północne Włochy odkryła dzięki swojemu byłemu chłopakowi. „On był zamożny, poznaliśmy się w Bukareszcie, a po kilku miesiącach dołączyłam do niego. Po rozstaniu wróciłam do Węgier, pracując w klubach jako escort. Dziś podróżuję po całej Europie”.

Zjawisko to nasila się, w miarę jak tanie taryfy obejmują coraz więcej lotów. Lotnisko w Bergamo jest jednym z najbardziej aktywnych, w 2012 roku obsłużyło aż 9 milionów pasażerów. Z liniami Ryanair czy Wizz Air już kilkadziesiąt euro wystarczy, by opłacić podróż w dwie strony do Włoch. „Średnio co weekend przyjeżdża tu 25-30 dziewczyn, a fenomen ten wzmaga się na wiosnę – opowiada pułkownik Giovanni De Roma, dowódca straży celno-podatkowej w Bergamo – podróżują same, co najwyżej w parach”. Puszkę Pandory otworzył dekret rządu Montiego w marcu 2012 roku, dotyczący przewozu gotówki za granicę i zaostrzający kontrole na lotniskach. Nowe przepisy przewidują pułap 10 tysięcy euro. Kto go przekroczy, ryzykuje grzywną w wysokości od 10 do 50 procent nadwyżki. W 2012 roku na włoskich granicach skonfiskowano 124 miliony euro, z czego 1 milion 718 tysięcy przechwycono właśnie w Orio al Serio (wzrost o 500 procent w stosunku do 2011 roku).

W jednym przypadku na cztery, to właśnie dziewczyny z Europy Wschodniej przewożą gotówkę. „Niektóre zatrzymane tylko się uśmiechają, inne przyznają się do pracy w Szwajcarii, pokazując przepustki z klubów nocnych w Lugano i zapewniając o zapłaconych na miejscu podatkach – kontynuuje De Roma – Jeszcze inne twierdzą, jakoby pracowały w charakterze opiekunek starszych osób, po czym znajdujemy opakowania prezerwatyw podczas kontroli ich bagażu. Interweniujemy tylko w wypadku znalezienia sumy powyżej 10 tysięcy euro. Ostatnio stały się bardziej przebiegłe: latają z przyjaciółkami bądź znajdują towarzysza podróży, który zgadza się im pomóc. Jednak znajdą się i takie, które kuszą los: dwa miesiące temu nakryliśmy 25-latkę przewożącą zwinięty plik banknotów o nominale 500 euro, schowany w biustonoszu push-up”.

Aby skontrolować owe dziewczyny, w każdy poniedziałkowy poranek na lotnisku w Bergamo obecny jest przynajmniej jeden funkcjonariusz płci żeńskiej. W kolejce do kontroli stoją studenci ERASMUS, gotowi do powrotu do nauki po weekendzie spędzonym z rodzinami, wycieczki klas licealnych, 50- czy 60-letnie kobiety pracujące jako opiekunki, które teraz wracają do domów obładowane prezentami dla wnuków. Rankiem, 4 lutego, kontrole przebiegają sprawnie. Zatrzymano 5 czy 6 dziewczyn, posiadających od 3 do 4 tysięcy euro. Twierdzą, że są studentkami. Nie złamały prawa. Strażnicy pod dowództwem kapitana Vincenzo Rosanelliego kontynuują poszukiwania.

Kilka minut po 7 nadchodzi czas na dziewczynę z Polski. 180 cm wzrostu, blond włosy uczesane na boba; patrzy prosto w oczy sierżantowi, który właśnie znalazł w jej torebce 5 tysięcy euro. Okazuje kartę pokładową. Lot Ryanair Fr 03898 do Warszawy odlatuje za 35 minut. „Pracuję jako kosmetyczka. Jakiś problem?”, „Nie, proszę się nie martwić. To tylko kontrola”.

Źródło: La Stampa

Tłumaczenie: Ewa Lorek

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply