Lituanizacja Sejneńszczyzny

Północna Suwalszczyzna jest krainą wyjątkową. Pagórkowata rzeźba terenu przypomina ten, jaki można ujrzeć na północno-wschodnich Kresach.

Ponadto nie jest jednolita etnicznie, co, w jeszcze większym stopniu, nadaje jej kresowego charakteru. Historia Suwalszczyzny, również ta najnowsza, jest skomplikowana. To właśnie tam miało miejsce powstanie sejneńskie(1919 r). Jednak mimo, iż rejon ten znajduje się w granicach Rzeczypospolitej, to zachodzące tam procesy przypominają te, z którymi mamy do czynienia obecnie na Litwie, Białorusi czy Ukrainie – mieszkający w powiecie sejneńskim Polacy coraz częściej są kulturowo ograniczani i coraz rzadziej czują się gospodarzami swojej małej ojczyzny.

Niedostępne pogranicze

Pierwszym etapem w mojej “wędrówce” po pograniczu polsko-litewskim były Sejny. W centrum tego miasteczka stoi pomnik postawiony ku czci powstańców sejneńskich. Jednak oprócz zadbanego i estetycznie wykonanego pomnika jest w Sejnach także siedziba Konsulatu Republiki Litwy. Zdaniem mieszkańców miasteczka, nastawia on mniejszość litewską wrogo do Polaków oraz bierze udział w wielu dyskryminujących polską większość działaniach, jak choćby w naciskaniu na władze, ażeby usunęły pomnik, znajdujący się na cmentarzu w leżących nieopodal Sejn Berżnikach. Jednak trudno dowiedzieć się czegoś więcej od Sejnian, którzy boją się dłużej rozmawiać na ten temat.

“Nie szukaj wrażeń po litewskiej stronie”

Uświadomiwszy sobie, że wiele się w Sejnach nie dowiem, postanawiam odwiedzić pana Piotra Szyryńskiego, który podobno “dużo o tym wszystkim wie”. Ponieważ komunikacja z okolicznymi miejscowościami nie funkcjonuje, postanawiam iść pieszo. Jest bardzo zimno i wieje nieprzyjemny wiatr. Uświadamiam sobie, że Suwalszczyzna to przecież “polski biegun zimna”. Gdy mijam klasztor dominikański, moją uwagę zwracają łopoczące na wietrze flagi, zawieszone na masztach oddalonych od zabudowań kościelnych o mniej więcej 30 m. Jest tam flaga Polski, oraz po jej prawej i lewej stronie flagi państwowe z okresu I Rzeczypospolitej.

Po opuszczeniu Sejn, i przejściu paru kilometrów, w końcu udaje mi się złapać okazję. Wiezie mnie sympatyczny pan. Pyta dokąd jadę i oferuje, że zawiezie mnie do Berżnik, na co ochoczo przystaję. Nawiązuje się między nami rozmowa. Z ciekawości pytam ile jest kilometrów do Litewskiej granicy. Mój dobroczyńca odpowiada i pyta czy się tam wybieram. Chociaż nie miałem takich planów odpowiadam, że może tak. W odpowiedzi usłyszałem: “Nie szukaj wrażeń po litewskiej stronie”. Zapytałem o co mu chodzi, na co odpowiedział: “Wiesz, można człowieka spotkać, ale to jest jeden na 30. Poza tym wiesz jak bardzo oni Polaków lubią”.

Pan Piotr Szyryński

Dojechawszy na miejsce, podchodzę do starego drewnianego domu, a w zasadzie niewielkiego dworku. Pukam do drzwi. Otwiera mi starszy pan – Piotr Szyryński. Przedstawiam się i mówię po co do niego przyjeżdżam. Pan Szyryński patrzy na mnie początkowo nieufnie i zadaje mi szereg pytań: kto mnie przysłał?, czego oczekuję?, kim i skąd jestem? itd. W końcu zgadza się porozmawiać ze mną o konflikcie polsko-litewskim i o tym, co miało, i ma miejsce na Sejneńszczyźnie. Zaznacza jednak, że na nagrywanie rozmowy się nie zgadza. Ten strach wydał mi się z początku niezrozumiały, okolica jednak wciąż żyje pamięcią morderstwa, jakiego dokonano tam 3 maja 2006 roku. Jego ofiarą padł bliski współpracownik Szyryńskiego – Jan Góral, który razem z nim postawił na berżnickim cmentarzu Memoriał Ponarski, ten sam memoriał, którego usunięcia domagał się przed paroma tygodniami rezydujący w Sejnach litewski konsul. Mordercy Górala nie zidentyfikowano po dziś dzień.

Wchodzimy do saloniku. Jest długi stół, na ścianie portret Marszałka Piłsudskiego, na drugiej Matka Boska Ostrobramska, ryngrafy, pamiątki z powstania sejneńskiego. Szyryński, który do dziś mieszka w skromnym rodowym majątku Posejnele, jest w okolicy postacią niemal legendarną – syn powstańca sejneńskiego, zamordowanego w czasie II Wojny Światowej przez Niemców, sam Szyryński wsławił się partyzancką kartą, walcząc w AK. Czuję się tak, jakbym cofnął się w czasie i wstąpił do jakiegoś skromnego dworku na Kresach…

Na ziemię sprowadza mnie jednak mój rozmówca. Już we wstępie stwierdza, że o wszystkim, co się tam dzieje doskonale wie Rząd, Sejm, media, Kościół – po prostu wszyscy. Ale nikt nie reaguje. Po tych słowach pan Piotr wyraźnie się ożywia, zapewne z powodu emocji, towarzyszących całej sprawie i zaczyna mi w szczegółach opowiadać o sytuacji na Sejneńszczyźnie.

Lituanizacja

Pan Szyryński twierdzi, że miejscowa mniejszość litewska, nastawiona do Polaków bardzo niechętnie, robi wszystko, by zacierać lokalne pamiątki historii i polskości Sejneńszczyzny, co więcej dążą do zdominowania polskich sąsiadów. Według mojego rozmówcy, Litwini uważają północną Suwalszczyznę, za “odwiecznie litewskie ziemie”. Gdy pytam, na jakiej podstawie Litwini twierdzą, że tereny te powinny należeć do nich, pan Szyryński odpowiada, że pretekstem jest fakt, że niegdyś ziemie te były zamieszkałe przez Jaćwingów, którzy, podobnie jak Litwini czy Łotysze, również byli Bałtami.

Zdziwiony tym co słyszę, pytam, w jaki sposób suwalska mniejszość chciałaby się przerodzić w większość. Mój rozmówca odpowiada: “Widział pan cmentarz w Berżnikach? Tam niby leżą pochowani litewscy żołnierze. Tak naprawdę, leżą tam powstańcy sejneńscy. Wiadomo, kto pobił tablice i napisał na nowych, że tam Litwini zostali pochowani…” “A polskie władze?” – pytam zdumiony. “Już panu mówiłem, że o wszystkim co się tu dzieje wiedzą dobrze, ale na to pozwalają. Tak chyba wygląda przyjaźń polsko-litewska. A choćby szkoły – mówi dalej Szyryński – tu w Berżnikach polską szkołę już dawno zamknęli, ale na litewską są pieniądze, polskie dzieci muszą jeździć kilometrami, ale Litwini muszą mieć szkołę, i to jaką!” – mowa o szkole w Puńsku. “Tak, Puńsk i kilkanaście innych miejscowości, teraz mają też tablice dwujęzyczne, polskie i litewskie, a Polakom na Wileńszczyźnie, nawet w takich Solecznikach, gdzie są większością, nie wolno. Poza tym, niech mi pan powie, jak to jest: Puńsk, silny litewski ośrodek w Polsce rozwija się dynamicznie, a pozostałe, zamieszkałe przez Polaków miejscowości pomału upadają… Jak to jest, gdzie tu polskie elity są… Albo domy kultury, tu w Sejnach, to polski dom kultury, był jak ten pokój, w którym teraz siedzimy – ok. 15 m2. – a litewski, to dużo większy, oddzielny budynek. I niech pan powie, jak tu ma być polska kultura, skoro te dzieci nawet się nie pomieszczą w takim pokoiku, pójdą do litewskiego domu, który jest większy, lepiej działa i prowadzi ciekawsze zajęcia…” “A kto budował litewski dom kultury?” – pytam. Mój rozmówca uśmiecha się ironicznie i mówi: “Litwini go budowali. Ale chce pan wiedzieć jak go budowali? Prawdą jest, że robotnicy przyjechali z Litwy, to fakt. Ale materiały, maszyny i pieniądze były polskie. Tak Litwini zbudowali swój dom kultury”.

W następnym pytaniu powracam do sprawy pomnika upamiętniającego Polaków zamordowanych w podwileńskich Ponarach, o którego demontaż publicznie zaapelował litewski konsul. “Jak pan uważa, czy ten pomnik rzeczywiście zostanie zdemontowany?” “Jeżeli oni tego zechcą, to go zburzą. Nie ma się co oszukiwać – nikt nie będzie z tego tytułu protestować, bo wszyscy o całej sprawie wiedzą. Nikomu jednak nie zależy ani na tym pomniku, ani na polskości Sejneńszczyzny. Nawet na Kościół nie mogę liczyć, bo i oni nie pomogą. Co mogłem, to zrobiłem, informowałem wszystkich, nawet marszałka Komorowskiego, który przecież się stąd wywodzi. Co prawda obiecywał, że będzie interweniował, ale chyba jest nad nim ktoś, kto mu nie pozwala, albo i jemu nie zależy. Ma tu swoją daczę i tyle go pewnie interesuje. Z resztą… – wzdycha pan Piotr – jak można liczyć na innych, skoro miejscowi nie chcą pomóc. Kiedy stawialiśmy ten krzyż w Berżnikach, to poszliśmy do leśników, poprosić o drewno, oni nam powiedzieli, że dostaniemy, jak zapłacimy…

Albert Kwiatkowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply