Morze Kaspijskie szykuje się do wojny

Kryzys irański i nierozwiązane spory terytorialne na Morzu Kaspijskim przyspieszyły wyścig zbrojeń wśród państw regionu. Jeżeli jednak Iran “szarpnie”, to żadna militaryzacja – mała czy duża – nie uratuje obszaru kaspijskiego przed długą, wojskową i polityczno-ekonomiczną destabilizacją.

Państwa regionu kaspijskiego przeżywają nielekkie czasy. Występują tu przeciągające się spory o podział wód terytorialnych, problem Iranu nie rokuje świetlanej przyszłości, a do tego dochodzą inne, stare waśnie, których od dawna nie udaje się rozwiązać. Czas pracuje przeciw krajom nadkaspijskim, ponieważ kryzys irański może się zaostrzyć i wtedy wszystkie znajdą się na ostrzu noża.

Prawdopodobnie to złożoność sytuacji stymuluje militaryzację państw Morza Kaspijskiego, która dokonuje się z większym lub mniejszym powodzeniem. Do przykładu: Turkmenistanpraktycznie nie posiada doświadczenia w dziedzinie wojskowości, a jednak niedawno udało mu się przeprowadzić pierwsze w okresie niepodległości ćwiczenia morskie na Morzu Kaspijskim z udziałem marynarki wojennej, sił powietrznych, wojsk lądowych, oddziałów MSW i służby bezpieczeństwa.

Charakterystyczne, że na ćwiczeniach realizowano scenariusz odparcia ataku sił dywersyjnych, które przeniknęły na terytorium kraju w rezultacie zaostrzenia sytuacji w regionie kaspijskim. Zadaniem „przeciwnika” było zajęcie strategicznie ważnych dla państwa obiektów, włączając w to te rafineryjne.

Być może, Turkmenistan kontynuowałby swoją dotychczasową „drzemkę”, gdyby nie to, że inne państwa kaspijskie z pasją zajęły się militaryzacją. Strona PanARMENIAN.net powołując się na referat Departamentu Stanu USA nt. walki z terroryzmem po 2011 roku, informuje, że Azerbejdżanjest gotowy na rozmieszczenie nad Morzem Kaspijskim siedmiu stacji radiolokacyjnych. Prócz tego, rząd zakończył modernizację centralnego laboratorium biologicznego, zajmującego się zapobieganiem bioterroryzmowi.

Jak pisze wspomniana strona: „…stworzenie sieci amerykańskich stacji radiolokacyjnych na Morzu Kaspijskim należy wiązać z nadchodzącą operacją wojskową przeciwko Iranowi. Dlatego zwiększanie możliwości kontroli przestrzeni Iranu z terytorium Azerbejdżanu staje się jednym z kluczowych czynników tej strategii wojennej”. Podkreślić w tym miejscu trzeba, że od 2013 roku Rosja już nie może korzystać ze swojej stacji radiolokacyjnej w Azerbejdżanie.

W kontekście militaryzacji Azerbejdżanu niemiecka DeutscheWelle przypomina, że Izraelzbudował w tym kraju zakład produkcji samolotów bezzałogowych, które to samoloty następnie obserwują odcinki wzdłuż spornych z Turkmenistanem i z Iranem obszarów występowania złóż ropy naftowej, a także wzdłuż granicy azersko-irańskiej.

Oznacza to, że Azerbejdżan w pewnym sensie występuje w tandemie z Izraelem przeciwko Iranowi i jeżeli kryzys irański nie zostanie rozładowany, to nie wiadomo, jaką orientację obierze Turkmenistan. Zachowanie pełniej neutralności mu się nie uda, bo uniemożliwia to po prostu położenie geograficzne tego kraju. Najprawdopodobniej dokona zwrotu w stronę Iranu. Ale to automatycznie zaostrzy stosunki Aszchabadu z NATO, wykorzystującym turkmeńskie terytorium do tranzytu ładunków wojskowych do Afganistanu.

Istnieje jeszcze i czynnik Kazachstanu, który, jak zaznacza DeutscheWelle, “wiosną 2012 roku wodował pierwszy okręt rakietowo-artyleryjski własnej produkcji; w 2013 roku Astana planuje uzupełnić kaspijską flotyllę jeszcze dwoma podobnymi okrętami, ale z mocniejszym uzbrojeniem”. W ogóle zaś dotychczasowy potencjał militarny Kazachstanu i bez wzmacniania marynarki nie da się porównać z możliwościami Turkmenistanu.

Ale wszystkich prześcignęła i tak Rosja. Mimo, że w wojskowych i około wojskowych kręgach tego państwa lubi się mówić o tym, że siła rosyjskiego uzbrojenia jest już „nie ta co kiedyś”, swoje coraz większe możliwości Rosja dopiero co zademonstrowała na morzach Kaspijskim Czarnym, w czasie kończących się właśnie ćwiczeń strategicznych “Kaukaz 2012”.

Jak podaje RIA Novosti w czasie manewrów rakietowy okręt “Dagestan” zniszczył strategicznie ważne obiekty przeciwnika z uniwersalnego kompleksu rakietowego “Kalibr-NK”. Wystrzelona z kompleksu rakieta z odległości 180 kilometrów z powodzeniem uderzyła w przybrzeżny cel.

Zaznaczymy, że “Dagestan” to pierwszy okręt rosyjskiej marynarki wojennej uzbrojony w uniwersalny kompleks rakietowy “Kalibr-NK”, i jest on zdolny razić cel w odległości 300 kilometrów. Przy czym jest bardzo trudno uchwytny dla środków radiolokacyjnych przeciwnika.

Przypomnijmy też, że początkowo zapowiadano, że ćwiczenia “Kaukaz 2012” będą bezprecedensowe pod względem wielkości i odbędą się nie tylko terytorium rosyjskim (Północny Kaukaz), ale też w Armenii, Abchazji i Południowej Osetii. Ostatecznie zaś, po hałasie podniesionym przez Tbilisi i znaczną część społeczności międzynarodowej – ostrzegano, że ćwiczenia zagrażają bezpieczeństwu Gruzji – manewry miały miejsce tylko na terytoria Rosji.

Ale geografia manewrów zmieniła się razem z ich scenariuszem. Jak wyliczają rosyjscy eksperci, na ćwiczeniach przerabiane są warianty rozwoju wydarzeń na południu Rosji, w razie gdyby Amerykanie uderzyli na Iran.

Ale jeżeli takie uderzenie zostanie naniesione, to dotknie ono nie tylko państw kaspijskich, ale też sąsiednią Gruzję.

Tbilisi nie robi żadnych „wypadów” przeciwko Iranowi; co więcej, wprowadziło ruch bezwizowy i bezpośrednie połączenie lotnicze z tym państwem. Ale jeżeli Gruzja chociażby w jakimś małym stopniu wejdzie do koalicji antyirańskiej (mogą ją do tego zmusić jej strategiczne relacje z USA), to wtedy, oczywiście, nie wyjdzie jej to na dobre.

Na pewno nieprzypadkowo Amerykanie, którzy nie pierwszy rok pomagają Gruzji w rozwoju jej zdolności obronnych, teraz zajęli się wzmocnieniem obrony powietrznej kraju. Tbilisi już odwiedziła grupa wojskowy ekspertów USA.

Jak twierdzi część gruzińskiej opozycji, w kraju nie prostu „tak sobie” — to jest nie dla rozwoju gospodarki i infrastruktury komunikacyjnej — pośpiesznie buduje się nowe porty lotnicze. Również nie „tak sobie” pojawiło się mnóstwo nowych szpitali w regionach kraju. Być może jeśli chodzi o szpitale to jest to brednia bo amerykańskie wojsko posiada doskonale zorganizowane szpitale polowe. Ale co do portów lotniczych – podejrzenia mogą być uzasadnione.

Słowem, szczęście mają te kraje, które znajdują się daleko od Morza Kaspijskiego i Iranu. Ale jeżeli Iran jednak “szarpnie”, to każde zbrojenia – małe czy duże – nie uchronią regionu przed długimi i ciężkim wojskowymi, politycznymi i ekonomicznymi kataklizmami.

Irina Dżorbenadze

Agencja Informacyjna RosBalt

Tłum. Mateusz Garda

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply