z posłem Arturem Górskim (PiS), członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu RP i Sejmu Republiki Litewskiej rozmawia Aleksander Majewski (Fronda.pl).

– W czwartek Sejm Litwy postanowił, że polscy uczniowie będą uczyć się po litewsku. Czy to już przejaw dyskryminacji?

– To kolejny przejaw dyskryminacji. Litwini od dawna konsekwentnie ograniczają prawa polskiej mniejszości i nie pozwalają korzystać z tych, które przysługują mniejszościom w krajach cywilizowanych, które w Unii Europejskiej są standardem. Litwini prowadzą politykę wbrew tym standardom, dążą do lituanizacji Polaków. I wcale tego nie ukrywają. Oni się po prostu boją Polaków, uważając ich nie za równoprawnych obywateli, tylko za agentów obcego państwa. Litewskim nacjonalistom wydaje się, że są litewskimi patriotami, ale w gruncie rzeczy tą swoją polityką niszczą litewską tradycję państwa wielonarodowego, przekreślają wielowiekowe dziedzictwo współpracy wielu równorzędnych narodów, niszczą naszą historyczną przyjaźń. Chcą Litwę zubożyć, a nie ubogacić. Tak, to jest polityka irracjonalnego strachu małego narodu przed dużo większym narodem.

– Zapytałem o to, gdyż nawet w czasie, gdy Litwa należała do ZSRR nie ograniczano w ten sposób praw polskiej mniejszości…

– Gdy Litwa należała do ZSRR, to albo rządzili nią rosyjscy okupanci, albo litewscy komuniści ślepo wykonujący dyspozycje Rosji. A ta świadomie dowartościowywała Polaków na Litwie, nastawiając przeciwko nim Litwinów. Łatwiej było rządzić Litwinami, gdy głównego wroga upatrywali w Polakach, a nie w Rosjanach. Zresztą do dziś tak zostało. I nie ma się co dziwić, że gdy Litwa wybijała się na niepodległość, Polacy obawiając się szowinizmu litewskiego podjęli starania o utworzenie jednostki autonomicznej w ramach Litwy. Przypomnę, że w maju 1991 r. rady rejonów wileńskiego i solecznickiego proklamowały utworzenie Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego ze stolicą w Nowej Wilejce i flagą biało-czerwoną. Jednak we wrześniu parlament Litwy rozwiązał samorządy terytorialne i wprowadził zarząd komisaryczny w rejonie wileńskim i solecznickim. To wówczas rozpoczęły się prześladowania Polaków i litewska kolonizacja Wileńszczyzny, której celem była zmiana proporcji narodowościowych na korzyść Litwinów. Ta polityka przez 20 lat nie odniosła skutku, więc sięgają po nowe instrumenty, aby skuteczniej zlituanizować Polaków.

– W polskich szkołach na Litwie uczy się obecnie około 18 tysięcy dzieci i młodzieży. Społeczność polska w tym kraju liczy 200 tysięcy. Czy taka liczba pozwala na wyrażenie społecznego oporu?

– Polacy na Litwie stanowią mniejszość liczącą ok. 6 proc. w skali kraju, ale w rejonie wileńskim ponad 60 proc., a w rejonie solecznickim aż 80 proc. Nie ma wątpliwości, że w tych rejonach opór byłby możliwy, gdyż tamtejsi Polacy będąc dyskryminowani przez Litwinów zjednoczyli się i są dobrze zorganizowani. Tylko jak taki opór miałby wyglądać? Skoro nie będzie w pobliżu miejsca zamieszkania polskiej szkoły, nie posyłać dzieci do szkoły litewskiej, bojkotować litewską szkołę i litewskie prawo? Może strajk głodowy? To już są skrajne zachowania, zachowania ostateczne, które świadczyłyby o totalnej rozpaczy Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie. Niewątpliwie trzeba protestować, ale opór nie może oznaczać przekroczenia granic, które zaprowadzą do więzienia lub do szpitala. Wierzę w mądrość przywódców naszej społeczności na Wileńszczyźnie, że znajdą w końcu sposób, by przez instytucje międzynarodowe wpłynąć na Litwę, na zmianę jej polityki. Bo na obecny polski rząd w tej sprawie raczej bym nie liczył.

– Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraziło jedynie „rozczarowanie” przyjęciem takiej ustawy. Ale czy planuje coś opozycja? Mam na myśli Pańskie ugrupowanie…

– Nasze MSZ stara się ukryć swoją bezsilność w tej sprawie, ale „apele” z mównicy sejmowej i gesty „rozczarowania” są pod polską publikę, a nie z myślą o naszych rodakach z Wileńszczyzny. Minister Sikorski chce stworzyć wrażenie wśród naszych obywateli, że coś robi, ale on tylko mówi, a niewiele robi. Jeszcze kilka dni temu mówił, że być może Litwini przełożą głosowanie nad ustawą oświatową, gdyż chcą konsultacji z Polską w sprawie tej ustawy. Polska miała być stroną i być może nawet Sikorski w to uwierzył, że ktoś na Litwie chce z nim rozmawiać o prawach polskiej mniejszości. Ale Litwini szybko rozwiali tę rozgłaszaną przez polski MSZ nadzieję bez pokrycia. Ośmieszyli nasz rząd ukazując bezwład naszej polityki wschodniej na kierunku litewskim. A to przecież rząd ma instrumenty, by działać, nie opozycja. To my jesteśmy od mówienia, a rząd od działania. Gdzie jest natychmiastowa nota protestacyjna po czwartkowym głosowaniu? Czy polski ambasador na Litwie został odwołany na konsultacje do Warszawy, albo litewski zaproszony „na dywanik” do Sikorskiego? A przecież mamy instrumenty w polityce międzynarodowej, ale też gospodarcze w relacjach bilateralnych. Tu trzeba zdecydowania i determinacji, a nie uprawiania polityki gestów, za którymi nie stoi realna siła. Jeszcze przecież nie wszystko stracone. Jeszcze może być weto prezydenta Litwy do tej ustawy.

– Czy możliwe jest satysfakcjonujące załatwienie tej sprawy, w sytuacji, gdy premier Litwy Andrius Kubilius nie widzi, a może raczej udaje, że nie widzi problemu? To chyba wiele nam mówi o „klimacie”, jaki panuje na Litwie?

– Litwini faktycznie udają zdziwienie, bo według nich nic złego dla Polaków mieszkających na Litwie się nie dzieje. Oni najchętniej by w ogóle nie dostrzegali istnienia Polaków. A z drugiej strony przewrotnie podkreślają – spotkałem się z taką opinią do mnie wyrażoną przez jednego z Litwinów – że ta ustawa dopiero zrówna prawa polskiej mniejszości na Litwie z prawami litewskiej mniejszości w Polsce. W tych słowach widać, jak sprawę chcą zakłamać, odwrócić kota ogonem. Ale to jest typowe dla nich: czym bardziej podkręcają śrubę polskiej mniejszości, tym głośniej krzyczą, że to Polacy prześladują Litwinów mieszkających w Polsce. Można mieć tylko nadzieję, że kryzys na Litwie szybko przewróci tamtejszy rząd i w najbliższych wyborach zostanie wyłoniony gabinet z partii mniej nacjonalistycznych. Paradoks polega na tym, że do tej pory rządy lewicowe na Litwie może nie dopieszczały szczególnie Polaków, ale nigdy nie szykanowały na tak dużą skalę, jak rząd konserwatywno-nacjonalistyczny.

– Dziękuję za rozmowę.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply